Ten spektakl trzeba zakończyć. Rozmowa wciąż jest możliwa

Błażej Kmieciak, (po prawej), przewodniczący Państwowej Komisji ds. Pedofilii (fot. episkopat.pl/YouTube/Telewizja Republika)

Nie mam pojęcia, skąd Państwowa Komisja ds. Pedofilii czerpała swoją wiedzę, ale od takiego organu wymagać należy rzetelności - nie zaś domysłów i twierdzeń, które nie mają potwierdzenia w faktach.

Kiedy rok temu – pod koniec lipca – dr hab. Błażej Kmieciak został wybrany szefem państwowej komisji do spraw wyjaśniania przypadków pedofilii, w przestrzeni publicznej pojawiło się sporo obaw. W wielu komentarzach podkreślano jego związki z Ordo Iuris, fakt, że jest wykładowcą na UKSW, a także to, że angażuje się w życie religijne swojej parafii i w niedzielę służy do mszy. Z komentarzy tych dawało się wyczytać taki oto wniosek: „kościółkowatość” Kmieciaka jest dla niego obciążeniem, a jego bliskie związki z Kościołem nie pozwolą mu na to, by drążyć temat wykorzystywania seksualnego małoletnich przez niektórych duchownych, a już na pewno nie będzie tropił biskupów, którzy dopuszczali się zaniedbań i sprawców ukrywali.

Przewodniczący Kmieciak usiłował się od tej narracji odcinać. W wywiadach tłumaczył, że był tylko współpracownikiem Ordo Iuris, a jego zaangażowanie się w życie Kościoła nie będzie miało wpływu na pracę w komisji. Tydzień po wyborze w rozmowie z „Rzeczpospolitą” mówił, że „każda sprawa, niezależnie z jakiego środowiska będzie pochodził sprawca, zostanie w komisji drobiazgowo prześwietlona i wyjaśniona” i podkreślał, że na pierwszy ogień pójdą sprawy pokazane w filmach braci Sekielskich, a więc te dotyczące środowiska Kościoła. Deklarował przy tym chęć podjęcia współpracy tak z abp. Wojciechem Polakiem, jak i ks. Tadeuszem Isakowiczem-Zaleskim (jego kandydatura do komisji została parę dni wcześniej utrącona). W grudniu ub. roku w wywiadzie dla „Dziennika Gazety Prawnej” mocno akcentował, że jego współpraca z Ordo Iuris trwała „ledwie dwa i pół roku”, a przecież pracuje ponad 20 lat. Zapewniał, że na serio zabierze się za wyjaśnianie pedofilii w Kościele i liczy się z tym, że będzie „nazywany wrogiem hierarchów”. Podobne stwierdzenia padały także w innych wywiadach.

DEON.PL POLECA

W międzyczasie komisja wraz z jej szefem przeprowadziła wiele spotkań. W sprawach dotyczących Kościoła członkowie tego gremium spotkali się najpierw z ks. Isakowiczem-Zaleskim, potem z ks. prof. Andrzejem Kobylińskim, ekspertami Centrum Ochrony Dziecka w Krakowie i wreszcie przedstawicielami Fundacji św. Józefa. I choć przewodniczący podkreślał wolę współpracy z KEP, to spotkania z abp. Wojciechem Polakiem - bądź co bądź delegatem KEP ds. ochrony dzieci i młodzieży - unikał jak ognia. Obserwując to nieco z boku, można było odnieść wrażenie, że przewodniczący boi się tego spotkania. Tak jakby obawiał się tego, że rozmowa z prymasem będzie odebrana jako pewnego rodzaju sojusz z Kościołem. Zamiast merytorycznych rozmów twarzą w twarz komisja przyjęła strategię dialogu poprzez oficjalne pisma, stawianie hierarchii niejako pod ścianą, rozmowa - co słusznie na tych łamach zauważyła dr Ewa Kusz - toczy się za pośrednictwem mediów i coraz bardziej staje się żenująca.

