Rok po Amoris laetitia

(fot. Michał Lewandowski / DEON.pl)

Jan Paweł II dokonał rewolucji, bo pozwolił na Komunię św. rozwodnikom, a nawet żyjącym w powtórnych związkach, o ile zobowiążą się do życia "jak brat z siostrą". Jeśli nie zdecydują się na taką formę życia, pozostawała Komunia duchowa. Franciszek idzie dalej tą drogą i każe nam myśleć o drodze prowadzącej również do Komunii sakramentalnej. Dlaczego?

Minął już rok, jak papież Franciszek zachęcał do spokojnej (a więc i wolnej) lektury adhortacji Amoris laetitia. Pisał też, że proces rozeznania dla par żyjących w tzw. sytuacjach nieregularnych powinien odbywać się w dialogu z kapłanem według wskazań biskupa. Na świecie pojawiły się takie wskazania. W Polsce jeszcze na nie czekamy. Co prawda medialnie do wiernych dotarł komunikat "u nas nic się nie zmieni", ale na oficjalne wskazania ciągle czekamy.

Są tacy, dla których ten czas jest istotny. To nie znaczy, że chcą rozeznawać pospiesznie. Po prostu pragną rozpocząć spokojne rozeznawanie. Ale chcieliby już zacząć. Chcą to robić uczciwie, szanując autorytet ordynariusza... Czy doczekają się na zapowiedziane w Amoris laetitia wskazania dla tego rozeznania?

Nie chodzi oczywiście o wszystkich żyjących w sytuacjach nieregularnych. Są takie sytuacje, które można już teraz doprowadzić do małżeństwa sakramentalnego. Wymaga to pomocy Kościoła (pewnie zintensyfikowanej, ale już teraz dostępnej). Jest nadzieja.

DEON.PL POLECA

Są jednak i tacy, którzy przed Amoris laetitia nie widzieli dla siebie nadziei. Cokolwiek by zrobili, to grzech! O nich Franciszek pisał: "może znaleźć się w określonych warunkach, które nie pozwalają mu działać inaczej i podjąć inne decyzje bez nowej winy" (AL 301). Chodzi m.in. o takie osoby, które żyją w nowych związkach i poczuwają się do winy, bo rozpadło się małżeństwo sakramentalne, uznają swoją winę w związku z tym, że zawarli nowy związek (choć poprzedni nie został przerwany przez śmierć współmałżonka), ale teraz wobec decyzji o porzuceniu tego nowego związku są przekonani, że takie porzucenie też byłoby winą. Teraz największą krzywdę zrobiliby, porzucając jeszcze raz.

Papież wyraźnie przedstawia takie sytuacje: "Czym innym jest drugi związek, który umocnił się z czasem, z nowymi dziećmi, ze sprawdzoną wiernością, wielkodusznym poświęceniem, zaangażowaniem chrześcijańskim, świadomością nieprawidłowości swojej sytuacji i wielką trudnością, by cofnąć się wstecz bez poczucia w sumieniu, że popadłoby się w nowe winy. Kościół uznaje sytuacje «gdy mężczyzna i kobieta, którzy dla ważnych powodów - jak na przykład wychowanie dzieci - nie mogą uczynić zadość obowiązkowi rozstania się»" (AL 298).

Co byśmy na przykład powiedzieli o mężczyźnie, który nie mając dzieci, porzucił żonę (sakramentalną) i zawarł nowy związek (cywilny), w którym miał dzieci. Ale gdy one podrosły i zaczęły "pyskować", doszedł do wniosku, że spokojniej (pod wieloma względami) było w poprzednim związku i wrócił do swojej sakramentalnej żony (płacąc alimenty)? Czy jego przystępowanie do Komunii św. nie byłoby gorszące, czy nie krzywdziłoby jego dzieci, nie godziłoby w wiarę i relację do wspólnoty Kościoła porzuconych dzieci i kobiety?

Amoris laetitia nie daje automatycznie działających norm, lecz wskazuje na rozeznanie. Powyższy przykład pokazuje, że inaczej się nie da, jeśli ma być uczciwie. Trzeba brać pod uwagę również możliwe zgorszenie (więc nie zawsze integracja może mieć kształt sakramentalny), ale przede wszystkim należy unikać nowej krzywdy.

I w tym świetle (unikania krzywdy, a więc grzechu) trzeba spojrzeć na kwestię pożycia seksualnego.

Kiedyś sam rozwód był traktowany jako "wykluczenie się z Kościoła". Jan Paweł II dokonał rewolucji, bo w Familiaris consortio pozwolił na Komunię św. rozwodnikom, a nawet żyjącym w powtórnych związkach, o ile zobowiążą się do życia "jak brat z siostrą". Jeśli nie zdecydują się na taką formę życia, pozostawała Komunia duchowa.

Franciszek idzie dalej tą drogą i każe nam myśleć o drodze prowadzącej również do Komunii sakramentalnej. Dlaczego?

Są tacy, którzy rozeznają, że mogą taką (nową) rodzinę stworzyć, nie współżyjąc seksualnie. Są jednak i tacy, którzy rozeznają, że seks jest im potrzebny do stworzenia rodziny.

To przekonanie wypływa z nauczania Kościoła, że celem współżycia nie jest tylko "przysparzanie" potomstwa, ale też jednoczenie małżonków, mówiąc potocznie, "cementowanie" rodziny. Seks służy nie tylko temu, by rodzice mieli dzieci, ale też temu, by "byli jedno". Gdy ktoś jest nieszczęśliwy w swojej relacji oblubieńczej, trudno mu kochać dzieci harmonijną, bezpieczną miłością. Niedostatki w życiu emocjonalnym rodziców to częste źródło np. tzw. miłości nadopiekuńczej czy innych wypaczeń miłości rodzicielskiej.

Według tradycyjnego nauczania Kościoła nieuzasadnione odmawianie współżycia seksualnego w małżeństwie jest grzechem. Jest traktowane jak wyrządzanie krzywdy współmałżonkowi. W drugim związku też może być tak odbierane. Mógłby to być cios wymierzony w zdrowe środowisko rodzinne.

Trudno wymagać od odpowiedzialnych ludzi, by zaciągali taką winę. Dlatego czytamy: "Sumienie może jednak uznać nie tylko to, że dana sytuacja nie odpowiada obiektywnie ogólnym postanowieniom Ewangelii. Może także szczerze i uczciwie uznać to, co w danej chwili jest odpowiedzią wielkoduszną, jaką można dać Bogu i odkryć z jakąś pewnością moralną, że jest to dar, jakiego wymaga sam Bóg pośród konkretnej złożoności ograniczeń, chociaż nie jest to jeszcze w pełni obiektywny ideał" (AL 303).

Coraz bliżej Wielkanoc, święta wyzwolenia. To taki czas, gdy mocniej dochodzi do głosu pragnienie rozwiązania sytuacji do tej pory beznadziejnych. (Spowiednicy dobrze o tym wiedzą). Ludzie chcieliby podjąć uczciwe rozeznanie. Czy damy im szansę obiecaną przez Franciszka?

