Synod jako redukcja fenomenologiczna

Rzym, inauguracja synodu biskupów, 9 października 2021 r. (fot. Episkopat News)

Filozofia, jak estetyka (by sparafrazować wiersz Zbigniewa Herberta) bywa pomocna nie tylko w rozumowaniu, ale i w życiu. I prawda ta dotyczy również życia Kościoła.

Wojna hybrydowana na granicy polsko-białoruskiej i rozgrywający się tam kryzys humanitarny przesłoniły nam w polskim Kościele trochę odbywający się tu przecież Synod. Spór o to, czy i jak pomagać migrantom, niechęć - jaką wśród części środowisk katolickich - wywołała decyzja o zbiórce na rzecz pomocy migrantom w czasie niedzielnych mszy świętych czy debata nad zasadami ordo caritatis i pomocy humanitarnej - w przestrzeni medialnej przesłania nam to, co powinno się odbywać obecnie w polskich parafiach. I w pewnym sensie to nawet dobrze, bo poziom debat wokół obowiązku pomocy przybyszom, wokół rozumienia porządku miłości, wokół społecznego wymiaru chrześcijaństwa doskonale pokazuje, w jakim miejscu jako Kościół i jako chrześcijanie w Polsce się znajdujemy. Jakie jest nasze rozumienie chrześcijaństwa (niekiedy bliższe postrzeganiu go jako plemiennej religii tożsamości, niż jako uniwersalnej Dobrej Nowiny), jak postrzegamy całe nauczanie Kościoła (a warto sobie uświadomić, że w jego skład wchodzi zarówno obrona życia poczętego, jak i obrona życia także nielegalnych migrantów, a nawet - o zgrozo wynika to z Ewangelii - miłość nieprzyjaciół). To (a w chrześcijaństwie nie ma przypadków - jest prowadzenie Bożej Opatrzności) czas sprawdzianu polskiego chrześcijaństwa, który - tak się składa - przypada właśnie na czas obrad synodalnych na poziomie diecezji, parafii, wspólnot podstawowych.

Debata ta, uczestnictwo w niej (a także obowiązek pomocy, który na nas ciąży) nie wyczerpuje jednak zadań, jakie stawia przed nami Synod. I warto zatrzymać się także nad nimi. Papież Franciszek zadając nam na ten czas wspólną synodalną drogę proponuje nam - jak sądzę - nie tylko moment namysłu, ale także nowego spojrzenia na rzeczywistość. Na czym ma ona polegać?

Tu z pomocą przychodzi nam (a przynajmniej mi) filozofia. Kilka dni temu wróciłem do znakomitej książki Edmunda Husserla „Idea fenomenologii” z 1905 roku. Ta niewielka pozycja zawiera pięć wykładów, w których niemiecki filozof próbuje przezwyciężyć kryzys filozofowania, jaki go ogarnął i znaleźć sposób dotarcia do „rzeczy samej”. Jego - wprowadzoną wówczas w tę myśl, a później rozwijaną - drogą ku „rzeczy samej” jest redukcja fenomenologiczna, czyli wzięcie w nawias wszystkiego, co uważamy, że wiemy o poznaniu, o rzeczywistości, a nawet kwestii samego jej istnienia.

DEON.PL POLECA

Na pierwszy rzut oka zasada ta niewiele musi mieć wspólnego z synodalnością, ale… mam wrażenie, że tak nie jest, bowiem w pewnym sensie droga synodalna ma być właśnie powrotem do „rzeczy samej”, do „Ewangelii samej”. Pierwszym zaś krokiem powinna się na niej stać „redukcja duszpasterska”, wzięcie w nawias wszystkich naszych założeń, naszych przekonań, opinii o innych, o rzeczywistości, o zadawanych przez nich pytaniach, o tym, jacy być powinni i uważne wsłuchanie się w rytm świata, obserwowanie fenomenu rzeczywistości (laicyzacji, sekularyzacji, obojętności, niekiedy wrogości i wielu, wielu innych). Bez oceniania, bez wprowadzania ich w schematy naszego ukształtowanego przez filozofię i teologię myślenia, a nawet bez schematyzowania. Zacząć trzeba od przyjęcie fenomenów, ich opisania, spotkania z rzeczywistością, a przede wszystkim z ludźmi, takimi jacy oni są. I innym językiem, na samym początku Synodu mówił o tym także Franciszek. „W tych dniach Jezus wzywa nas, tak jak to uczynił z bogatym człowiekiem w Ewangelii, do ogołocenia się, do pozbycia się tego, co światowe, a także naszych zamknięć i powtarzających się wzorców duszpasterskich; do postawienia sobie pytania, co Bóg chce nam powiedzieć w tym czasie i w jakim kierunku chce nas poprowadzić” - przekonywał.

Szkołą takiego patrzenia, poza filozofią, jest także, o czym wspominał także Franciszek, Adoracja. „Synod jest procesem rozeznania duchowego, które dokonuje się podczas adoracji, w modlitwie, w kontakcie ze Słowem Bożym. Ono otwiera nas na rozeznanie i je oświetla. Ukierunkowuje ono Synod, aby nie był on kościelnym «zjazdem», konferencją naukową czy kongresem politycznym, ponieważ nie jest parlamentem, lecz wydarzeniem łaski, procesem uzdrowienia prowadzonym przez Ducha Świętego” - mówił papież na początku Synodu.

