Ten pontyfikat to audyt Kościoła

(fot. Grzegorz Gałązka / galazka.deon.pl)

Wielu sądzi, że ta opinia aktualnego biskupa Rzymu stoi w sprzeczności z dotychczasowym nauczaniem Kościoła, który mówi, że osoby żyjące w sytuacjach nieregularnych znajdują się w grzechu śmiertelnym. Franciszek, najzwyczajniej w świecie, przygląda się doktrynie grzechu śmiertelnego.

Franciszkowa opinia, która wywołuje największe kontrowersje wśród przeciwników jego nauczania, zawarta jest w punkcie 301 Amoris laetitia: "…nie można już powiedzieć, że wszyscy, którzy żyją w sytuacji tak zwanej nieregularnej, żyją w stanie grzechu śmiertelnego, pozbawieni łaski uświęcającej". Wielu sądzi, że ta opinia aktualnego biskupa Rzymu stoi w sprzeczności z dotychczasowym nauczaniem Kościoła, który mówi, że osoby żyjące w sytuacjach nieregularnych znajdują się w grzechu śmiertelnym, czyli ciężkim i nie mogą przyjmować Komunii świętej (chodzi przede wszystkim o wiernych ochrzczonych, którzy po zawarciu sakramentu małżeństwa rozwiedli się i zawarli drugie małżeństwo; następnie ci wierni, którzy pozostają tylko w związku cywilnym, oraz ochrzczeni żyjący w konkubinacie. Trzeba przyznać, że Franciszek w Amoris laetitia niechętnie nazywa te sytuacje nieregularnymi. Raczej woli je nazywać sytuacjami kruchości i zranienia. Jan Paweł II natomiast w Familiaris consortio definiuje te sytuacje nieregularne jako trudne).

Franciszek zaś twierdzi, że wśród osób żyjących w takich sytuacjach znajdują się i tacy, którzy nie popełnili grzechu ciężkiego i cieszą się łaską uświęcającą. Trzeba byłoby dodać, że mogliby zatem przystępować do komunii świętej.

Skąd ta rozbieżność i kto ma rację?

Franciszek, najzwyczajniej w świecie, przygląda się (ten pontyfikat to audyt Kościoła) doktrynie grzechu śmiertelnego. Doktrynie wypracowanej przez Kościół i przechowywanej w Kościele. Ta doktryna skodyfikowana w Katechizmie Kościoła Katolickiego z 1993 roku brzmi tak: "Aby grzech był śmiertelny, są konieczne jednocześnie (podkreślenie moje) trzy warunki: «Grzechem śmiertelnym jest ten, który dotyczy materii poważnej i który nadto został popełniony z pełną świadomością i całkowitą zgodą» (KKK 1857). Każde słowo tej definicji jest ważne dla Franciszkowej teologii: rzecz musi dotyczyć poważnej materii; po drugie musimy mieć do czynienia z pełną świadomością podmiotu moralnego i po trzecie z jego całkowitą zgodą, wolnością.

Każdy uczciwy i rzetelny czytelnik Amoris laetitia musi przyznać, że nie ma w niej żadnego fragmentu, w którym Franciszek z sytuacji nieregularnej czyniłby coś dobrego. Więcej, wprost stwierdza: "Powinno być jasne, że nie jest to ideał, jaki proponuje Ewangelia dla małżeństwa i rodziny" (AL 298). Ta sama myśl zostanie powtórzona w numerze 300: "to rozeznanie nigdy nie może nie brać pod uwagę wymagań ewangelicznej prawdy i miłości proponowanej przez Kościół". I ponownie w numerze 307: "Aby uniknąć wszelkich błędnych interpretacji, należy pamiętać, że Kościół w żadnym przypadku nie może wyrzec się proponowania pełnego ideału małżeństwa, planu Bożego w całej swej okazałości…". Na poziomie materialnym, przedmiotowym oceny faktu nic się nie zmienia. Franciszek pozostaje wierny Kościołowi, który uważa, że każde zerwanie małżeństwa jest sprzeczne z wolą Boga (por. AL 291). Nie mają racji ci, którzy w Amoris laetitia widzą zachętę, aby z ludzkiej słabości uczynić kryterium moralności, tego, co dobre, lub tego, co złe. To, co Franciszka intryguje i do czego próbuje przekonać Kościół (przede wszystkim duszpasterzy, od biskupów począwszy, a na wikarych skończywszy), to świadomość, że nie sposób ludzkiego czynu oceniać tylko na podstawie obiektywnej normy, ale potrzeba widzieć również człowieka działającego w określonych warunkach, które mogą ograniczać, a nawet znosić jego poznanie i/lub jego wolność, a tym samym sprawiać, że nie możemy klasyfikować całej sytuacji jako grzechu śmiertelnego! Mielibyśmy zatem do czynienia z sytuacją, która materialnie, przedmiotowo wygląda na grzech ciężki, ale z racji braku winy, odpowiedzialności podmiotu moralnego - grzechem ciężkim nie jest.