Jacek Siepsiak SJ - redaktor naczelny kwartalnika "Życie Duchowe"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Rok po Amoris laetitia
Komentarze (74)
P
Piotr
14 kwietnia 2017, 09:17
W Kościele pojęcie małżeństwo = sakramentalne małżeństwo. Dwie funkcje jednocząca i prokreacyjne są jednocześnie warunkami godności i czystości współżycia. Proszę tych cech nie przypisywać związkom niesakramentalnym bo to wprowadza zamęt. Grzech ciężki jakim jest współżycie poza sakramentalne ze swej natury nie może jednoczyć duchowo choć doznania emocjonalne mogą mówić co innego. Pisząc o jedności proszę nie wykluczać z niej Boga, gdyż tylko w nim jest ona możliwa. Co do komunii duchowej to najlepiej wyjaśni to Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski odniósł się także do tej kwestii. - Gdy idzie o Komunię duchową, również powstało zamieszanie. Komunia duchowa dotyczy bowiem osób, które żyją w stanie łaski, ale nie są w stanie przystąpić do Komunii duchowej – z powodu prześladowań, braku kapłana itp. Dziś idziemy w stronę jakiejś modlitwy dobrej woli. Komunia duchowa dotyczy bowiem ludzi, którzy rzeczywiście w tej Komunii z Bogiem żyją. Owszem, należy zachęcać żyjących w grzechy ciężkim do relacji z Bogiem, pogłębiana jej, ale absolutnie nie powinno się w tym kontekście używać sformułowania Komunii duchowej – stwierdził gość konferencji „Co Bóg złączył…” Hierarcha przypomniał o słowach Jana Pawła II, który mówił o skutkach zamętu wywoływanego wśród wiernych. Kiedy w przeszłości próbowano podważyć interpretację kanonu 915 - dotyczącego udzielania Najświętszego Sakramentu osobom z uporem trwających w grzechu - Papieska Rada ds. Tekstów Prawnych nie pozostawiła żadnych wątpliwości. Nie żyją w grzechu osoby, które z małżonkiem się rozstały i żyją w czystości. Grzechem ciężkim jest jednak życie w kolejnym związku. Jak podkreślano, o ile jest to możliwe odmowa udzielenia Komunii Świętej nie powinna odbywać się w sposób publiczny. Jan Paweł II i Benedykt XVI przypominali w tym kontekście, że osoba, która nie przystępuje do Najświętszego Sakramentu nie przestaje być chrześcijaninem. https://gloria.tv/article/fVRHGugtyMXz2mPWqz2pYtmMD
Oriana Bianka
13 kwietnia 2017, 16:33
Do Administratora, proszę zabezpieczyć sposób punktowania: plusów i minusów przed żartownisiami. 
Zbigniew Ściubak
14 kwietnia 2017, 06:43
Popieram apel. Nawet żartownisie, jak widać, go popierają.
13 kwietnia 2017, 11:02
Parafrazując, ktoś porzucił pierwszą rodzinę, założył drugą, a Kościół mówi "niech przynajmniej nie porzuca drugi raz". A czy w przypadku kiedy mężczyzna ma z kobietą dziecko, ale nie mieli ślubu, porzuca rodzinę, poznaje pannę, z którą postanawia wziąć ślub. Czy w takiej sytuacji Kościół stwarza mu jakieś problemy jeśli chodzi o ślub? Pytam poważnie. 
E
elimelek07
13 kwietnia 2017, 11:00
Bardzo ciekawa dyskusja, wielowątkowa, tutaj się nam zarysowała. Przy tych wszytskich zarzutach stawianych KRK, nawet przez osoby zazwyczaj wiernie broniące nauk Kościoła, po raz kolejny jawi sie nam pytanie: gdzie w tym wszytskim jest działanie Ducha Świętego, na które tak często Kościół, a także uczestnicy tego formum, się powołuje. Padają tu często zarzuty wobec nauczania Soboru Watykańskiego II czy tego co głosi papież. Przecież to podobno Duch Świety podczas Soboru Watykańskiego I nakazał biskupom uznać dogmat o nieomylności papieża w kwestiach wiary, a tu padają zarzuty wobec Franciszka, że błądzi. Poczytajcie uważnie jakąkolwiek historię Kościoła (proponuję Historię Kościoła księdza Bolesława Kumora wydaną przez Wydawncitwo KUL). Jak bardzo i jak często kłócono się na soborach czy synodach o principia. Jak czesto podejmowano decyzje straszliwe w skutkach. Jak czesto od tych decyzji odchodzono, zmieniano je. Ducha Świętego tam nie było.
13 kwietnia 2017, 12:28
AL nie jest ogłoszona jako dogmat wiary. 
E
elimelek07
13 kwietnia 2017, 11:00
Bardzo ciekawa dyskusja, wielowątkowa, tutaj się nam zarysowała. Przy tych wszytskich zarzutach stawianych KRK, nawet przez osoby zazwyczaj wiernie broniące nauk Kościoła, po raz kolejny jawi sie nam pytanie: gdzie w tym wszytskim jest działanie Ducha Świętego, na które tak często Kościół, a także uczestnicy tego formum, się powołuje. Padają tu często zarzuty wobec nauczania Soboru Watykańskiego II czy tego co głosi papież. Przecież to podobno Duch Świety podczas Soboru Watykańskiego I nakazał biskupom uznać dogmat o nieomylności papieża w kwestiach wiary, a tu padają zarzuty wobec Franciszka, że błądzi. Poczytajcie uważnie jakąkolwiek historię Kościoła (proponuję Historię Kościoła księdza Bolesława Kumora wydaną przez Wydawncitwo KUL). Jak bardzo i jak często kłócono się na soborach czy synodach o principia. Jak czesto podejmowano decyzje straszliwe w skutkach. Jak czesto od tych decyzji odchodzono, zmieniano je. Ducha Świętego tam nie było.
KJ
k jar
13 kwietnia 2017, 08:08
