Ratzinger na Wielki Piątek

(fot. Grzegorz Gałązka / galazka.deon.pl)

Benedykt XVI udzielił ostatnio wywiadu, w którym wspomina o ciekawym odwróceniu perspektywy. Mianowicie współczesny człowiek nie tyle odczuwa potrzebę bycia usprawiedliwionym wobec Boga, co oczekuje, że Bóg usprawiedliwi się wobec niego.

O co chodzi? Przyzwyczailiśmy się do tego, że Wielki Post, to taki szczególny czas, kiedy chcemy "wyczyścić" swoje konto wobec Boga. Chcemy być w porządku: usprawiedliwić nieobecności, poprawić oceny, oddać zaległe zadania, obiecać poprawę. Zdajemy sobie sprawę z naszych win i chcemy się z nich wytłumaczyć, usprawiedliwić okolicznościami. Dlaczego tak a nie inaczej postąpiliśmy.

Jednak okropieństwa na świecie, przemoc, gwałty, katastrofy, wojny i ludobójstwa, choroby i śmierć niewinnych skłaniają coraz częściej ludzi do stawiania pytań Bogu. Przecież to On jest wszechmocny. To On tym wszystkim kieruje. Jak to jest możliwe? Dlaczego na to pozwala? Dlaczego nas nie chroni? Dlaczego tak doświadcza?

Mówiąc mocniej: Niech się usprawiedliwi! Jak to możliwe, że On Dobry i Sprawiedliwy dopuszcza takie rzeczy?

Ratzinger powiedział: "Wobec tego daje do myślenia to, co powiedział pewien katolicki teolog w sposób bezpośredni i formalny o tym odwróceniu (perspektywy): Chrystus nie miałby cierpieć za grzechy ludzi, ale raczej, można by tak powiedzieć, aby zmazać winy Boga".

Chrystus umierający na krzyżu nie za nasze winy, lecz za winy Boga. To bardzo mocne. Wielu może się oburzyć na taką interpretację. Ale nie sadzę, by Ratzinger chciał kogoś zgorszyć. Po prostu Wielki Tydzień może też przemówić do tych, którzy zadając pytanie "Gdzie był Bóg?" czują się zostawieni bez odpowiedzi.

Benedykt XVI niejako szukając odpowiedzi poparł linię duszpasterską papieża Franciszka: "Tylko tam, gdzie jest miłosierdzie kończy się okrucieństwo, zło i przemoc. Papież Franciszek jest w zgodzie z tą linią. Jego praktyka duszpasterska wyraża się przez to, że cały czas mówi o miłosierdziu Boga. To miłosierdzie przyciąga nas do Boga, natomiast sprawiedliwość sprawia, że boimy się stanąć przed Nim. Wydaje mi się, że pod patyną pewności siebie i własnej sprawiedliwości współczesny człowiek ukrywa głęboką świadomość własnych zranień i swojej niegodności wobec Boga. Oczekuje na miłosierdzie".

Gdy, zwłaszcza podczas Wielkiego Tygodnia, kontemplujemy tajemnicę Krzyża Chrystusa warto pamiętać o tych słowach. Bo przecież zawsze byli tacy, dla których był on głupstwem lub zgorszeniem (żeby zacytować św. Pawła). I teraz są tacy. I każdy z nas może być taki. Tanie, łatwe i przyjmowane z przyzwyczajenia odpowiedzi nie nawracają, odbijają się od powierzchni. A nawet prowokują do ich wyśmiania.

Chrystus zmazujący winy Boga. Brzmi wręcz bluźnierczo. Ale przecież często nasza linia obrony polega na oskarżaniu Boga. "Uczyniłem zło, bo zły jest świat, który Ty stworzyłeś". Tak się usprawiedliwiamy. Winny jest ten, który mnie wrzucił do tego kotła.

Krzyż Chrystusa wytrąca nam z ręki ten oręż. Obala linię obrony. Jedyne co nam pozostaje, to zaufać miłosierdziu. Już nie szukamy winnego, na nikogo nie zwalamy winy. Jezus wziął je na siebie. Ważne są nasze rany potrzebujące troski, opieki, leczenia.

Może dlatego przypowieść o dobrym samarytaninie jest ciągle tak aktualna, jak to w swoim wywiadzie podkreślił Ratzinger, teolog?