Ale to cały czas nie jest żadna rewolucja Franciszka. Powtarzam: on sięga do Tradycji Kościoła. Tej przypominanej chociażby przez świętego Jana Pawła II, który w Veritatis splendor (tak, tak, w tej encyklice, z której strzela się do Franciszka) pisał, że: "wypowiedź Soboru Trydenckiego nie tylko zwraca uwagę na «poważną materię» grzechu śmiertelnego, ale przypomina też, że jego koniecznym warunkiem jest «pełna świadomość i całkowita zgoda». Zresztą zarówno teologia moralna, jak i praktyka duszpasterska dobrze znają przypadki, w których czyn poważny ze względu na swoją materię nie stanowi grzechu śmiertelnego z powodu braku pełnej świadomości lub całkowitej zgody osoby, która go dokonuje" (VS 70).

Jeśli już szukać pewnej nowości, świeżości prezentowanej przez Franciszka, to trzeba jej szukać właśnie w akcencie, który kładzie na człowieku dokonującym wyboru niż na samym przedmiocie wyboru. To, co zaprząta jego uwagę, to podmiot moralny; konkretny człowiek, który działa w określonych okolicznościach. Innymi słowy, reflektory zostają skierowane na sumienie człowieka podejmującego decyzję, wybór. Franciszek dokonuje istotnego przejścia od moralności normy do moralności wartości.

Jak to zatem jest z tym pełnym poznaniem i całkowitą zgodą, które mogą na tyle warunkować decyzję podmiotu moralnego, że mając do czynienia z materią poważną, uchylają sankcję grzechu śmiertelnego.

Z definicji katechizmowej grzechu śmiertelnego (KKK 1859) wynika, że dla jego popełnienia (oprócz poważnej materii - a w rozumieniu Kościoła małżeństwo to poważna materia) potrzeba pełnego poznania i całkowitej zgody podmiotu moralnego. Co to może oznaczać w przypadku osób żyjących w nieregularnych sytuacjach?

Oddajmy głos samemu Franciszkowi, który w przywołanym już numerze 301 Amoris laetitia pisze: "Podmiot, choć dobrze zna normę, może mieć duże trudności w zrozumieniu «wartości zawartych w normie moralnej» lub może znaleźć się w określonych warunkach, które nie pozwalają mu działać inaczej i podjąć inne decyzje bez nowej winy. Jak to dobrze powiedzieli Ojcowie synodalni, «mogą istnieć czynniki, które ograniczają zdolność podejmowania decyzji»".