Kościół sobie strzela w stopę chcąc pożenić wodę z ogniem.Te tzw. zalecenia mają jedynie na celu zahamować wciąż postępującą wśród wiernych atrofię nauczania kościelnego. Czy współcześni wierni są chrześcijanami? Z samodeklaracji z pewnością tak. Wielu jest szczerze przywiązanych do tradycji, obrzędów, wielu widzi w chrześcijaństwie istotny stabilizator sensów życiowych.Równocześnie postępuje indywidualizacja -ludzie chcą sami decydować,co jest dobre dla nich, a co złe.Przyjmują więc to z doktryny,co im pasuje, co jest dla nich w danej chwili wygodne i potrzebne. I przypierają Kościół do muru:jak nam nie dacie tego, co od was chcemy, to przestaniemy wierzyć (czy wierzyli kiedykolwiek,to już inna kwestia) i jojczą przy tym, jak starzy Żydzi, jak to są nieszczęśliwi bez Komuni św., bez pełnego uczestnictwa we mszy św. (uznaję to za szantaż, zwłaszcza,że ta część doktryny jest chyba najmniej rozumiana i doświadczana przez wiernych - omdlewajacych z miłości do Boga i ludzi po Komuniii św. nie spotkałam już dawno, zaś złorzeczących na świat,Boga i ludzi wielu, choć przecież przyjęli Komunię św. i z samej istoty wiary winni się "przebóstwić" w tym momencie). A przecież jak na dłoni widać,że nie chodzi o Komunię św., tylko o klepnięcie przez Kościół zgody na monogamię seryjną.
13 kwietnia 2017, 08:33
Gdyby to był jedynie problem Komunii św. Ale przecież to jest problem każdego z Sakramentów. Pewnei najmniej dotyczy Sakramentu Chorych i Kapłństwa, ale przecież co sie dzieje z Chrztem, Bierzmowaniem czy Małżeństwem to istny, czesto pogański, cyrk.   Tak sie kończy usilne ustawiane człowieka w centrum. I niestety wielu ludzi Kościoła zamiast rozpocząć proces naprawy tej sytuacji brnie dalej, czego przykładem jest cała AL. Opowiadanei o wartości rodzin w obliczu kleski Kościoła w nauczaniu moralnym dot. małżeństw pokazuje oderwanie biskupów od realnego życia (przynajmniej w Europie). Próba pudrowania problemu trzema punktami to chowanie głowy w piasek i ucieczka Kościoła od odpowiedzialności za obecną sytuacje.
13 kwietnia 2017, 07:59
A tak na poważnie, zamiast zamieszania wprowadzonego AL Kościół ma dwie drogi. Albo pójść śladem Prawosławia, albo też uprościć do minimum rozpoznawanie nieważności zawarcia Sakramentu Małżeństwa. Tak, aby osoby żyjące w tzw. niuregulowanej sytuacji zamiast faryzejskiego poszukiwania rozwiazania naciąganiem interpretacji prawa mogli faktycznie żyć pełnią sakramentalną Kościoła. Dziś, w obliczu patologii rozwodów potrzeba odważnego podejścia do tego tematu, a nie chowania głowy w piasek, tj w prywatne rozpoznawania swej sytuacji.
Zbigniew Ściubak
13 kwietnia 2017, 09:22
Prawosławie, z tego co słyszłem, dopuszcza drugie i trzecie małżeństwo. Czy Pan dopuszcza lub postuluje dopuszczalność takiego rozwiązania?
13 kwietnia 2017, 09:30
Dla mnie lepszym wydaje się uproszczone badanie ważności zawarcia małżeńśwa. Po owocach poznacie, a jakie owoce daje Sakrament, kórego nie było?
Zbigniew Ściubak
13 kwietnia 2017, 14:14
1. Unik. 2. Orzeczenie nieważności małżeństwa wstecz, to może być zwykły wybieg. 2a)  Warto zwrócić uwagę na śmieszne konsekwencje, np. jeśli orzekniemy, że małżeństwa nie mieli, to orzekamy, że 20  lat żyli w grzechu :)
13 kwietnia 2017, 14:48
Nie unik - niektóre daleko idące interpretacje AL są błiskie Prawoslawiu. Problem w tym, iż nie mogą to być prywatne interpretacje biskupów. Jeżeli więc cały Kościół swą moca tak postanowi to oczywisćie na zasadzie posłuszeństwa trzeba będzie to milcząco zaakceptować - to jest oczywistość. Co do nieważności zawarcia - sądze ze złe owoce pojawiają się zdecydowanie wcześniej niż po 20 latach. Zresztą śmieszne by było, aby zgodne mażłeństwo po 20 latach pozycia samo uznało że ich zwiazek nie istniał. Znam wiele przykładów, gdzie np zawierano małżeństwo bo dziecko w drodze i często po roku, dwóch widać było wielki problem małżeński. Ale dla "dobra dziecka" ludzie latami tkwili w fikcji zamiast zweryfikować, czy naprawdę są małżeństwem (przymus zawarcia małżeństwa przeczy jego dobrowolności) I tak, te małżeństwa rozpadały się po 20-25 latach, gdy dzieci dorosły.  
13 kwietnia 2017, 16:15
@TomaszL Z dużą satysfakcją kolejny raz zauważam, że potrafisz patrzeć na sprawy bez skazy ortodoksji...Z kimś takim jak Ty możliwa jest (i może być sympatyczna) dyskusja na argumenty. Radosnych Świąt!
Zbigniew Ściubak
14 kwietnia 2017, 06:45
Dziękuję za odpowedź. Nie jest ona pełna, ale z racji na uwarunkowania, pewnie taka być nie może. Życzę Wesołych Świąt.
KJ
Konrad Janusz
12 kwietnia 2017, 23:44
Mt 5 , 17 Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić6. 18 Zaprawdę. bowiem powiadam wam: Dopóki niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie, aż się wszystko spełni. 19 Ktokolwiek więc zniósłby jedno z tych przykazań, choćby najmniejszych, i uczyłby tak ludzi, ten będzie najmniejszy w królestwie niebieskim.
Oriana Bianka
13 kwietnia 2017, 00:14
Kościół Katolicki zmienił Przykazania Boże: usunął drugie przykazanie i chcąc zachować tradycyjną liczbę dziesięciu, podzielił ostatnie przykazanie na dwa oddzielne. 
13 kwietnia 2017, 06:21
Możesz pokaząc orygianlny tekst Dekalogu zawierajacy numeracje przykazań? ps. Kościół niczego z Dekalogo nie usunął, trzeba mieć wiele złej woli, aby stawiać taki zarzut.
Oriana Bianka
13 kwietnia 2017, 09:05