Jacek Siepsiak SJ - redaktor naczelny kwartalnika "Życie Duchowe".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Ratzinger na Wielki Piątek
Komentarze (15)
R
rafi
26 marca 2016, 08:53
Moim zdaniem, to nie jest jakiś nowy problem. To jest tylko kolejna odsłona odwiecznego problemu, że człowiek chciałby mówić Bogu, jak ten miałby się zachować. Owszem, Bóg jest wszechmocny, ale to nie oznacza że może dokładnie wszystko zrobić. Bo oprócz tego że jest wszechmocny, jest też miłością, jest święty. Nie uczyni niczego co byłoby niegodziwe, niiesprawiedliwe, złe. To właśnie my jesteśmy przewrotni, a nasza, ludzka sprawiedliwość jest w oczach Boga niesprawiedliwością. Nam się często wydaje że to my jesteśmy sprawiedliwi. Tak to jest, że Bóg widzi rzeczy inaczej niż ludzie. Zawsze byli ludzie którzy mieli o to do Boga pretensje.
26 marca 2016, 09:24
Bóg widzi rzeczy inaczej niż ludzie. Zawsze byli ludzie którzy mieli o to do Boga pretensje. Warto zadać pytanie, a czy Bóg ma pretensje do ludzi że widzą inaczej niz On? Zupełnie nie, Bóg nie przejmuje się tym po prostu robi swoje krótko mówiąc:) To jest Jego jedyna metoda jezeli można w ogóle to tak nazwać , żeby człowiek wszedl z Nim w dialog. A potem nagle człowiek dochodzi do wniosku, ależ ten Bog się zmienił. A Bóg wcale się nie zmienił tylko to człowiek zaczął inaczej wszystko widzieć i rozumieć, i to dziękli Bogu, z którym jeszcze nie tak dawno się nie zgadzał:) Przy okazji taka scena  z wczorajszej Liturgii Męki Pańskiej. Prezbiter  odczytywał  słowa wypowiedziane przez Piłata do Jezusa i trochę żle rozłożył akcenty na słowach, przez co wyszedl całkiem inny sens. Proboszcz jako Jezus w  scenie przesłuchania mówi: - Tak,  jestem królem. Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy, kto jest z prawdy słucha mojego głosu. Teraz Piłat powinien powiedzieć: - Cóż to jest Prawda? A prezbiter jako Piłat powiedział: -Cóż, to jest prawda? Proboszczowi zmienił się lekko wyraz twarzy bo to całkiem przecież co innego.
R
rafi
26 marca 2016, 10:33
Czasem Bóg pokazuje więcej. Mnie samemu pokazał coś, co kompletnie wywróciło moje myślenie. Ludzie nie wierzą, jak bardzo miłość może zmienić człowieka. Ja sam nie wierzyłem dopóki nie przekonałem się na własne oczy. Byłem w szoku. Do tej pory płaczę, gdy sobie to przypominam. Porusza mnie też opowieść z Biblii o proroku Jonaszu, który obraził się na Boga, a Bóg tłumaczy mu jak dziecku... ;)
Andrzej Ak
28 marca 2016, 01:33
Czyli akcent pad na Prawdę, którą Jezus był i jest oraz na Prawdę, którą Jezus proklamował nauczając zarówno tych uczonych w Pismach jak i tych niepiśmiennych. W tamtych czasach doprawdy chyba nie wielu rozumiało o czym Jezus tak naprawdę nauczał. Owszem rozumieli słowa, może nawet lepiej niż my, jednak szerszy kontekst wypowiedzi dla wielu był ukryty. Dopiero Święci ten kontekst publikowali w swoich dziełach życia, a my możemy go czytać w tak przejrzystej postaci pośród ich wielu dzieł. Obecnie wielu ludzi zostało powołanych przez Boga, aby dostrzegać tą Prawdę i mówić o niej. I nie są to tylko kapłani lecz również i ludzie świeccy.
26 marca 2016, 00:24
"Jedyne co nam pozostaje, to zaufać miłosierdziu. Już nie szukamy winnego, na nikogo nie zwalamy winy. Jezus wziął je na siebie. Ważne są nasze rany potrzebujące troski, opieki, leczenia." Czyli,grzeszmy ile wlezie,zwłaszcza ,że nie ponosimy żadnej odpowiedzialności, no bo przecież Jezus wziął nasze winy na Siebie,a my biedne żuczki, poranione okrutnie własnymi grzechami mamy żalić się Panu Bogu,że do tego poranienia dopuścił i oczekiwać od Niego,aby nam nasze rany opatrzył. O.Siepsiak - kpisz czy o drogę pytasz? 