I nieco dalej w numerze 302 adhortacji, kontynuując tę samą myśl, dodaje: "Uwzględniając te uwarunkowania, Katechizm Kościoła Katolickiego wyraża się w sposób stanowczy: «Poczytalność i odpowiedzialność za działanie mogą zostać zmniejszone, a nawet zniesione, na skutek niewiedzy, nieuwagi, przymusu, strachu, przyzwyczajeń, nieopanowanych uczuć oraz innych czynników psychicznych lub społecznych». W innym paragrafie ponownie odnosi się do okoliczności, które zmniejszają odpowiedzialność moralną, i wspomina bardzo szczegółowo o «niedojrzałości uczuciowej, nabytych nawykach, stanach lękowych lub innych czynnikach psychicznych czy społecznych». Z tego powodu, negatywny osąd odnośnie do sytuacji obiektywnej nie oznacza orzeczenia o odpowiedzialności lub winie danej osoby. W kontekście tych przekonań, uważam za bardzo odpowiednie to, co zechciało stwierdzić wielu Ojców synodalnych: «W pewnych okolicznościach ludzie napotykają na poważne trudności, by działać inaczej. [...] Rozeznanie duszpasterskie, uwzględniając prawidłowo uformowane sumienie osób, musi czuć się odpowiedzialne za te sytuacje. Również skutki popełnionych czynów nie muszą być takie same w każdym przypadku»".

Podmiot moralny może znać normę (dajmy na to, małżeństwo jest nierozerwalne), ale ten sam podmiot moralny może znajdować trudności w rozumieniu wartości, które kryje sama norma. I już ten brak rozumienia może pomniejszać osobistą odpowiedzialność podmiotu moralnego.

Nie inaczej rzecz wygląda z wolnością podmiotu moralnego. Franciszek wymienia czynniki, które minimalizują wolny wybór człowieka: przymus, strach, przyzwyczajenia, nieopanowane uczucie, inne czynniki psychiczne lub społeczne. Wśród tych pojawia się coś, co chyba można nazwać nowością Franciszka. Według niego na wolność podmiotu moralnego może mieć wpływ świadomość, przekonanie, że nie sposób zmienić swojej sytuacji małżeńskiej bez zaciągania kolejnej winy i bez uniknięcia krzywdy innych osób (na przykład dzieci, które pojawiły się w drugim związku).

I te właśnie uchybienia (czy też deficyty) poznania i wolności podmiotu moralnego pozwalają Franciszkowi założyć, że pośród takich, którzy żyją w sytuacji nieregularnej, są także osoby, które w gruncie rzeczy nie popełniły grzechu śmiertelnego. Co takie osoby powinny uczynić? Poddać się dyscyplinie sakramentu spowiedzi i spowiednikowi wyznać z szczerością i pokorą swoje życie. Oczywiście, nie mogą mieć żadnej pewności, że spowiednik zechce uwzględnić ich uwarunkowania i udzielić im zgodnie z dyscypliną Kościoła rozgrzeszenia (które może, powinno obejmować inne grzechy penitenta). Taka praktyka, z racji prawa Kościoła, była możliwa już przed pontyfikatem Franciszka. Możemy sobie wyobrazić sytuację, że ktoś nie przystępuje do spowiedzi przez dziesiątki lat, bo jest rozwodnikiem żyjącym w drugim związku (a zatem orzeczono, że znajduje się w sytuacji grzechu ciężkiego, który wyklucza go ze wspólnoty eucharystycznej), ale że w pewnym momencie swojego życia próbuje się poddać dyscyplinie Kościoła i razem ze spowiednikiem odkrywają te wszystkie czynniki, które ograniczają albo jego poznanie, albo jego wolę, co pokazuje, że w kwestii zasadniczej dla swojego życia nie popełnił grzechu ciężkiego, ale kilkadziesiąt lat absencji w sakramencie spowiedzi sprawiło, że pojawiły się inne grzechy ciężkie.

Już przed pontyfikatem Franciszka mądry i doświadczony spowiednik mógł skorzystać z instrumentów wypracowanych przez Kościół, aby dostrzec uwikłania sumienia podmiotu moralnego i przyjść mu z pomocą. A jednak? Jak to możliwe, że nie widzieliśmy tego tyle czasu?

Widzieliśmy tylko, że Kościół - jako wspólnota widzialna - ma swoje racje (jak podkreśla to Rocco Buttiglione w książce Risposte amichevoli ai critici di Amoris laetitia), aby odmawiać rozwodnikom ponownie zaślubionym Komunii świętej, nawet w sytuacji, w której mogliby uzyskać sakramentalne rozgrzeszenie, ze względu na możliwość wywołania zgorszenia i powstania zamętu wśród wiernych, co do nierozerwalności małżeństwa.

