Tajemnicze samobójstwa wśród księży
Lokalna prasa sądecka ("Dobry Tygodnik Sądecki", 26 kwietnia) donosi o kolejnej "tajemniczej" śmierci księdza w diecezji tarnowskiej - jego ciało znaleziono na plebanii 19 kwietnia. Są wśród nich młodzi i starsi kapłani; wikarzy i proboszczowie, którzy odebrali sobie życie w przeciągu kilkunastu ostatnich miesięcy. A wiernym nie wystarczy tłumaczenie, że "po okolicy krąży diabeł".
Na problem próbował zwrócić uwagę ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski w swoim felietonie na łamach "Gazety Polskiej" - ponieważ jednak znalazł już winnego w osobie byłego ordynariusza diecezji tarnowskiej, jego apel przeszedł bez echa. Teraz (prawdopodobnie) samobójstwo popełnił młody kapłan (miał 31 lat), diecezją zarządza administrator - a problem nie zniknął wraz z odejściem z diecezji arcybiskupa Skworca.
Coś złego dzieje się w diecezji, która z jednej strony ma najwyższą liczbę księży i powołań, z drugiej zaś najwyższy wskaźnik samobójstw wśród duchownych. Trudno mi powiedzieć w czym leży problem, ale z pewnością nie jest on związany z jedną osobą (tylko diabłem czy ordynariuszem diecezji). Ponieważ samobójstwo popełniają księża w różnym wieku, o dużej różnicy lat w kapłaństwie, i na różnych stanowiskach w Kościele, teoria jednoczynnikowa raczej się nie sprawdzi.
Z pewnością jednak problem nie tkwi w samych kapłanach, którzy odebrali sobie życie. Problemy mają bowiem nie tylko księża w diecezji tarnowskiej, w odróżnieniu jednak od nich nie szukają dla nich rozwiązania w śmierci. Z jakiegoś powodu niektórzy duchowni tarnowscy boją się żyć z własnymi słabościami, nie wierzą w moc nawrócenia, i nie mają zaufania w pomoc ze strony swoich przełożonych i współbraci w kapłaństwie.
Diecezja tarnowska czeka na nominację swego pasterza. Będzie on musiał zmierzyć się z tym trudnym problemem zarówno dla księży jak i wiernych diecezji. Oby był to człowiek, który będzie umiał uleczyć tę ranę, bo nie wystarczy wszystko zrzucić na diabła, albo udawać, że nic niepokojącego nie ma miejsca.
Piszę te słowa w imieniu wiernych tej diecezji, którzy wysyłają listy z prośbą o pomoc i utwierdzenie w wierze w obliczu tych "tajemniczych" wydarzeń. Ta "fala" śmierci coś znaczy, i nie może to być wyłącznie wiedza dla wtajemniczonych, bowiem życie odbierają sobie księża na "oczach" swoich wiernych.
Ta trauma wymaga nie tylko modlitwy w ich intencji, ale również za tych, którym swoimi decyzjami zadali ból - ich bliskich, współbraci w kapłaństwie i parafian!
Biorąc pod uwagę reakcje wiernych na informacje o tych wydarzeniach można powiedzieć, że w diecezji tarnowskiej trwa niezakończona "psychologiczna żałoba". Wobec tego cierpienia Kościół nie może zostać obojętny, tak jakby cała sprawa była wyłącznie "wewnętrzną kwestią" kurii tarnowskiej. W przeciwnym razie możemy spodziewać się kolejnej tragedii.
Skomentuj artykuł