Rohingya
Papież spotkał się z ludem Rohingya nie w Birmie lecz w Bangladeszu, choć próbowano to spotkanie na siłę ograniczyć ustawiając tych ludzi w niemej "kolejce". Mieli pozdrowić papieża, nie odzywając się ani słowem… Franciszek zbuntował się.
Doświadczenie pontyfikatu św. Jana Pawła II utrudnia Polakowi obserwowanie i analizę pontyfikatu Franciszka odkładając na bok to, co przeżyliśmy z naszym Rodakiem. Dotyczy to zwłaszcza naocznych świadków jego podróży do Polski w stanie wojennym - dla nich lektura zapisu konferencji prasowej Franciszka w czasie lotu powrotnego z Birmy i Bangladeszu szybko przywołuje nasze własne wspomnienia. Swoistą osią szóstej już azjatyckiej pielgrzymki Franciszka była sprawa prześladowań milionowej muzułmańskiej grupy etnicznej Rohingya w Birmie. 40 lat temu świat patrzał na Polskę, gdzie - toutes les proportions gardées - przedmiotem prześladowań była Solidarność.
Pierwsze pytanie dziennikarza dotyczyło zauważonej powściągliwości Franciszka w wypowiadaniu w Birmie zakazanego tam słowa "Rohingya". Papież wyjaśnił, że chce, by przesłanie dotarło do adresata. Trzaskanie drzwiami poprzez używanie w oficjalnych wystąpieniach niektórych słów zamyka dialog. Da się mówić głośno i jednoznacznie o prawach człowieka czy o praktyce wykluczania, zostawiając sobie zarazem furtkę do rozmów nieformalnych, co się Franciszkowi udało. To też jest sposób na dotarcie do adresata zwłaszcza, że media wolnego świata głośno mówią o tym, o czym na miejscu nie wolno nawet szepnąć … Przypomniałem sobie wymuszone przez Wojtyłę spotkanie w Dolinie Chochołowskiej z Lechem Wałęsą, któremu władze uniemożliwiły przybycie do Częstochowy… Bardzo się potem miały z pyszna!
Ostatecznie papież Franciszek spotkał się z ludem Rohingya nie w Birmie lecz w Bangladeszu, choć próbowano to spotkanie na siłę ograniczyć ustawiając tych ludzi w niemej "kolejce". Mieli pozdrowić papieża, nie odzywając się ani słowem… Franciszek zbuntował się i też "na siłę", wbrew życzeniom gospodarzy spotkał sie z całą grupą, sięgając po mikrofon i przemawiając do niej, dając jej z kolei możliwość wypowiedzenia się i zapraszając jej leaderów religijnych do wspólnej publicznej modlitwy. Opowiadając w samolocie o tej scenie papież wygłosił zarazem pochwałę dla władz Bangladeszu z racji przyjęcia przez ten mały kraj 700.000 uchodźców i - przykre dla polskich sumień - przywołując z dezaprobatą "kraje, które zamykają drzwi" przed nimi. Nie uspokoimy naszego polskiego sumienia odwołując się do miliona Ukraińców jako odpowiednika wypędzanych ze swej ojczyzny Rohingya…
Dziennikarze nie odpuścili pytań o spotkania z dyktatorami, zwłaszcza z generałem Hein (chyba ma o jedną gwiazdkę mniej niż Jaruzelski w tamtych czasach). "Co to był za rodzaj spotkania i jak się z nim rozmawia?". Bergoglio po swojemu zareagował: "Sprytne pytanie, piękne!" i wyjaśnił, że nie występował o spotkanie z tym panem, inicjatywa wyszła od strony generalskiej. Gdy ktoś chce rozmawiać - trzeba go przyjąć i rozmawiać, nic się nie traci - a można zyskać. "Chcesz rozmawiać? No to przyjdź (…) Nie negocjowałem prawdy." Franciszkowi zależało, by generał zrozumiał, że nie da się kontynuować dotychczasowej drogi. Przesłanie dotarło do adresata.
Coraz już mniej Polaków pamiętających tamto spotkanie Jana Pawła II z gen. Jaruzelskim w Krakowie 22 czerwca 1983 - a może warto tę pamięć odświeżyć, żeby ustalić, czy opłaciło się papieżowi rozmawiać? Chyba, że ktoś wierzy w spisek Wojtyły z czerwonymi już wtedy i potem aż po Okrągły Stół i Magdalenkę…
Dziennikarze dość bezczelnie nastają: "Czy w czasie spotkania z generałem papież użył słowa «Rohingya»?. Papież Bergoglio, nieurażony: "Użyłem słów, które dotrą z przesłaniem i gdy zobaczyłem że przesłanie jest przyjęte, miałem czelność powiedzieć wszystko, co chciałem powiedzieć. Mądrej głowie dość po słowie".