Franciszka interesuje również jakość sprawowania sakramentu spowiedzi.

Na koniec rodzą się dwa pytania: Pierwsze: czy potrzeba tutaj jakichś szczególnych wytycznych biskupów ordynariuszy, żeby stosować tę praktykę rozeznania warunków grzechu ciężkiego, która przecież jest rozpoznana od stuleci w Kościele i nauczana przez papieży i sobory? I cały czas w kontekście sakramentu pojednania: czy spowiednik będzie chciał podjąć się takiego trudu rozeznania? Znam takich spowiedników, którzy przyspawani do normy odmawiają spowiadania osób rozwiedzionych i ponownie zaślubionych.

Pytanie drugie: czy Kościół nie traktuje nieco po macoszemu samego sumienia? Kiedy wierny domaga się wolności sumienia, wobec normy prawa państwa liberalnego (chociażby tzw. klauzula sumienia), to Kościół głosi wtedy nieustannie prymat sumienia, ale kiedy ten sam wierny postuluje prymat tego samego sumienia wobec normy Kościoła, to ten sam Kościół zamiast o prymacie zaczyna mówić o ryzyku subiektywizmu.

ks. Adam Błyszcz CR - kapłan w zakonie zmartwychwstańców. Od września mieszka i pracuje w Tivoli

Kapłan w zakonie zmartwychwstańców. Autor rekolekcji o "Amoris Laetitia". Mieszka i pracuje w Tivoli