Poniższa treść dekalogu znajduje się w Biblii w II Księdze Mojżeszowej (czyli Księdze Wyjścia) na początku dwudziestego rozdziału (Wj.20:1-16). A Pan mówił wszystkie te słowa i rzekł: Jam jest Pan, Bóg twój, który cię wyprowadził z ziemi egipskiej, z domu niewoli. I przykazanie Nie będziesz miał innych bogów obok mnie. II przykazanie Nie czyń sobie podobizny rzeźbionej czegokolwiek, co jest na niebie w górze, i na ziemi w dole, i tego, co jest w wodzie pod ziemią. Nie będziesz się im kłaniał i nie będziesz im służył, gdyż Ja, Pan, Bóg twój, jestem Bogiem zazdrosnym, który karze winę ojców na synach do trzeciego i czwartego pokolenia tych, którzy mnie nienawidzą, A okazuję łaskę do tysiącznego pokolenia tym, którzy mnie miłują i przestrzegają moich przykazań. III przykazanie Nie nadużywaj imienia Pana, Boga twojego, gdyż Pan nie zostawi bez kary tego, który nadużywa imienia jego. IV przykazanie Pamiętaj o dniu sabatu, aby go święcić. Sześć dni będziesz pracował i wykonywał wszelką swoją pracę, Ale siódmego dnia jest sabat Pana, Boga twego: Nie będziesz wykonywał żadnej pracy ani ty, ani twój syn, ani twoja córka, ani twój sługa, ani twoja służebnica, ani twoje bydło, ani obcy przybysz, który mieszka w twoich bramach. Gdyż w sześciu dniach uczynił Pan niebo i ziemię, morze i wszystko, co w nich jest, a siódmego dnia odpoczął. Dlatego Pan pobłogosławił dzień sabatu i poświęcił go. V przykazanie Czcij ojca swego i matkę swoją, aby długo trwały twoje dni w ziemi, którą Pan, Bóg twój, da tobie. VI przykazanie Nie zabijaj. VII przykazanie Nie cudzołóż. VIII przykazanie Nie kradnij. IX przykazanie Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu. X przykazanie Nie pożądaj domu bliźniego swego, nie pożądaj żony bliźniego swego ani jego sługi, ani jego służebnicy, ani jego wołu, ani jego osła, ani żadnej rzeczy, która należy do bliźniego twego. Przytoczony fragment Pisma Świętego w tłumaczeniu Biblii Warszawskiej.
13 kwietnia 2017, 09:10
A teraz jeszcze dowiedz się, czy w teście źródłowym były śródtytuły. A moze dodał je autor tłumaczenia? A poźniej sięgnij do Katechizmu Kościoła Katolickiego i zobacz jak dokładnie wyglada I Przykazanie Dekalogu.
Oriana Bianka
13 kwietnia 2017, 09:18
Dobrze wiem, jaka jest treść Dziesięciu przykazań w KKK, wszyscy katolicy je znają. O tym właśnie pisałam, że się różni od Dekalogu podyktowanego przez Boga Mojżeszowi.
Oriana Bianka
13 kwietnia 2017, 10:03
Nie chodzi o drobne różniece wynikajace z tłumaczenia, ale o to że drugie przykazanie zostało usunięte, a to jest istotna zmiana.
13 kwietnia 2017, 10:11
Myślisz się 
Oriana Bianka
13 kwietnia 2017, 10:20
Tomaszu, dokształć się i nie zarzucaj, że się mylę, jesli nie wiesz. Sam KK przyznaje, że usunął II przykazanie. Tak, Kościół zmienił dekalog. Dlaczego to zrobił? Podawane jest takie uzasadnienie: "Ze względu na fakt wcielenia Syna Bożego, w którym ujrzeliśmy chwałę niewidzialnego Boga. Od przyjścia Chrystusa drugie przykazanie straciło swoją aktualność gdyż sam Bóg przebywał pośród nas i zobaczyliśmy go."  Natomiast w judaiźmie i islamie przestrzegają tego przykazania i zabronione jest przedstawianie wizerunków Boga. A protestanci uważają, że nie należy czcić obrazów.
13 kwietnia 2017, 12:20
"PIERWSZE PRZYKAZANIE Ja jestem Pan, twój Bóg, który cię wywiódł z ziemi egipskiej, z domu niewoli. Nie będziesz miał cudzych bogów obok Mnie! Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko, ani tego, co jest na ziemi nisko, ani tego, co jest w wodach pod ziemią! Nie będziesz oddawał im pokłonu i nie będziesz im służył (Wj 20, 2-5) 1 . Jest... napisane: "Panu, Bogu swemu, będziesz oddawał pokłon i Jemu samemu służyć będziesz" (Mt 4,10)."
Oriana Bianka
13 kwietnia 2017, 13:21
Temat na rozmowę z biblistą. Dziesięć przykazań i ich numeracja w tradycji KRK (KKK) jest inna niż w tradycji żydowskiej, inna u protestantów, inna u prawosławnych.
13 kwietnia 2017, 14:22
Oriano - znów sie mylisz. To jest podstawowa wiedza religijna, a nie temat dla biblistów. ​"Podział i numeracja przykazań ulegały zmianom w ciągu wieków. Niniejszy Katechizm przyjmuje podział przykazań ustalony przez św. Augustyna, tradycyjnie stosowany w Kościele katolickim. Jest to także podział przyjęty przez luterańskie wyznania wiary. Ojcowie greccy dokonali nieco innego podziału, który zachował się w Kościołach prawosławnych i we wspólnotach reformowanych." Od numeracji przykazańe ciekawszym wydaje sie problem róznicy w  ich rozumieniu i znaczeniu pomiędzym Starym a Nowym Przymierzem. ​Ale to temat na medycje w najbliższych kilku dniach. 
Oriana Bianka
13 kwietnia 2017, 14:46
Nie wspomniałam o św. Augustynie, bo ile mam pisać. Ale w czym niby się mylę? Tak, katolicy i luteranie przyjęli podział ustalony przez św. Augustyna. Większość protestantów (oprócz luteran) przyjęła inny podział, inny prawosławni, a inny żydzi. 
13 kwietnia 2017, 14:59
Mylisz sie, bo nic nie zniknęło, mylisz sie co do potrzeby bliblistów, aby to zrozumieć. Moje cytaty pochodzą z KKK, czyli tego co każdy katolik wiedziec powinien. ps. ciekawe, że w niekórych układach Dekalogu żonę umieszcza sie wśród rzeczy.
Oriana Bianka
13 kwietnia 2017, 15:11
Jednak część treści zniknęła, część umieszczona na końcu I przykazania, a w skróconej formie dziesięciu przykazań nie wystepuje.  "Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko, ani tego, co jest na ziemi nisko, ani tego, co jest w wodach pod ziemią!" Czy to jest w Kościele Katolickim przestrzegane?
12 kwietnia 2017, 23:41
Lepiej bym nie skomentowal od Pana Zbyszka.Dla mnie AL  jetst wielka szansa dla niektorych par  w tzn zwiazkach nieregularnych.Kilkanascie lat temu jak się dowiedzialem,ze nasz  Swiety Jan Pawel   2 dopuscil pary bedace w drugim związku do sakramentow był to szok.Znam kilka par bedacych w drugim związku, które bardzo się ucieszyly,ze po spelnieniu okreslonych warunkuw beda mogly przystapic do komunii.Rok temu po ogloszeniu AL mieszkalem już za granica Biskupi szybko potwierdzili nauczanie Papieza Franciszka.Ja mimo to to stosujac na codziennie kategorie 0-1,mialem kilka pytan.Rozmawialem na temat AL ze spowiednikami polskimi,francuskimi,belgijskimi,holenderskimi.Dostalem odpowiedzi wyczerpujace  na wszystkie moje pytania.Proponuje to wszystkim zamiast nienawisci,sporow na forum.Sam mieszkam w srodowisku roznych kultor i wyznan .Mimo to nie spotkalem się na razie z taka agresja slowna jak na forum.Mamy odmienne poglady na uznane nauczanie K.K  ale szanujmy się.Inni to widza i to ich bawi.Pozdrawiam Wszystkich.Przepraszam za brak polskich znakow.  