Papież Franciszek nie jest naiwnym idealistą. Pytany o perspektywy Birmy i Bangladeszu, przyznał, że sytuacja jest bardzo zawiła, trzeba ją gruntownie analizować. Nie da się iść łatwo naprzód dotychczasową drogą, nie da się łatwo cofnąć, nadzieja w nowej świadomości ludzkości. Rohingya zyskali już w ONZ status najbardziej w świecie prześladowanej mniejszości religijnej i etnicznej. "Jesteśmy w punkcie, w którym przy pomocy dialogu można rozpocząć, krok po kroku, pół kroku wstecz i dwa kroki naprzód, tak jak się załatwia ludzkie sprawy: z dobrą wolą, nigdy agresją, nigdy wojną. To nie jest łatwe. Ale to jest punkt zwrotny."
Nie oszczędzono Franciszkowi pytania o to, czemu nie udał się do obozu dla uchodźców on, papież stale mówiący o uchodźcach, uciekinierach, migrantach? Pamiętam zadawane w 1983 r. pytanie, czemu papież Wojtyła nie odwiedził więzień, w których przetrzymywano działaczy Solidarności. W roku 2017 Franciszek odpowiedział: "Bardzo by mi się to podobało. Ale nie było możliwe. Analizowano tę kwestię. (..) Ale obóz dla uchodźców przyszedł (do mnie), w osobach swych przedstawicieli." Miewaliśmy i w Polsce takie spotkania z przedstawicielami, jak choćby to z matką Przemyka i wiele innych…
Ostatnie pytanie konferencji nie zostało zadane, ale papież i tak odpowiedział: "Dla mnie podróż jest udana, gdy udaje mi się spotkać ze społeczeństwem, z Ludem Bożym. Gdy udaje mi się do niego mówić, spotkać go, pozdrowić: spotkania z ludźmi. Mówiliśmy (tu) o spotkaniach z politykami. To prawda, trzeba to robić: z księżmi, z biskupami… ale z ludźmi, o to chodzi, z ludem. Z ludem,który jest solą tego kraju. Lud. Gdy go spotykam, gdy udaje mi się go odnaleźć, wtedy jestem szczęśliwy.
Polscy krytycy Franciszka odwołujący się do “naszego" papieża, mogliby zastanowić się, czy są sprawiedliwi… I nie powinien im przeszkadzać fakt, że Franciszek wyraził ostatnio odmienne zdanie niż kiedyś Jan Paweł II. Chodzi o tezę JP II z 1982 r o moralnym uzasadnieniu światowej polityki odstraszania nuklearnego i z drugiej strony o niedawne wystąpienie Franciszka apelującego o delegalizację arsenałów nuklearnych świata. Pytany w czasie tej samej konferencji o tę rozbieżność, Franciszek odpowiedział, że upłynęło od tamtego czasu 34 lata i sytuacja pogorszyła się nieporównywalnie, dlatego widzi sprawy inaczej niż jego poprzednik.
Jak cudownie, że mieliśmy najpierw na tronie piotrowym naszego rodaka, a teraz tego papieża z drugiego końca świata!
* * *
"W kręgu Franciszka" to cykl felietonów autorstwa Piotra Nowiny-Konopki. Kolejne części tylko na DEON.pl
Moje 3-letnie ambasadorowanie przy Watykanie było niespodziewanym przywilejem i okazją do codziennego śledzenia niezwykłego pontyfikatu sprawowanego przez jezuitę "z drugiego końca świata". Niemal każdego dnia patrzyłem na zwierzchnika Kościoła, który postanowił pozostać "zwykłym człowiekiem", jak każdy z nas. Od 13 marca 2013 roku Franciszek zaskakuje, a nawet szokuje, wciąż przecież gromadząc wokół siebie osoby i grupy znajdujące w nim inspirację, autorytet i wzór pasterza na nowe czasy. Chcę Państwu o tym opowiadać w sposób w miarę możności regularny, odwołując się do słów Papieża i pokazując ludzi, o których można powiedzieć, że znalazły się "w kręgu Franciszka". Stąd nadtytuł mojej pisaniny.
* * *
Piotr Nowina-Konopka - działacz katolicki, w latach 1980-1989 w opozycji demokratycznej, w latach 1991-2001 poseł, kilkukrotny minister, negocjator członkostwa RP w UE, przewodniczący Polskiej Fundacji im. Roberta Schumana, były ambasador RP przy Stolicy Apostolskiej, obecnie na emeryturze
Skomentuj artykuł