Spojrzeć z litością, a nie politowaniem – zobaczyć człowieka

Depositphotos.com (196626918)

Nie wycisza się w żaden sposób dyskusja na temat błogosławieństw dla ludzi w Kościele, którzy żyją w sytuacjach tzw. ‘nieregularnych’. Szczególnie wielu bulwersuje perspektywa ‘akceptacji’ dla par homoseksualnych. Co rusz wypowiadają się różne konferencje episkopatów, niektórzy ‘za’, inni ‘przeciw’. Jak się w tym odnaleźć? Czy znajdziemy jakąś wspólną płaszczyznę?

Trzeba przyznać, że nie ułatwiają sprawy także wypowiedzi, dopowiedzi, sprostowania z Watykanu, z Dykasterii Nauki Wiary, a nawet słowa samego Franciszka, jak choćby ostatnio te o ‘kulturze afrykańskiej’, dla której homoseksualność miałaby być ‘czymś okropnym’ i ‘nie tolerują jej’. Wydawałoby się, że dokument ‘Fiducia supplicans’ dotyczy tylko kwestii ‘par nieregularnych’ w sensie LGBTQ. To jednak nie jest prawda. On dotyczy przede wszystkim ludzi, którzy żyją w sytuacjach skomplikowanych z bardzo różnych powodów.

W swoim doświadczeniu duszpasterskim, w miejscach, w których przyszło mi być księdzem, a jest ich całkiem sporo na różnych placówkach w Polsce i za granicą, miałem naprawdę niewiele do czynienia z problemami osób LGBTQ. Natomiast bardzo dużo z osobami, które były w związkach małżeńskich ‘nieregularnych’. I to było spore wyzwanie, kiedy osoby przychodzące wcześniej normalnie do kościoła czy kaplicy nagle ‘znikały’, bo zaczęły np. pomieszkiwać z chłopakiem czy dziewczyną. Albo inne sytuacje, kiedy np. młoda żona, czasami z małym dzieckiem, zostaje porzucona, bo mąż znalazł ‘inną miłość’. Po pierwszych miesiącach, może nawet latach, szok mija i trzeba sobie jakoś układać życie.

DEON.PL POLECA

Kiedy mówimy o naszej, zachodniej cywilizacji, nie tylko historycznie, ale i teraz, dominują mimo wszystko przypadki ‘hetero nieregularne’. A zatem to nie kwestia związków homoseksualnych jest na pierwszym miejscu. ‘Cierpienia’, poczucia wstydu, dyskomfortu, zwłaszcza wtedy, kiedy chcemy być w Kościele, a nie możemy np. dostać rozgrzeszenia, przystąpić do Komunii świętej nawet na pogrzebie najbliższych czy przy sakramentach dzieci, takiego cierpienia i bólu w sytuacjach ‘hetero nieregularnych’ jest znacznie więcej.

I to ono jest najważniejszym wyzwaniem. Zafiksowaliśmy swoje myślenie na kwestiach homoseksualnych, jakby to był podstawowy problem, ale to nie one są najważniejsze. Jest to swego rodzaju pokusa. Zły duch podsuwa nam takie myślenie, wprowadzając też w emocjonalne rozedrganie, żeby oderwać nasze myśli od tego, co jest bardziej podstawowe.

Nie pomaga także bardzo mocny nacisk na kwestie dyscyplinarne i prawne. ‘Okładamy się’ tymi przepisami, jak pałką, z poczuciem moralnej wyższości, tracąc z oczu człowieka, brata czy siostrę w trudnej sytuacji. Co zatem? – ktoś zapyta: każdy robi po swojemu, co chce, byle był ‘święty spokój’? Co mają powiedzieć ci, którzy mimo trudnej sytuacji, żyją wierni swoim pierwotnym przyrzeczeniom i zobowiązaniom? Bo to oni właśnie są często najbardziej poszkodowani, poranieni i ponoszą konsekwencje takich życiowych ‘węzłów gordyjskich’.

Nie znajdziemy idealnego rozwiązania na wszystkie pojawiające się problemy. Nie ma się, co łudzić. Musimy, jednak szukać przede wszystkim tego, co nas przybliża do siebie, co nas otwiera na innych, a nie to, co nas nastawia przeciwko sobie. Nawet Jezus nie wszystkim ‘pasował’ (mówili o Nim, że „żarłok i pijak, przyjaciel celników i grzeszników”). Ale to On umiał i przypominał, aby spojrzeć na drugiego z litością. Nie politowaniem graniczącym z pogardą. Nie przez pryzmat przepisów i wymagań. Zadziwiające jest, jak był On łagodny i wyrozumiały wobec słabych i grzesznych, a szorstki wobec uważających się za prawych i formalnie poprawnych. Dlatego ‘Fiducia supplicans’ jest nie tyle próbą ‘rozwiązywania problemu’, jaki mamy w Kościele. Jest raczej chęcią wyjścia naprzeciw sobie, ‘łączenia, a nie dzielenia’, przyjęcia i spojrzenia z litością, by zobaczyć i ocalić człowieka.