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Ten pontyfikat to audyt Kościoła
Komentarze (21)
P
Piotr
4 marca 2018, 19:30
Papieże do pontyfikatu Benedykta XVI byli nauczycielami wiary. Natomiast od pontyfikatu Franciszka będziemy mieli do czynienia z coraz większym zamieszaniem doktrynalnym i duszpasterskim. Zaczyna być głoszona "pop-teologia", która doskonale współbrzmi z ideologiami liberalno-lewicowymi. Pozwolę sobie zacytować Jezuitę Dariusza Kowalczyka "Rzeczywiście, nie brakuje w Kościele środowisk i ludzi, którzy z wielkim entuzjazmem podejmują „dialog” z propagującymi idee sprzeczne z Ewangelią i Tradycją Kościoła. Nikogo jeszcze nie nawrócili. Wręcz przeciwnie, sami zaczynają się „nawracać” na ideologie, które mają się do katolicyzmu jak pięść do nosa. Słowa krytyki zachowują zaś dla katolików „tradycyjnych”, którzy chodzą do kościoła, spowiadają się, zamawiają Msze za dusze swoich zmarłych, dają na tacę, odmawiają Różaniec itp." Tacy ludzie "trzęsą" kurią rzymską i coraz częściej pojawiają się także w kuriach biskupich. Mam jedno wytłumaczenie tej sytuacji. Jezus Chrystus wprowadza Kościół w okres próby i oczyszczenia, dodam - bolesnego oczyszczenia. Każdy Katolik będzie się musiał jednoznacznie powiedzieć po stronie prawdy i stanąć po stronie Jezusa i pełnej, prawdziwej Ewangelii lub po stronie kłamstwa i stanąć po stronie szatana i zaprzeczeniu Ewangelii. Pozdrawiam wszystkich czytających mój komentarz.
JP
Jacek Przybyło
3 marca 2018, 20:57
Sądzac z komentarzy, większość czytających świetnie jest wykształcona w obecnie obowiązujących interpretacjach. Zna terminologię etc. No fajnie - tylko że papież idzie dalej. "Wyznacza trend" co jest ważne. I siłą rzeczy teraźniejszość zostaje w tyle. Tak jak było od tysięcy lat - musi być ktoś do rozwoju i ktoś do konstatacji.  Ale jak to widać po hisotrii - rozwój, w bólach ale wygrywa. 
ks. Janusz Betkowski
3 marca 2018, 10:27
Aby był grzech cięzki podmiot wystarczy, ze zna normę. Nie musi znać jej konsekwencji aby był grzech ciężki. Ogranicczenie poznania normy zasadniczo tu nie zachodzi. Małżonek wie czym jest wężeł małżeński. Jeśli nie wie to takie małżeństwo było nieważnie zawarte. Nie ma też ograniczenia woli: zdrada małżęnska jest czynem wolnym Nikt nikommu nie przykłada pistoletu do skroni wpychając go do łóżka innego niż małżeńskie.
M
Mieszko
3 marca 2018, 08:59
Papież przygląda się doktrynie grzechu śmiertelnego a ja się przyglądam tej synagodze szatana - zakonowi jezuitów. Kolejny wybryk, tych którzy mają Jezusa w nazwie...Jezuicka, prestiżowa uczelnia-Georgetown University- honoruje proborcyjnego senatora, Dicka Durbina, tego samego, któremu biskup zakazał przyjmowania komunii świętej m.in za wspieranie późnej aborcji. [url]http://www.pch24.pl/katolicki-uniwersytet-uhonorowal-proaborcyjnego-senatora--to-absolutna-hanba,58652,i.html[/url]
4 marca 2018, 19:53
Gniewajcie się a nie grzeszcie, niech nad waszym gniewem nie zachodzi słońce. Nie czyńcie zbyt wielu starań aby zostać nauczycielami, wiecie bowiem, że doznacie sroższego sądu. Bóg miłosierny jest mym Bogiem i Panem, nie opuści mnie i nie zniszczy, amen, amen, amen.
2 marca 2018, 23:24
Jako,że w umyśle o.Błyszcza zrodziły się dwa pytanie więc jako katolik odpowiadam: 1)jako,że osoby rozwiedzione będące w nowym związku znajdują się w obiektywnym stanie grzechu trwałego (obejmującego przeszłość,teraźniejszośc i przyszłość) , odmowa ich spowiadania jest zasadna.Wynika to jednoznacznie z szacunku do nauki Chrystusa Pana o nierozerwalności małżeństwa, 2)sumienie będące pozytywną odpowiedzią na głos Boga powinno być znakiem sprzeciwu wobec norm prawa państwowego głosowi temu przeczącym.Sumienie zaś które przeciwstawia się normom Kościoła odzwierciedlającym naukę Bożą przeciwstawia się samemu Bogu