13 kwietnia 2017, 08:46
Jesteś chodzącym dowodem mojej tezy,iż Kościół przestał od ludzi wymagać. 
KD
Kamill De
13 kwietnia 2017, 16:28
Jezus od nas wymaga miłosci ? Pytanie skad na dzień przed wspomnieniem śmierci Jezus za nasze grzechy tyle nienawisci i agresji w ludziach których ten temat nie powinien wogóle interesować ? Zbadajmy swoje sumienia i emocje - co czujecie ? czy Jezus nie zacząłby pisać na piasku kiedy porywamy się na klawiaturowe kamienie z chustami pozornej anonimowosci pod nickami . Ludzie bez nazwiska i imienia bywaja nieludzcy zamieniaja się w szry motłoch krzyczący ukrzyżuj ukrzyżuj ....
KJ
Konrad Janusz
12 kwietnia 2017, 23:41
Mt 19 , 3 Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, i zadali Mu pytanie: "Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?" 4 On odpowiedział: "Czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich jako mężczyznę i kobietę? 5 I rzekł: Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. 6 A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela". 7 Odparli Mu: "Czemu więc Mojżesz polecił dać jej list rozwodowy i odprawić ją?" 8 Odpowiedział im: "Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych pozwolił wam Mojżesz oddalać wasze żony; lecz od początku tak nie było. 9 A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę - chyba w wypadku nierządu - a bierze inną, popełnia cudzołóstwo. I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo". 2 Tm 4 , 3 Przyjdzie bowiem chwila, kiedy zdrowej nauki nie będą znosili, ale według własnych pożądań - ponieważ ich uszy świerzbią - będą sobie mnożyli nauczycieli. 4 Będą się odwracali od słuchania prawdy, a obrócą się ku zmyślonym opowiadaniom. 2Tm 3 ,  A wiedz o tym, że w dniach ostatnich nastaną chwile trudne. 2 Ludzie bowiem będą samolubni, chciwi, wyniośli, pyszni, bluźniący, nieposłuszni rodzicom, niewdzięczni, niegodziwi, 3 bez serca, bezlitośni, miotający oszczerstwa, niepohamowani, bez uczuć ludzkich, nieprzychylni, 4 zdrajcy, zuchwali, nadęci, miłujący bardziej rozkosz niż Boga. 5 Będą okazywać pozór pobożności, ale wyrzekną się jej mocy. I od takich stroń. 6 Z takich bowiem są ci, co wślizgują się do domów i przeciągają na swą stronę kobietki obciążone grzechami, powodowane pożądaniami różnego rodzaju, 7 takie, co to zawsze się uczą, a nigdy nie mogą dojść do poznania prawdy. 
12 kwietnia 2017, 23:38
Ktoś ma ochotę na wafelek?
13 kwietnia 2017, 08:51
Ktoś proponuje jakieś środki na kaca dla Bazylego?
A
Andrzej
12 kwietnia 2017, 23:11
Ks. Jacek Siepsiak napisał: "Co byśmy na przykład powiedzieli o mężczyźnie, który nie mając dzieci, porzucił żonę (sakramentalną) i zawarł nowy związek (cywilny), w którym miał dzieci. Ale gdy one podrosły i zaczęły "pyskować", doszedł do wniosku, że spokojniej (pod wieloma względami) było w poprzednim związku i wrócił do swojej sakramentalnej żony (płacąc alimenty)? Czy jego przystępowanie do Komunii św. nie byłoby gorszące, czy nie krzywdziłoby jego dzieci, nie godziłoby w wiarę i relację do wspólnoty Kościoła porzuconych dzieci i kobiety?" Nie. Gdyby wrócił nawrócony i skruszony do swojej sakramentalnej żony ze względu na miłość do Boga i pragnienie wypełnienia Jego woli, by faktycznie byli przed Nim "jednym ciałem" i wypełniali to, co przed Nim ślubowali - to byłby to najlepszy przykład dany młodym ludziom przygotowującym się do małżeństwa...
A
Andrzej
12 kwietnia 2017, 22:48
Ks. Jacek Siepsiak napisał: "Chodzi m.in. o takie osoby, które żyją w nowych związkach i poczuwają się do winy, bo rozpadło się małżeństwo sakramentalne, uznają swoją winę w związku z tym, że zawarli nowy związek (choć poprzedni nie został przerwany przez śmierć współmałżonka), ale teraz wobec decyzji o porzuceniu tego nowego związku są przekonani, że takie porzucenie też byłoby winą. Teraz największą krzywdę zrobiliby, porzucając jeszcze raz." Smutne jest to, co Ksiądz napisał i jakże sprzeczne z wolą Pana Jezusa, by każdy z małżonków niezależnie od przeżywanych trudności był wierny małżeńskiemu przymierzu - wierny Bogu, który stoi na straży ich małżeństwa do końca ich życia - aby był wierny współmałżonkowi, któremu przed Nim ślubował dozgonną bezwarunkową miłość, wierność i uczciwość małżeńską na dobre i złe. Aż trudno uwierzyć, że Ksiądz stawia grzeszną miłość do człowieka ponad miłością do Boga, która to miłość zawierać powinna uszanowanie Jego woli: "Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela" (Mt 19,6). Kiedy Bóg w momencie składania przysięgi łączy małżonków sakramentalnym węzłem małżeńskim, to od tego momentu żaden człowiek, a więc i dziecko nie może małżonków rozdzielać. Taka jest wola Boga. 
Zbigniew Ściubak
12 kwietnia 2017, 21:39