DEON.PL

Wcześniej duszpasterz akademicki w Opolu; duszpasterz polonijny i twórca Jezuickiego Ośrodka Milenijnego w Chicago; współpracownik L’Osservatore Romano, Studia Inigo, Posłańca Serca Jezusa i Radia Deon oraz Koordynator Modlitwy w drodze i jezuici.pl;

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Spojrzeć z litością, a nie politowaniem – zobaczyć człowieka
Komentarze (9)
RC
~Roman Czytelnik
8 lutego 2024, 01:48
....Zafiksowaliśmy swoje myślenie na kwestiach homoseksualnych, jakby to był podstawowy problem. My nie zafiksowalismy. Media obecnie ciagle pisza o homosiach jakby dla nas ich zycie bylo najwazniejsze
JB
~Janina Baptyś
5 lutego 2024, 17:14
Nie znajdziemy być może, Wielebny Ojcze, idealnego rozwiązania, ale „szacunek, delikatność i współczucie” przy braku konkretnej pomocy w prawidłowej integracji w koniecznych do życia wspólnotach: rodzinie, szkole/pracy, związkach wyznaniowych i innych stowarzyszeniach, to politowanie graniczące z pogardą, wybiorczo ograniczające uczynki miłosierdzia względem duszy do „grzeszących napominać”, podczas gdy paląco potrzebne są „nieumiejętnych pouczać” (o nawiązywaniu prawidłowych relacji miłosnych), „wątpiącym (w sens życia i dobrą wolę Kościoła) dobrze radzić”, „strapionych (osamotnieniem i wyzwiskami od ideologii i zarazy) pocieszać”. Tak samo pogardliwe są „nieliturgiczne błogosławieństwa z „Fiducia supplicans”.
AC
~Adam Chafasz
5 lutego 2024, 09:58
Tak czytam ten felieton - wyciskacz lez i myślę, że chrześcijanie już kiedyś stali przed tymi problemami i jakoś je rozwiazywali. W starożytnym Rzymie też były rozwody, konkubinat. Może i LGBT, przynajmniej w Grecji. I jakoś Kosciol epoki apostolskiej i patrystycznej sobie z tym poradził, zakładając tylko, że bycie chrześcijaninem jest dobrowolne. A zatem zobowiązuje.
HH
~Hanka H
4 lutego 2024, 19:04
Czy mąż, porzucający żonę z dzieckiem, powinien otrzymać błogosławieństwo na nową, cudzołożną drogę życia, razem ze wspólniczką krzywdzenia swojej rodziny? Zgadza się na to deklaracja Fiducia supplicans jako na błogosławienie związków "nieregularnych", i będzie budziła nie tylko dyskusje i kontrowersje, ale pogłębiające się podziały.
Renalf Somerled
5 lutego 2024, 10:52
@Hanka H, myślę, że w tym scenariuszu bardziej chodzi o błogosławieństwo dla żony/matki, która pozostała sama i być może chciałaby się z kimś związać, ale nadal w pełni uczestniczyć w życiu Kościoła. Podziały chyba są nieuniknione, ale tylko od nas zależy po, której stronie staniemy i - to może nawet ważniejsze - jak będziemy traktować drugą stronę.
HH
~Hanka H
6 lutego 2024, 00:13
Mąż porzucający żonę może się związać też z jakąś porzuconą kobietą, ona też może szukać szczęścia poza swoim nieudanym małżeństwem. Oba związki będą nieregularne, a jak się zdarzy kolejny romans, to i trójkąt nieregularny powstanie. We wszystkich wersjach cudzołóstwa kryje się krzywda ludzka i cierpienie. I Kościół ma to błogosławić? Pan Jezus powiedział, że cudzołoży ten, kto weźmie porzuconą żonę. Czy Zbawiciel był twardy, niemiłosierny, bezwzględny, a my jesteśmy od Niego lepsi, czuli, wrażliwi, miłosierni? To chyba nie tak powinno się myśleć, nie poprawiajmy Bożych przykazań. Św. Jan piętnujący "nieregularny związek" Heroda Antypasa i Herodiady był okrutny, nierozumny, życiem przypłacił co - wiarę czy naiwność?
RC
~Roman Czytelnik
8 lutego 2024, 01:44
O kogo bardziej chodzi... dla porzuconej o nia dla porzuconego o nim.
MM
Mario Montessari
4 lutego 2024, 14:46
"Zadziwiające jest, jak był On łagodny i wyrozumiały wobec słabych i grzesznych, a szorstki wobec uważających się za prawych i formalnie poprawnych." W punkt!!
GL
~Grzegorz Lasocki
5 lutego 2024, 13:57
Wiedział bowiem że wszyscy ludzie są słabi i grzeszni, a tym którzy mówili że nie są takimi, współczuł ich ślepoty