Strajk nauczycieli to nie najlepszy przykład wychowawczy

Strajk nauczycieli to nie najlepszy przykład wychowawczy
(fot. Feliphe Schiarolli / Unsplash)
Paweł Brożyniak SJ

Zapowiedziany strajk nauczycieli w czasie zbliżających się egzaminów w gimnazjach i szkołach podstawowych najbardziej dotknie uczniów i rodziców oraz tych nauczycieli i dyrektorów, którzy dołożyli wielu starań, aby się do niech rzetelnie i jak najlepiej przygotować.

Dodatkowy stres i emocje z pewnością nie pomogą uczniom i ich bliskim w dniach poprzedzających egzaminy. I choć postulaty dotyczące wzrostu wynagrodzeń są jak najbardziej uzasadnione, to wątpliwy wydaje się termin zorganizowania protestu. Jeśli doszłoby do odwołania egzaminów z powodu strajku, to musimy mieć świadomość, że pociągnie to wiele przykrych konsekwencji dla uczniów, rozbudzi negatywne emocje rodziców, a nauczycielom i pracownikom szkół doda wiele pracy w niedalekiej przyszłości. Społeczność, którą to dotyka - uczniowie i ich rodzice - liczy ponad 2 miliony.

Rozwiązywanie problemów kosztem innych nigdy nie było dobrą praktyką wychowawczą, wręcz przeciwnie, dawało tylko zły przykład, a ostatecznie przynosiło złe owoce.

Starając się zrozumieć grę, której przewodzą organizatorzy strajku, zastanawiam się, ile jest w niej troski o rozwój ucznia oraz systemu publicznej edukacji w naszym kraju, a ile samej gry, której celem jest wywoływanie napięć społecznych i rozwiązywanie w tle interesów politycznych.

DEON.PL POLECA

Bezkompromisowe stawianie warunków i straszenie strajkiem jest dowodem braku dialogu pomiędzy Ministerstwem Edukacji a środowiskami nauczycieli, rodziców i związków zawodowych. Uczestnicząc w spotkaniach z ministrem edukacji oraz pracownikami resortu, nie ukrywam, można było czasami odnieść takie właśnie wrażenie, brak wysłuchania przedstawianych racji. Dzisiaj dla organizujących strajk to doskonała woda na młyn, która wraca jak bumerang; swoją drogą, za każdym razem, niezależnie od rządzących ekip. Ale czy tak ma wyglądać rozwiązywanie konfliktów i rozwój?

Przykład straszenia strajkiem nauczycieli i zagrożeniem nieprzeprowadzenia egzaminów jest paradoksalnie potwierdzeniem ostatniego raportu nt. stanu edukacji. Sposoby prowadzenia dialogu opierają się bardziej "na sprawdzonych formach wychowawczych" siejących strach "bo tak" niż na merytorycznej dyskusji z rzeczowymi argumentami. Czy nie taką właśnie strategię przyjęli organizatorzy strajku? Stąd ich intencje budzą moje wątpliwości.

Od czasu, kiedy mamy w Polsce do czynienia z wolnym rynkiem i sektorem prywatnym, wysokość wynagrodzeń sektora prywatnego w porównaniu z sektorem publicznym budzi wiele napięć z powodu ich dysproporcji. Nauczyciele oraz pracownicy administracji i obsługi szkół są jednym z wielu przykładów tych różnic. Nie ulega wątpliwości, że w oświacie publicznej jest wiele potrzeb i obszarów wymagających wypracowania nowych form zarządzania, sposobów jej finansowania czy nowoczesnego prawa oświatowego. Ktoś, kto śledzi prawo oświatowe, nie pamięta roku bez zmian, poprawek i nowych rozporządzeń. Słuchając dyrektorów szkół, można szybko przekonać się, jak różnie interpretowane są zapisy o finansowaniu, które często obciążają nadwyrężone budżety samorządów. Uczestnicząc w komisjach dopuszczających do kolejnych stopni awansu zawodowego, mogłem zobaczyć przestraszonych nauczycieli, jakby wątpiących w swoje kompetencje, czekających na wyrok komisji. Sama atmosfera, przy życzliwości komisji, jest sytuacją niezdrową. Z kolei, wnioskując o przyznanie "Medalu Komisji Edukacji Narodowej" nauczycielom nawet z ponadtrzydziestoletnim stażem pracy, spotykałem się z odmową. W odpowiedzi dowiadywałem się, że wnioski nie spełniają formalnych wymogów rozporządzenia. Polecam lekturę rozporządzenia. Przykłady można mnożyć. W tej sytuacji, kiedy tyle kwestii pozostaje wciąż nieuregulowanych, niezbędna jest współpraca mająca na celu dobro wspólne niż podtrzymywanie zaognionych konfliktów. Czym jednak kierują się strony sporu, którego jesteśmy świadkami?

Ministerstwo Edukacji i związki zawodowe oraz instytucje odpowiedzialne za przygotowanie i kształcenie nowych kadr winny szukać form współpracy w dostosowywaniu się do zmian społecznych. Przyglądając się owocom tej współpracy przez ostatnie lata, dostrzec można więcej napięć i konfliktów niż pozytywnych i twórczych wspólnych rozwiązań. Mimo wszystko nie brakuje szkół, którym udaje się wypracowywać ciekawe formy zarządzania i organizacji pracy. Czy nie powinny one zaciekawić pracowników ministerstwa, kuratorium, samorządów i związków zawodowych bardziej niż koncentrowanie się na tym, jak sobie dokuczyć?

Na koniec warto zdać sobie sprawę, że uczniowie i rodzice, którym zależy na edukacji i rozwoju, zawsze będą szukać szkół bezpiecznych, o wysokim poziomie nauczania, a często też z przejrzystym systemem wartości. Te szkoły, dobrze zarządzane i stwarzające warunki rozwoju uczniom i nauczycielom, a rodzicom dające poczucie bezpieczeństwa i jakości, mogą spokojnie liczyć na nieustanny rozwój i dobry nabór. Warto również pamiętać o tych uczniach i rodzicach, których sytuacja życiowa, ekonomiczna i społeczna nie umożliwia dostępu do edukacji i wychowania na najwyższym poziomie.

Paweł Brożyniak SJ - delegat ds. edukacji średniej Prowincji Polskich Towarzystwa Jezusowego, w latach 2012-2018 dyrektor KOSTKI Publicznego Gimnazjum i Liceum Ogólnokształcącego Jezuitów im. św. Stanisława Kostki w Krakowie

Czytaj również: 3 powody, dla których popieramy strajk nauczycieli [DWUGŁOS] >> 

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Chris Lowney

Lektura obowiązkowa dla każdego lidera w świecie biznesu. 
Walter Gubert, prezes banku JP Morgan 

Lider i menedżer to w pierwszej kolejności człowiek. W drugiej - rola, którą pełni. Ta książka jest niezwykle...

Skomentuj artykuł

Strajk nauczycieli to nie najlepszy przykład wychowawczy
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.