Na zagadnienie można spojrzeć w dwóch kontekstach: 1. Jaka jest docelowa i właściwa nauka o małżeństwie i "tych" sprawach. 2. Dlaczego jest tyle "hałasu"? Chyba ważniejszy jest kontekst drugi. Otóż kościół instytucjonalny wytworzył przekonanie, że istotą wiary jest wierność doktrynie. Doktryna jest tu rozmiana jako zestaw poglądów i tez na temat wiary oraz na temat tego jak ludzie powinni żyć. Święta i niezmienna nauka Kościoła Katolickiego - takie pojęcie istnieje. Problemem jest to, że owa nauka z pewnością jest zmienna. I terez jeśli taką zmianę chce kościół instytucjonalny przeprowadzić, to napotyka na opór, który jest efektem jego własnej pracy z ludźmi. Bo ludzie uwierzyli w doktrynę. Uwierzyli, że doktryna jest święta i zbawia. Gdy zmiany następowały rzadko, rozłożone były w czasie i jakoś dawało się to zrobić. Teraz "czas przyspiesza" zmian jest więcej i widać jak na dłoni, że im bardziej prawdziwy katolik, tym bardziej kwestionuje zdanie papieża, co samo w sobie jest absurdem, do którego doprowadził doktrynalizm. Więc być dobrym katolikiem to ubliżać ludziom uważanym przez siebie za złych, za tych co kwestionują doktrynę w postaci w jakiej się wierzy. Być chrześcijaninem to zachowywać się napastliwie i argesywnie, to być żołnierzem w służbie dobra, których tych złych podepcze w imię świętej wiary. No i się porobiło.
12 kwietnia 2017, 22:31
"Problemem jest to, że owa nauka z pewnością jest zmienna" Z pewnością to głosisz kolego herezję. Nauka Kościoła nie może ulec zmianie,gdyż otrzymał On ją od samego Boga, a Bóg jest niezmienny. Dogmat pochodzący od Boga nie zmienia się, pogłębia się jedynie jego rozumienie. Kościół to rodzaj ogrodnika,który troskliwie dogląda dojrzewającego owocu aby podać go nam do spożycia, nie zaś partia polityczna oferująca darmową zupę celem pozyskania dodatkowych wyborców. Kościół ten dzieli się na Kościół nauczający i Kościół słuchający. Kościół nauczający ma dbać o depozyt wiary,Kościół słuchający ma ową wiarę wyznawać. Nie ma tu miejsca na wymianę poglądów, dyskusję, zmianę. Niestety część hierarchii tego nie rozumie, albo zwyczajnie nie chce rozumieć,gdyż najprawdopodobniej straciła wiarę. Tacy "pasterze" nie powinni liczyć na taryfę ulgową.    
KD
Kamill De
12 kwietnia 2017, 23:22
Jak tu rozmawiać kiedy nie słuchamy tylko mówimy ? Św Paweł w liście do Tytysa i Tymoteusza mówi iz biskupem czy prezbiterem powinien być człowiek nienaganny , maz jednej tylko żony itd... - Kolego wiele się zmieniło i wiele z tego zapisane jest w samym Piśmie Świętym - jedno jedyne się nie nie zmieni - Nauka Miłosci do Boga i człowieka . Zamiast szarpac i zjadać się nawzajem karmić się nawzajem . Ewangelie dobrze czyta się jedyni się w całokształcie nie z cytatów na wyrywki . Kolego Stos znam Twoje spojżenie sam tak patrzyłem i dużo soli zjadłem  z własnych oczu od tego czasu i pewnie wiele jeszcze zjem ;) Mam nadzieję że nie utracimy sensu wiary i bedziemy praktykować ja na sobie dzieląc się dobrem zamiast belki sobie w oczy wkładać
13 kwietnia 2017, 08:37
Zamiast używać słów zaklęć proponuję koledze św.Tomasza z Akwinu,a wraz z nim Kościół,który wiarę uważał za akt rozumu,przyjmującego prawdę objawioną, na rozkaz woli, przy pomocy łaski Bożej. Trzy zasady rozwoju prawd objawionych: I. Kościół dogmatów nie stwarza, ale ze skarbnicy objawienia czerpie prawdy wiary, przyobleka je w szatę dogmatu i podaje je wiernym do wierzenia. II. Istota artykułów wiary nie wzrasta, nie ulega żadnej zmianie ani przez pomnożenie, ani przez uszczuplenie. III. Rozwój dogmatów dokonuje się nie przez nowe objawienie, ale przez dokładne poznanie i wyjaśnienie prawd wiary, zawartych w skarbnicy objawienia. Sugeruję więc zamiast solą z własnych oczu żywić się mlekiem Nauki Kościoła.   
MR
Maciej Roszkowski
12 kwietnia 2017, 16:20
AL miała podpowiedzieć rozwiązania ważnego dla wielu problemu. Po roku jakie są efekty? - Znikąd odpowiedzi na pytanie jak rozumieć slowa Chrystusa "kto pojął rozwiedzioną cudzołoży". Czy "rozeznanie" "kompetentnej" jak to ostatnio określił któryś z kardynałów władzy kościelnej ma moc zmiany tych słów? - Zaczyna się regionalne "rozeznawanie". W jednych krajach tak, w innych inaczej. Czy Kościół nasz jest jeszcze powszechny?  - Czy Pasterze nasi zdają sobie sprawę ze swojej odpowiiedzialności za owieczki, czy juz tylko urzędują, radzą, procedują itp?
12 kwietnia 2017, 17:13
Odpowiedź może być prosta i brutalna zarazem. Pasterze tracą wiarę. Co stanie się z owcami?
KD
Kamill De
12 kwietnia 2017, 18:46
Proponuję podpisywać się imieniem i nazwiskiem wówczas trochę więcej rozsądku nakłada najżmo językowi stukającemu w klawiaturę
MR
Maciej Roszkowski
12 kwietnia 2017, 20:48
Czy  któreś z moich pytań jest nierozsądne i robię błąd. Jaki i gdzie?
12 kwietnia 2017, 21:57
Rozsądek podpowiada,że przedstawić się należy osobie z którą warto dyskutować. Coś mi mówi,że do takich się kolego nie zaliczasz
KD
Kamill De
12 kwietnia 2017, 23:30
Jezus pochylał się nad kazdym człowiekiem z osobna - to znamy i jest oczywiste - dlatego potrzeba rozeznania Kościoła o jakim pisze papież w encyklice. Jezus dał nam całą Ewangelię z jej sensem wymowy . Fakycznie powiedział tak co znaczy iż małżeństwo jest wartością wielką pytanie tylko czy jest i kiedy jest bo dzisiaj możnaby śmiało powiedzieć iż ogromna większość małżeństw nimi nie jest. To fakty jeżeli potrzeba mozna rozwinąć dlaczego . Sensem Ewangeli jest Miłość i dzielenie się Miłością a nie biczowanie poranionych - to nie jest Jezusowe. Warto przypomnieć kogo Jezus w Ewangelii otaczał czułością a kogo ostrymi słowami ... wtenczas wszystko staje się oczywiste. Czym jest sens wiary ?
KD
Kamill De
12 kwietnia 2017, 23:32
tym niemniej miło ze odpowiadasz ;) Gorliwość to piękna cecha staram się ją kierunkowac odpowiednio jednakże miewam z tym problemy ;)
MR
Maciej Roszkowski
13 kwietnia 2017, 17:49