3 marca 2018, 09:01
stan punktacji na 9:oo jest: cristiada 23:24:47 | 2018-03-02 Jako,że w umyśle o.Błyszcza zrodziły się dwa pytanie więc jako katolik odpowiadam: 1)jako,że osoby rozwiedzione będące w nowym związku znajdują się w obiektywnym stanie grzechu trwałego (obejmującego przeszłość,teraźniejszośc i przyszłość) , odmowa ich spowiadania jest zasadna.Wynika to jednoznacznie z szacunku do nauki Chrystusa Pana o nierozerwalności małżeństwa, 2)sumienie będące pozytywną odpowiedzią na głos Boga powinno być znakiem sprzeciwu wobec norm prawa państwowego głosowi temu przeczącym.Sumienie zaś które przeciwstawia się normom Kościoła odzwierciedlającym naukę Bożą przeciwstawia się samemu Bogu Oceń 54  55 odpowiedz plus 54  minus 55
MR
Maciej Roszkowski
3 marca 2018, 10:00
?
3 marca 2018, 10:01
Zaklinam cię, Szatanie, wrogu ludzkiego zbawienia, uznaj sprawiedliwość i dobroć Boga Ojca, który słusznym wyrokiem ukarał twoją pychę i nienawiść. Odejdź od tego sługi Bożego, którego Pan stworzył na swój obraz, a ty szatanie zrobiłeś z niego przygłupa na swoje podobieństwo. Zaklinam cię, szatanie, władco tego świata, uznaj wszechmoc Jezusa Chrystusa, który pokonał cię na pustyni, zwyciężył w Ogrodzie Oliwnym, obezwładnił na Krzyżu, a powstając z grobu, podeptał twoją potęgę i jako zwycięzca wszedł do Królestwa światłości. Zaklinam cię, szatanie, zwodzicielu człowieka, uznaj Ducha prawdy i łaski, który udaremnia twoje zasadzki i przekreśla kłamliwe zamiary. Odejdź od tego stworzenia, które Pan naznaczył niebieskim znamieniem. Odejdź od tego mężczyzny, którego Bóg przez namaszczenie Duchem Świętym uczynił swoją świątynią a ty zrobiłeś zniego kłamcę i gnojowisko. Odejdź więc, Szatanie, w imię Jezusa Chrystusa, ustąp wobec mocy świętego znaku Krzyża Jezusa Chrystusa, naszego Pana, który żyje i króluje na wieki wieków. Amen.
3 marca 2018, 10:20
Co się dziwisz MR Człowiek o nicku ''cristiada'' daje sobie sam dodatnie punkty. Wkleiłem mu stan punktacji na określoną godzinę i w ciagu 15 - 20 minut z 54 pn zrobił sobie 227 dodatnich punktów. Jest to obrzydliwe z uwagi na to, że traci się prawdziwy wydzwięk tego co piszemy. Ocena jest kłamliwa a to czyni ją bezsensowną.  Dziwię się, że DEON nie reaguje na te rzeczy. Ja rozumię potrzebną DEON - owi statystykę, ale tak rażące punktacje conajmiej ośmieszają tę stronę. Myślę, że Adm. Deonu nie powinien mieć trudności z ustaleniem tego szaleńca, który coraz bardziej ośmiesza tę stronę. Można przecież zabezpieczyć punktację tak aby było nie możliwe takie ohydne działanie. A jeśli sie nie da to zlikwidować wogóle tę punktację.
3 marca 2018, 15:00
SIMSON1 miej wreszcie odwagę przyznać się,że jesteś moim wielbicielem i to ty bezustannie mnie lajkujesz. Tak między nami,ja tego nie potrzebuję, wystarczy mi, że nawrócisz się na wiarę świętą katolicką porzucając swe błędy.
3 marca 2018, 15:05
Od egzorcyzmów jest kapłan katolicki, nie zaś pierwszy z brzegu świecki, w dodatku heretyk.Przestań bawić się ta materią, bo to niebezpieczne.
2 marca 2018, 17:45
Ten pontyfikat to katastrofa.
KJ
k jar
2 marca 2018, 12:49
Ależ bicie piany! Zamiast wprost narzucić konieczność badania ważności sakramentalnego małżeństwa w sytuacji rozbicia związku i rozwodu cywilnego, co by ewidentnie ustaliło stan faktyczny ludzi, to doprowadza się do sytuacji, gdy nieświadomi swojego stanu rozwiedzeni lub porzuceni katolicy obu płci zawiązują nowe więzy i dla tych nowych więzów szuka się wytłumaczenia.A nie ma go bez ustalenia stanu faktycznego. Jak ktoś nie miał ważnego sakramentalnie małżeństwa, to nowy związek winien być sakramentem dopełniony, zaś gdy poprzedni był ważny, to czynienie niesakramentalnego konkubinatu jakby małzeństwem to kuriozum niezgodności prawnej, które nie powinno być w żaden sposób akceptowane przez Kościół. Wygibasy eurystyczne, że może, że cierpiący,że nieświadomi tylko czynią Kościół i sakrament małzeństwa niepoważnym. 