W ten sposób trzeba spojrzeć się i na wszystkich „innych”, „obcych”, i na siebie samych, ocenić z tej perspektywy zarówno procesy laicyzacji, jak i zachwytu jaki wśród części młodych wywołuje ruch Tradycji. Tak zobaczyć odnowę charyzmatyczną i tradycyjne życie parafialne, ale także rzeczywistość (coraz bardziej skomplikowaną) polityki. Do tego w tym czasie zachęca nas papież. To zadanie stawia przed nami Kościół.

Doktor filozofii, pisarz, publicysta RMF FM i felietonista Plusa Minusa i Deonu, autor podkastu "Tak myślę". Prywatnie mąż i ojciec.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Synod jako redukcja fenomenologiczna
Komentarze (7)
JS
~Jakub Szymczyk
27 listopada 2021, 01:18
A wiec według ewangelii P. redaktora państwo nie ma prawa stosować przemocy w celu ochrony swoich granic... Pozostaje nam wywiesić białą flagę i wpuścić wszystkich przybyszów, ktorzy maja ochotę wejść na nasze terytorium niezależnie od ich liczby i intencji. Miłość do ludzi nie może wykluczac stosowania przemocy przez państwo w uzasadnionych przypadkach. Niestety ale oni wiedzieli albo przynajmniej powinni byli wiedzieć, czym ryzykuja. Jednak uważam, że w pewnych skrajnych przypadkach powinniśmy przepuścić migrantow ale w celu odeslania do krajów pochodzenia. ( (np. kiedy Białorusini im to uniemożliwiają) Niemniej generalną zasadą musi być nienaruszalnosc granic, nawet jesli komuś będzie przez to zimno w lesie albo dozna obrażeń w walce.
TE
~T.S. Eliot
24 listopada 2021, 09:20
Łomatko! Doktorat filozofii z redaktora wylazł! :) To jest za trudne dla ludności miejscowej (co widać nawet w jednym komentarzu). Za trudne do przeczytania, a co dopiero do przyjęcia! Moja racja jest mojsza i miendzy Odrom a Nysom my som! "Po co w twarze logiką nam chlustasz? Nie czytaliśmy Hegla, jaśnie panie. Dla nas Chopin, groch i kapusta. I od czasu do czasu powstanie."
DS
Dariusz Sandecki
24 listopada 2021, 08:42
Ale ten pozytywistyczny i scjentystyczny redukcjinizm, to już było. Żyjemy w świecie redukcji i potykamy się o własne nogi. Dziwi brak wiary w katolickość instytycji Kościoła, papieża, kardynałów i biskupów. Pewnie są powody zwątpienia skoro idea soboru jest teraz wcielana w ducha synodu. Co ciekawe to już było, w protestantyźmie i przyniosło owoce … Jeżeli celem był chaos, bez wątpienia cel zostanie osiągnięty. Pamiętam peany o kościele posoborowym, ahy i ohy, a potem był już tylko gorzej do dzisiejszego upadku. Lekiem ma być protestantyzacja. No to na zdrowie !
JM
~Jan M
23 listopada 2021, 21:49
Od lat czytam Pana artykuły(kiedyś za Pana pisarstwem nie przepadałem) i jestem ostatnio pełen uznania dla jasności i spójności wizji chrześcijaństwa przez Pana prezentowanej. W moim odczuciu nie jest to autorska wizja, ale wizja Franciszka zawarta w dokumentach KK, którą Pan świetnie tłumaczy i prezentuje. Chce się to czytać i nad tym zastanawiać. Gratuluję i czekam na kontynuację.
ŁM
~Łukasz M
23 listopada 2021, 17:47
Synod w parafiach, dobre sobie, nie słyszałem, a byłem ostatnio w kilku różnych kościołach na mszach, o jakichkolwiek konsultacjach, rozmowach, zaproszeniu na cokolwiek. Po co robić głosowanie skoro wynik jest z góry ustalony?
HM
~Hania Mara
23 listopada 2021, 11:25
Ciekawe spojrzenie! dzięki!
AS
~Augustyn Szczawiński
23 listopada 2021, 15:48
Najpierw - zadbać o rodzinę, potem - o sąsiadów, potem - o rodaków. Bez utopii. "Po Bogu, po Jezusie Chrystusie i Matce Najświętszej, po całym ładzie Bożym, nasza miłość należy się przede wszystkim naszej Ojczyźnie, mowie, dziejom i kulturze, z której wyrastamy na polskiej ziemi. I chociażby obwieszczono na transparentach najrozmaitsze wezwania do miłowania wszystkich ludów i narodów, nie będziemy temu przeciwni, ale będziemy żądali, abyśmy mogli żyć przede wszystkim duchem, dziejami, kulturą i mową naszej polskiej ziemi, wypracowanej przez wieki życiem naszych praojców."