Dziękuję, ale pytania we mnie pozostają i odpowiedzi nie znajduję.  W niczym nie oceniałem  poranionych bo nie od tego jestem, o biczowaniu nie mówiąc. Rozumiem ich dramaty, mam taki  w rodzinie. Ale Jezus powiedział "kto pojął rozwiedzioną cudzołoży" i "niech słowo wasze tak znaczy tak..." Nie wspominał o rozeznawaniu, a kompetencje apostołów, a więc i biskupów określił dokładnie i nie ma tam możliwości działań przeczących Jego słowom. Małżeństwo dziś jest zapewne w kryzysie, powodów jest wiele. Myślę, że ważnym jest właśnie nieumiejętność zajęcia zdecydowanego stanowiska, ale na długo przed ślubem. Czy ma to być "aż nas śmierć nie rozłączy..." za cenę wielu starań, wysiłków czasem cierpień. Czy też "jak się nie uda, to..." czyli nieumiejętność dotrzymywania słowa i oczekiwanie milosierdzia, no bo mleko się rozlało. Samo? No tak,  samo, bo dziś coraz częściej słyszymy - "się porobiło" i jak w markiecie towar można zwrócić i wybrać nowy.  Czy ustępstwa Pasterzy zmienią coś na lepsze?
MR
Maciej Roszkowski
12 kwietnia 2017, 16:20
AL miała podpowiedzieć rozwiązania ważnego dla wielu problemu. Po roku jakie są efekty? - Znikąd odpowiedzi na pytanie jak rozumieć slowa Chrystusa "kto pojął rozwiedzioną cudzołoży". Czy "rozeznanie" "kompetentnej" jak to ostatnio określił któryś z kardynałów władzy kościelnej ma moc zmiany tych słów? - Zaczyna się regionalne "rozeznawanie". W jednych krajach tak, w innych inaczej. Czy Kościół nasz jest jeszcze powszechny?  - Czy Pasterze nasi zdają sobie sprawę ze swojej odpowiiedzialności za owieczki, czy juz tylko urzędują, radzą, procedują itp?
12 kwietnia 2017, 15:46
Na wymioty już się zbiera od tego stałego mielenia tematu "Amoris laetitia". Wszyscy dobrze wiedzą,że to herezja, większość jednak udaje ,że nic się nie dzieje. Ważne jest co innego. Jak mainowicie jest to wprowadzane. Nie od rzeczy o.Siepsiak powołał się na zmianę wprowadzoną przez Jana Pawła II i na to,że Franciszek jest jedynie jej kontynuatorem. Podobny manewr stosowany jest od czasów SV2. Wcześniej Kościół dobrze wiedział,że wszelka zmiana nie wynikająca z organicznego rozwoju jest złem. Obecnie to zło zostało zaakceptowane.
KD
Kamill De
12 kwietnia 2017, 18:43
za czasów św Pawła Biskup winien być nienagannym , mężem jednej żony ... trochę zaufania do słowa Bożego iż bramy Piekielne Kościoła zbudowanego na opoce nie przemogą i może więcej pracy nad sobą zamiast nad "grzesznikami" Tego sobie również życzę tak niedługo przed dniem kiedy Jezus umarł za grzechy ludzi także tych świetych ;) co krzyczeli ukrzyżuj ukrzyzuj
12 kwietnia 2017, 21:35
Chrystus Pan dał nam obietnicę,iż bramy piekielne Kościoła nie przemogą, nie określił jednak w jakiej formie się ostatnie. Z perspektywy Kościoła słuchającego mamy prawo być zatrwożeni gdy nasi Pasterze mający prowadzić nas do Nieba chwieją się jak trzciny na wietrze i wyraźnie widać,iż wielu z nich traci wiarę. Dlaczego tak twierdzę? Ano dlatego,że widzę ,iż owi Pasterze przestali od wiernych wymagać,zamiast tego zaczęli im schlebiać,tak jakby głos świeckich był ważniejszy od głosu samego Boga. Niestety,sprzedali się taniej popularności albo przynajmniej świętemu spokojowi.   
12 kwietnia 2017, 15:39
Nigdy nie byłem tak blisko opuszczenia Kościoła, jak w rok po Amoris Leatitia.
KD
Kamill De
12 kwietnia 2017, 18:39
a bramy piekielne go nie przemogą ... Oby i nas nie przemogły .
12 kwietnia 2017, 19:30
Okazuje się jednak, że wszystko ma określony kontekst, może i dowiemy się, że trzeba przeinterpretować słowa o bramach piekielnych...
KD
Kamill De
13 kwietnia 2017, 16:38
Jezus dał obietnicę Kościołowi tuz przed własną Męką i prześladowaniem uczniów - dał ją i to jest niepodważalne iż tak jest i będzie inaczej by Jej nie dawał . Jeżeli jestesmy skłonni podważać tą obietnicę tak łatwo z uwagi na to że Kościoł chce dać dobro innym jak przypowieściową zapłatę robotnikom co pracowali od popołudnia to czemu nie chcemy wgłęgić się w Słowo Boże i zrosumieć że sesnem wiary jest Miłość ? Nie znamy wszystkich sytuacji ludzkich dlaczego byntujemy się przed ich rozpatrzeniem przez Kościół? Jakże Ewangelia jest aktualna ponadczasem i czytając Ją możemy być pewni jednego - Jezus nigdy nie potępił grzeszników lecz za nich umarł oraz jedyne co można uznać że potepił to faryzeizm bo zamykał przed ludzmi niebo do którego w swej nienawiści sam nie wchodził .
MR
Maciej Roszkowski
14 kwietnia 2017, 18:42
Jeśli wierzymy w Kościół, duchownych, Ojca Św. to jest to zabobon. Oni są tylko posłańcami Dobrej Nowiny, a jako kapłani są z ludu wzieci i pomiędzy lud posłani. Są mniej więcej tacy jak my.
12 kwietnia 2017, 11:08
Zamiast bezsensownej dyskusji mam tylko dwa pytania: 1. Co to jest i czemu słuzy Komunia św.? 2. Co jest ważneijsze da katolika - seks czy sakrament?
12 kwietnia 2017, 11:22
Jak można zrobić takie zestawienie. Tylko zbok może tak napisać. Byłeś świnią, jesteś i pozostaniesz kłamco przeklęty!
MH
M H
12 kwietnia 2017, 12:19
Pani Magdaleno takie komentarze i wyzwiska proszę  gdzie indziej.  Jest czas Wielkiego Tygodnia - trochę wyciszenia
12 kwietnia 2017, 15:37
Pani reakcja jest najlepszym komentarzem do "artykułu" Nic dodać nic ująć. Jeśli chodzi natomiast o Pani kulturę, to pozostaje wiele do zrobienia. Polecam Panią Bożemu Miłosierdziu.
KD
Kamill De
12 kwietnia 2017, 18:35