Najpierw pojawiło się skierowane do sądów biskupich żądanie udostępnienia akt z postępowań kościelnych. Gdy uświadomiono komisji, że pomyliła adresata, popłynął z jej strony komunikat, że nie musiała wiedzieć o tym, iż procesy dotyczące wykorzystywania seksualnego idą w Kościele zazwyczaj w trybie administracyjno-karnym i dysponentem dokumentów jest biskup. Skierowano zatem wystąpienie do biskupów, a ci odpowiedzieli, że potrzebują konsultacji z Watykanem. To komisja odparła poprzez media, że nie może się z hierarchią porozumieć. Wysłała zatem w świat komunikat: stawiają opór. Ale my się nie damy i z Kościołem w końcu wygramy!

Jakby tego było mało w przygotowanym raporcie podsumowującym rok swojej pracy posłużyła się komisja daleko idącymi uproszczeniami, a brak precyzji w prezentacji danych spowodował niemałe zamieszanie w przestrzeni publicznej. Na dodatek uznała, że w latach 2001-2008 w Kościele w Polsce systematycznie tuszowano przypadki pedofilii i z jej wiedzy wynika, iż pierwszą sprawę dotyczącą wykorzystywania seksualnego małoletnich zgłoszono do Watykanu dopiero w 2008 roku. Nie mam pojęcia skąd czerpała swoją wiedzę, ale od takiego organu wymagać należy rzetelności - nie zaś domysłów i twierdzeń, które nie mają potwierdzenia w faktach. Owszem, ma Kościół w Polsce sporo za uszami. Wiele spraw rzeczywiście ukrywano, etc. Teza o systemowym ukrywaniu jest jednak bardzo daleko idącą. Osobiście znam sprawę, która swój początek bierze w roku 2001 i w chwili jej ujawnienia biskup poinformował o niej Nuncjaturę Apostolską, ta zaś Watykan. Kongregacja Nauki Wiary w kolejnych pismach wskazywała zaś biskupowi sposób postępowania.

Nie ma wątpliwości, że taki organ jak komisja ds. pedofilii jest potrzebny. Potrzeba tak zdeterminowanych ludzi jak Błażej Kmieciak. Ale potrzeba też odrobiny szacunku dla siebie wzajemnie. Wielu nieporozumień dałoby się uniknąć, gdyby wcześniej po prostu porozmawiano. Nie przez media, nie przez komunikaty, ale twarzą w twarz. Wydaje mi się, że dziś wciąż jest to możliwe. Co prawda obie strony są wobec siebie teraz nieufne, okopały się na swoich pozycjach, usztywniły się. Atmosferę mogłoby uzdrowić spotkanie i rzeczowa rozmowa na jakimś neutralnym gruncie. Ten spektakl trzeba po prostu zakończyć, bo nikomu specjalnie nie służy.

Do 9 sierpnia 2021 r. wpisując kod IGNACYD otrzymasz rabat do 40 proc. na książki z duchowości ignacjańskiej.