Andrzej Ak
25 marca 2016, 16:13
W Wielki Piątek zło uwielbia oskarżać, oskarżać największą Świętość, którą jest Bóg i wypaczać Jego Wspaniałe Oblicze. Nie ulegajmy namowom złego i nie bierzmy w jego bluźnierczych grach udziału. Bóg jest Miłością! Za wszelkim złem tego Świata stoją ci co wylecieli z Nieba! Nie dołączajmy do nich! --- Właśnie dziś można też powierzać modlitwy za dusze czyśćcowe. http://www.nspj.com.pl/artykuly/181.html http://www.mocmodlitwy.info.pl/za-dusze.html http://glosojcapio.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=2034&Itemid=94
25 marca 2016, 14:56
Jeżeli Jezus umiera na krzyżu za winy Boga to czy ostatecznie nie wychodzi na jedno gdy się powie , że umiera za winy ludzi? Tym sposobem ukazuje się tu oblicze Boga, który jest wypadkową postaw ludzi - z mściwie zmrużonymi oczami, głośno śmiejącego się z cudzego nieszczęścia, znęcającego się nad człowiekiem w najrozmaitszych okolicznościach na przestrzeni dziejów świata. Rubaszny śmiech Boga, który zapamiętale zsyła kolejne pogromy na przerażonego człowieka. Bóg drażniący człowieka, prymitywny typek spod budki z piwem, oprych wbijający babci pod żebro kozik na bazarze Różyckiego, domokrążca, drań, zloczyńca, frajer, kłamca, ogarnięty żądzą krwi strażnik psychopata z więzienia dla pedofilów, gwałciciel, ekshibicjonista, wychowawca masochista z kolonii. Taka wizualizacja faktycznie pomaga lepiej zrozumieć ofiarę Jezusa.  
Andrzej Ak
25 marca 2016, 20:23
Za co wyleciał z Nieba największy z upadłych? Za to, iż był ojcem fałszu. Ten sam i dzisiaj manipuluje wiarą wielu ludzi, udając boga. Wymyśla mistrzowskie intrygi, aby zwodzić jak największą ilość ludzi, głównie wierzących. Ostatecznie prowadzi ich ku zatraceniu ducha, aby stali się niewolnikami świata upadłych, aby cierpieć za nich. Nie bądźmy naiwni, nie dajmy się wciągnąć w niewolę u upadłych, aby pokutować winy również za nich.
25 marca 2016, 20:36
Pisząć to co powyżej wiedziałam od razu, że nikt tego nie zrozumie. No może  zrozumiałby Benedykt XVI, myślę że nawet napewno :-) Zupełnie mnie nie dziw, że ty Andrzejku nie zrozumiałeś:-) Jak się mnie boisz pokrop wodą święconą przed każdym wpisem do mnie skierowanym monitor twojego komputera lub laptop na wszelki wyapdke gdybym chciała odpisać jak teraz ;--------)
Andrzej Ak
25 marca 2016, 21:59
Wybacz Amelio, ale pisząc taką inwersję nie możesz się dziwić błędom odbioru. Z drugiej strony każdy czytający może zadać sobie pytanie o świadomość piszącego. Wedle Ewargiusza z Pontu (i nie tylko Niego) nikt żyjący nie jest pozbawiony wpływom złego, poza wyjątkami tych co się oddają w całości Bogu i też nie zawsze zachowują tą bliskość z Nim, bo ciało zawsze będzie przeciw duchowi. Póki żyjemy w ciele, zło będzie znajdowało furtki do nas. A każda publikacja w stylu profanum pochodzi z natchnień złego. A co do strachu, to on też pochodzi od złego, bo ten kto z Bogiem to którz przeciw mu?
25 marca 2016, 22:28
publikacja w stylu profanum Chodzi ci o napis Jestem fajna który zamieściłam na wizerunku zakonnicy trzmającej krzyż czy o wpis który komentujesz? A co tam jest profanum, napisz.
Andrzej Ak
26 marca 2016, 02:00