Izzajasz pasuje i do czytań i do tematu: Czyż nie jest raczej ten post, który wybieram: rozerwać kajdany zła, rozwiązać więzy niewoli, wypuścić wolno uciśnionych i wszelkie jarzmo połamać; tak to jest jak się komuś paluszki wkłada w ranne serce - reakcja Pani Magdaleny daje doskonały dowód wbrew powierzchownym wnioskom na to iż owe rozeznanie jest konieczne - takie osoby bardzo tego pragną i szukają sposobów, często zostały skrzywdzone i nie zgadniecie cierpienia przez jakie przechodzą, najmniej potrzebują dla dobra swojego i Koscioła moralizatorstwa i świętoszkowatości . Przypomne iż Jezus miał ciężkie słowo do faryzeuszy a co do grzeszności i okoliczności zycia pozostawmy to Bogu i szczegółowemu oby rozeznaniu Kościoła o czym papież Franciszek pisze do ludzi sumienia. Poboznośc jest do praktykowania na sobie nie do medrkowania i moralizatorstwa - tym zajmuje się faryzeizm.
12 kwietnia 2017, 21:23
ale co to ma wspólnego z moimi dwoma zadanymi pytaniami?
12 kwietnia 2017, 21:50
Piszesz kolego o mędrkowaniu,moralizatorstwie i świętoszkowatości a na kilometr czuć od Ciebie jezuickie poczucie wyższości z równoczesną próbą urwania łba problemowi. Mniemam ,iż zależy Ci na zbawieniu heretyków. Potraktuj więc ich sytuację poważnie i rusz w Wielki Piątek cztery litery na tridentinę - tam Kościół daje wyraz troski o zbawienie Madzieńki , modląc się za nią i jej podobnych specjalną modlitwą. To lepsze niż eunuchowate rozeznawanie bluźnierstw przeciwko Bogu i bliźniemu.
KD
Kamill De
12 kwietnia 2017, 23:48
to zestawienie pytan nie przedstawia prawdy problemu i ukierunkowuje nie na Miłość lecz na prawo i może i jest jak widać raniące do głebi dla osób zranionych -. Pytanie co robił Jezus ;) i kim jest Jezus Ale mimo wszystko podejmę temat  gdyż owszem Eucharystia i Miłość (także wyrażona cieleśnie) bardzo do siebie pasują :) Komunia jest wyrazem Miłości udoskonalającej i  zjednoczeniem przeobrażającym  i służy wzrostowi Miłości i zjednoczeniu duszy z Bogiem i człowiekiem jeżeli tylko traktujemy Ją jako Paschę Miłosci Miłość wyrażona w akcie jest albo bywa ;) - (tu jest temat do dyskusji ) wyrazem Miłości również służy jej wzrostowi i pielęgnuje ją włącza również w stwórcze dzieło samego Boga i jest w pewnym ziemskim wymiarze ucieleśnieniem tajemnicy Trójcy Przenajświetszej.  Tak więc obydwie sprawy są bardzo potrzebne także ta cielesna komunia gdyz ona dotyka Ducha i ściąga Go na ziemię . Warto aby owa  cielesna komunia była w Komunii duchowej i warto zadbać o to by jak najwięcej ludzi jej mogło doświadczać , biczowanie często skrzywdzonych i poranionych nie jest po prostu ludzkie, lepiej milczeć bądz rozeznawać w dobrej wierze chcąc szerzyć dobro i Miłość jako i sam Jezus czynił .
KD
Kamill De
12 kwietnia 2017, 23:57
cóż ja jestem grzesznym człowiekiem i przed Bogiem staję w świadomości tego kim jestem a to sam Bóg wie myślę że ponawszy prawdę o tym kim jesteśmy przed Bogiem o wiele mniej byśmy gadali o innych. Łaciński jezyk jest przepiękny w wymowie :) to byłoby takie nieprawdziwe gdyby kojażyć go przyszło kolejnym pokoleniom z biczowaniem tych grzesznych przez tych świętych ....
13 kwietnia 2017, 08:57
Tridentina to nie język łaciński, widać ,że masz o niej marne pojęcie. Daruj więc sobie sarkazm, bo brzmi żałośnie.    
13 kwietnia 2017, 09:03
Jak ja "lubię" czytać takei bzdury na temat seksu. Gdyby tak było, to każdy seks byłby ze swej natury dobrym i wartym nazwania Miłością. Ale tak nie było, nie jest i nie będzie. Nawet nie każdy seks w sakramentalnym małżeństwie zasluguje na takie miano. Dla przykłądu seks z dobrowolnym użyciem antykocepcji jest z natury złym pomysłem i nie wyrażaża zadnej Miłości. Idąc dalej, warto zadać sobie pytanie czemu służy Sakrement Malzeństwa, bo z Twojego wpisu wynika iż liczy sie jedynie Miłość.  I poważnie uważasz, iż ktoś, kto nie potrafi opanować seksu, aby przyjąć Komunię św., faktycznie dostrzega jej wymiar łączności z Bogiem? I ciagle mnie zastanawia, dlaczego nazywanie pojeć zgodnei z nauczanime Kościoła nazywa sie biczowanie poranionych. W koncu ktoś, kto uwaza sie za katolika sam dokonuje dobrowolnych wyborów, majac pełną świadomość iż taki zwiazek pozbawia go łącznosci z Bogiem. Tak jak pisałem droga proponowana przez AL jest ślepą uliczką. Zresztą FC stawiajać marginalne wymaganie (braku seksu) też okazało sie zła drogą.
13 kwietnia 2017, 09:06
"biczownie: - no tak, dziś na topie jest tolerancja. Strach komuś powiedziec iż źle czyni, bo od razu powie iż kogoś kamieniuję, biczuję. Coż, uczynki miłosierdzia co do duszy a takze grzechy cudze zostały już wykreślone przez wielu.
KD
Kamill De
13 kwietnia 2017, 18:17
Pozostaje pytanie o czym jest Ewangelia ? I dlaczego nia bic człowieka . Nawet Boga zabito w imie prawa Boga .... Jezus nauczał faryzeuszów że z Prawa Bozego uczynili sobie bat na ludzi ze sami nie wchodzą na droge zbawienia i innym wejsć nie daja . Kościoła bramy piekielne nie przemogą , cytaty wybrane które sie przytacza nalezy rozumiec w konteście całej Ewangelii a chyba mamy jasnośc ze nie jest ONA potępieniem grzeszników lecz ich zbawieniem ? za to potępia faryzeizm . Jeżli kroczymy droga wiary i Bóg dał nam łaske iz prawo Boże stosujemy i nie ma uchybień uczynkowych uznamy to za łaskę dziekujmy Bogu za to i nie wyciągajmy reki z kamieniami lecz z chlebem. O akcie miłosci cielesnej nic wiecej nie dodam - myslałem ze to oczywiste i zaznaczyłem iz jest związek z Eucharystia i nie jest sam w sobie zły gdyz spotkałem tak œsciekłe osoby co twierdziły że tylko celem prokreacji i tylko jeżeli nie sprawi to przyjemnosci itp itd...  BÓG jest MIŁOŚCIĄ
KD
Kamill De
13 kwietnia 2017, 18:22
a co z własnymi ? z doswiadczenia wiem iż kiedy belka urośnie drzagę wszędzie widzi ;) to o sobie tak z doświadczenia tak więc życzę pieknego tridum czy po łacinie przodem tyłem czy jakkolwiek ;) - wybacz żart faktycznie nie mam pojecia a może mieć będę ;)