Jest dziennikarzem, kierownikiem działu krajowego "Rzeczpospolitej". Absolwent kursu „Komunikacja instytucjonalna Kościoła: zarządzanie, relacje i strategia cyfrowa” na papieskim Uniwersytecie Santa Croce w Rzymie. W wydawnictwie WAM wydał: "Nie mam nic do stracenia - biografia abp. Józefa Michalika" oraz "Wanda Półtawska - biografia z charakterem"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Ten spektakl trzeba zakończyć. Rozmowa wciąż jest możliwa
Komentarze (12)
ES
~Eliza Sas
9 sierpnia 2021, 01:21
Należy w pierwszej kolejności zakończyć sprawy tych którzy problem rozgrzebali.
TE
~T.S. Eliot
7 sierpnia 2021, 12:19
No to kończcie waszmoście i wstydu oszczędźcie!
JM
~Jan Marucki
7 sierpnia 2021, 11:47
Ah, czyli jedna znana Panu sprawa ukraca wszystkie inne, które wydarzyły się w tym samym czasie ? To dopiero fikołek.
ŁD
~Łukasz Dec
7 sierpnia 2021, 11:02
Obawiam się że gdyby mieli podać się do złożenia urzędu wszyscy którzy kiedykolwiek wiedzieli i milczeli o przypadkach pedofilii wśród współbraci, to na mszę musiałbym jechać 300 km bo księży by zabrakło
EK
~Ewa Kusz
7 sierpnia 2021, 19:40
tak samo myślę, że gdybyśmy mieli zaskarżyć wszystkich obywateli Polski (gdyż art 240 dotyczy wszystkich), którzy wiedzieli o krzywdzeniu dziecka to pytanie - ile osób byłoby na wolności?
TE
~T.S. Eliot
8 sierpnia 2021, 11:53
Wg pani Ewy Kusz kler jest równie zepsuty, jak społeczeństwo? Pewnie tak, ale nie o to tu chodzi. Chodzi o to, że przez wieki kościół stworzył system ochrony swych funkcjonariuszy, zwłaszcza wyższych. "Jesteśmy wybrańcami i nic wam maluczkim do tego, co my tu we własnym gronie robimy! Będziemy robić, co uważamy za stosowne, a wy mordy w kubeł i dawać na tacę!" To nadal dobrze funkcjonuje - przypomnijcie sobie sprawę Paetza. Czy ktoś wie jaką winę mu przypisano? A ta niby-kara to pusty śmiech! A obecne sprawy biskupów? Jakie winy im przypisano? Ale konkrety, a nie nic nieznaczące ogólniki? A kary? Przecież są zabawne!
K-
~Katolik -
9 sierpnia 2021, 13:21
Do T. S. Eliot: to pokazuje, że kościelni funkcjonariusze tworzą mafię, która ma się dobrze i nikt z popełnionych przez nich świństw ich nie rozliczy (oczywiście poza Sądem Ostatecznym). Najprawdopodobniej mają tego świadomość, dlatego w tym co mówią i w tym co robią czują się bezkarni. Większej hipokryzji niż w kk nie widziałem!
JS
~Jan Sowa
6 sierpnia 2021, 21:27
Wciąż nie rozumiem fascynacji, co uczyni międzynarodowa korporacja sądząca samą siebie we własnej sprawie. Nie widzę potrzeby istnienia jakiejkolwiek komisji. Wystarczy prokuratura, chętna do działania oczywiście. Taka, która jak biskup odpowie, że on żadnych akt nie da, to nie powie "no to dobrze, to my sobie już pójdziemy". I likwidacja przedawnienia wobec oczywistego faktu, że ofiary są w stanie mówić po kilkunastu latach od zdarzenia.
ŁM
~Łukasz Morawski
7 sierpnia 2021, 11:00
Wielokrotnie o tym mówiłem, zdaje się wszyscy to wiemy że nikt nie może być sędzią we własnej sprawie, gdyby kościół rzeczywiście chciał się oczyścić z tego bagna, powinien współpracować z organami ścigania, widać za dużo jest umoczonych
B-
~Bolo -
9 sierpnia 2021, 13:25
Problem w tym że kościelna hierarchia nie chce się oczyścić z tego bagna, w którym tkwi. Oni tylko malują odpadający tynk... żeby ukryć faktyczne stan rzeczy - jak to kiedyś powiedział jeden z proroków. Żenada!
GR
~Głos rozsądku
6 sierpnia 2021, 17:50
Tomasz Krzyżak zna jednacsprawę... gratuluję. Szkoda tylko, że nie zauważył setek spraw tuszowanych przez hierarchów...
JK
~Jerzy Komorowski
6 sierpnia 2021, 17:23
Jak się pracę komisji d.s. pedofilii rozpoczyna od spotkania z ks. Kobylińskim i ks. Isakowiczem-Zalewskim, czyli z księżmi, którzy postanowili zrobić karierę medialną (oby tylko medialną) na pedofilii w Kościele to takie są późnik efekty.