TB
Tru Badur
2 marca 2018, 13:58
Nie znam się na prawnych aspektach unieważniania małżeństwa sakramentalnego. W związku z tym mam pytanie, czy sąd (biskupi?) może unieważnić małżeństwo w sytuacji, gdy tylko jedna ze stron się o to stara? A jeśli drugiemu małżonkowi na tym nie zależy (albo złośliwie) i np. nie przychodzi na rozprawy/przesłuchania, itp. To czy mimo tego małżonek starający się o unieważnienie, może je otrzymać? Z góry dziękuję za odpowiedź.
LA
leszek a
2 marca 2018, 14:14
Podstępna istoto, zostałeś rozpoznany. Zatem przestań wciągać innych w swoje szatańskie gierki. ''Administracja DEON Proszę o zabezpieczenie danych niniejszych wpisów wprowadzonych przez osobę o nicku trubadur1 dla Prokuratura Rejonowa Kraków-Śródmieście Kraków · 12 411 06 96 trubadur1 SIMSON1 | 2018-02-17 20:32:46 A więc nie potrafisz. Nietrudno było się domyślić. Wobec tego Simsonku idziesz do uśpienia. Jeszcze raz tylko szczeknij sobie z tęsknotą "buda" i "odpoczywaj w pokoju wiecznym". Amen. trubadur1 SIMSON1 | 2018-02-17 20:39:08 Ostrzeżenie? Przed czym? Widzę, że nie potrafisz niczego więcej. Można się było domyślić. Więc jako niewyuczalny zostajesz przeznaczony do uśpienia. Jeszcze na koniec szczeknij sobie z tęsknotą "buda" albo jakieś niecenzuralne słowa (jak wyżej) i "odpoczywaj w pokoju wiecznym". Amen. ze względu grożenia mi śmiercią. Sprawę już dzisiaj naświetliłem telefonicznie w Prokuraturze a w poniedziałek złożę oficjalnie pismo stosowne w tej sprawie. Prokuratura otrzymała adres DEONU: DEON.pl ul. Kopernika 26 31-501 Kraków w celu pobrania dowodu grożenia utraty życia i danych autora groźby.
TB
Tru Badur
2 marca 2018, 14:22
Łk.6, 27-28. :-* :-)
KJ
k jar
2 marca 2018, 14:28
Dwie sprawy znane mi osobiście: diecezja opolska, staż małżeński 11 lat, z tego 3 tylko pod wspólnym dachem,mąż wyjechał za granicę i nie kontaktował się z żoną tylko z własną rodziną. Złożono pozew, świadkami rodzice męża,stwierdzali daleko idący infantylizm, niedojrzałość do wzięcia odpowiedzialności za żadną czynność życiową, tym bardziej utrzymanie rodziny (oni płacili alimenty na wnuczkę), najprawdopodobniej choroba dwubiegunowa. Drugi przypadek: diecezja przemyska, żona na drugi dzień po ślubie wyjeżdża z drużbą zagranicę, mąż składa pozew, kontaktuje się z żoną przez telefon, ona nie wykazuje chęci powrotu do niego, świadek siostra żony zeznaje,że już dwa razy wcześniej uciekała sprzed ołtarza innym panom, ten jeden raz złożyła przysięgę, ale nie była pewna decyzji, wykazywała zawsze postawę niedojrzałą i nieodpowiedzialną. Wyraźna wada woli. Niestawiennictwo na wezwania nie zaburza biegu sprawy,choć może przedłużyć postępowanie. Nie ma znaczenia, czy są po rozwodzie cywilnym, czy nie, choć to może wiele powiedzieć w materii choćby odpowiedzialności. Wszystko też zależy od sądów diecezjalnych: w niektórych postępowanie jest bardzo szybkie i precyzyjne, w innych sprawy się ciągną kilka lat. Najlepiej wprost pytać w sądach.
TB
Tru Badur
2 marca 2018, 15:09
Jeszcze raz dziękuję za szybką odpowiedź. :-)
A.
Augustyn .
2 marca 2018, 11:32
Mój Boże, "audyt". Co jeszcze wymyślicie w tej swojej nowomowie, żeby tylko uniknąć tak - tak, nie - nie. 
RS
Roman Szymański
2 marca 2018, 12:14
Rozwijając myśl poematium "niech wasza mowa będzie tak-tak, nie-nie, a co ponad to jest od złego pochodzi". Osoba  "rozwiedziona", żyjąca w nowym związku może przystępować do komunii?- tak, nie. * *niepotrzebne skreślić