Zacytuję wprost: "Bóg drażniący człowieka, prymitywny typek spod budki z piwem, oprych wbijający babci pod żebro kozik na bazarze Różyckiego, domokrążca, drań, zloczyńca, frajer, kłamca, ogarnięty żądzą krwi strażnik psychopata z więzienia dla pedofilów, gwałciciel, ekshibicjonista, wychowawca masochista z kolonii." Oto słowa pochodzące z natchnienia złego! Człowiek sam z siebie nie jest zdolny do takiej nienawiści wobec Miłości, którą jest Bóg. Takie oblicza mają upadli i ich słudzy. Ewargiusz z Pontu w dziele "O ośmiu demonach" natomiast uczy jak rozpoznawać manipulacje nami dokonywane przez złego i jak się przed nimi bronić. Nie ma człowieka, który byłby w pełni wolny od tych sił ciemności. Mnie jak już strasznie dokuczją to biorę się za egzorcyzmy. Nie żartuję!
26 marca 2016, 07:40
Andrzeju, nadal  nie rozumiem co jest złego w tym co napisałam a ty zacytowaleś. Dopadają cię demony przed którymi jak sam piszesz się egzorcyzmujesz więc to ty masz problem a nie ja. Nie wiem co takiego w tym dostrzegłeś, ja jedynie rozwinęłam myśl Benedykta XVI i napisałam jak ja to rozumiem. Jest w tobie dużo lęków co widać w twoim pisaniu na każdym niemal kroku. I jeszcze się nawet do tego przyznajesz, że cię jakieś demony nawiedzają. Wszystkiego dobrego i Radosnych Świąt Zmartwychwastania Pańskiego.
A
andrzej_a
28 marca 2016, 00:28
bo widzisz Amelio ja za dużo piszę o wiedzy którą sam gromadziłem latami, a chciałbym abyś Ty to pojęła w kilka dni. To jest po prostu niemożliwe, więc dajmy spokój tematowi, który ja zupełnie inaczej widzę, niż Ty, gdyż patrzę z innej perspektywy, nie ciała lecz ducha. A przecież dar Ducha otrzymałem dopiero kilka lat temu. Tobie więc polecam lektury o świętych, aby zrozumieć relację Bóg-człowiek, bo to daje początek wyobrażenia samego Boga. Ot chociażby na początek taki film o Faustynie https://www.youtube.com/watch?v=HqaoWgxBplQ , a dopiero potem (po jakimś czasie) Jej Dzienniczek: https://www.youtube.com/watch?v=ky5Px7UUzjE To, że masz Amelio indywidualną relację z Jezusem to jest wspaniałe, trzymaj tak dalej. Jezus sam Ci uświadomi w jakich kierunkach masz się rozwijać duchowo. W duszy człowieka musi Duch Święty zrodzić Ducha  przez Jezusa, aby dusza zaczęła żyć Bogiem. Z praktyki wiem, iż Bóg nie tylko karmi duszę (potem też ducha), ale również i ciało.  Jednak każdy z nas ma inną drogę rozwoju przeznaczoną przez samego Boga. To co ja doświadczyłem w życiu, wielu wcale nie musi doświadczyć, a że z każdego doświadczenia płynie wiedza to też i wiedzę mam inną niż wielu ludzi. Z resztą tak jak rozmawialiśmy, gdyby porównywać moją wiedzę duchową to wychodzi, iż mam bardzo wiele lat. I faktycznie z osobami bardzo doświadczonymi wiekiem mnie się bardzo łatwo rozmawia i chyba na wszystkie tematy. Ja ich doskonale rozumiem, a oni mnie co ja mówię i co chcę przekazać. Jednak muszą to być osoby głęboko wierzące i wciąż rozwijające się duchowo. Wówczas możemy sobie „poplotkować” o Aniołach i innych z wymiaru Boga. Niestety z nikim innym na takie tematy to ja sobie nie mogę porozmawiać. A co do strachu to mając Jezusa za plecami, czegóż mogę się bać? Poznałaś Jezusa więc doskonale wiesz o co mam na myśli. Bliskość Jezusa jest jak balsam dla duszy i ciała, nieprawdaż?
AA
Akada Asaki
25 marca 2016, 14:21
"Gdzie był Bóg?". To pytanie zadawał sobie mój znajomy, który jako chłopiec stał i patrzył na wagony z transportami do niemieckich obozów koncentracyjnych. Dziś jako ateista zadaje to samo pytanie "gdzie był Bóg?". Odpowiedziałam mu kiedyś, że Bóg stał tam, patrzył na te wagony i myślał "gdybym nie był małym chłopcem, gdyby nas było 1000 i mielibyśmy karabiny maszynowe to inaczej byśmy to rozegrali".