Podążamy drogą, którą przeszły inne Kościoły
Polska stała się dla Watykanu poligonem doświadczalnym, jeśli idzie o kwestię rozliczalności biskupów. W stosunkowo krótkim czasie zbadano i podjęto decyzje w odniesieniu do dziesięciu już spraw.
Pod koniec czerwca Konferencja Episkopatu Polski (KEP) przedstawiła dane statystyczne dotyczące wykorzystywania seksualnego osób małoletnich przez niektórych duchownych. W opracowaniu zebrano przypadki zgłoszone do kurii diecezjalnych oraz zakonnych między 1 lipca 2018 roku a 31 grudnia 2020 roku. W tym czasie było takich zgłoszeń 368 - to konkretne osoby skrzywdzone jako małoletnie przez księdza bądź zakonnika (sprawców było 292). Zgłoszenia dotyczyły czynów z lat 1958-2020 - to oznacza, że najstarsza zgłoszona sprawa miała miejsce w 1958 roku, najnowsza zaś w 2020.
Relacjonując zaprezentowane przez KEP dane komentatorzy różnych mediów skupili się wyłącznie na analizie danych z okresu 2018-2020. Zauważono zatem, że duża część spraw została zgłoszona tuż po emisji filmów braci Sekielskich („Tylko nie mów nikomu - maj 2019, „Zabawa w chowanego” - maj 2020) - były to w ogromnej większości sprawy sprzed wielu lat. Zauważono również niepokojące zjawisko wzrostu w ostatnich dwóch latach nowych spraw - tzn. krzywd, które zadziały się nie lat temu dziesięć czy dwadzieścia, ale dwa czy rok temu. Wydaje się jednak, że liczba 368 skrzywdzonych nie zrobiła na komentatorach większego wrażenia.
Tymczasem już wcześniej, bo w marcu 2019 roku otrzymaliśmy ze strony KEP dane obejmujące okres od początku 1990 roku do połowy 2018. Dane zbierane początkowo tylko przez o. Adama Żaka, potem przy wsparciu ze strony KEP. Otrzymaliśmy te dane w dwóch wersjach: najpierw surówkę, potem - początek tego roku - analizę pogłębioną (liczby, które podam za moment pochodzą z tego właśnie dokumentu). Raport objął sprawy, które zdarzyły się między 1950 a 2018 rokiem. Wyodrębniono zatem 379 sprawców oraz 661 osób pokrzywdzonych.
Próbując dokonać jakiejś, w miarę rzetelnej, oceny skali zjawiska wykorzystywania seksualnego małoletnich w Kościele w Polsce, należy wziąć pod uwagę oba raporty, które obejmują w sumie 70 lat. Trzeba zsumować podane w nich dane. Sprawców było w tym czasie 671, osób skrzywdzonych 1079. Rzecz jasna nie są to sprawy wszystkie, a jedynie pewien wycinek. Niemniej proporcje nieco się zmieniają. Robią inne wrażenie.
Nie wiem, czy szanowni Czytelnicy pamiętają, ale w połowie 2018 roku został w USA zaprezentowany pewien raport, do którego osoby zajmujące się tematyką wykorzystywania seksualnego małoletnich bardzo często się odwołują. Mam oczywiście na myśli raport Sądu Najwyższego amerykańskiego stanu Pensylwania - najobszerniejsze w tamtym czasie opracowanie dotyczące tej problematyki w USA. Z 1300-stronicowego raportu wynikało, że w ciągu 70 lat 300 duchownych skrzywdziło tam ponad 1000 dzieci. Liczby podobne do tych, które mamy teraz w Polsce. Oczywiście dla pełniejszego obrazu winniśmy uwzględnić populację Pensylwanii (ok. 13 mln mieszkańców) oraz Polski (38 mln). Liczba ofiar w przeliczeniu na 1000 mieszkańców będzie rzecz jasna większa w amerykańskim stanie aniżeli w Polsce. Dane jakie znamy z naszego kontynentu wskazują na to, że bliżej nam do tego, co zadziało się w Niemczech - choć uczciwie trzeba sobie powiedzieć, że ani nad Wisłą ani nad Renem nie osiągnęliśmy jeszcze szczytu fali ujawnień. Wydaje się, że wszystko jeszcze przed nami. A droga, którą podążamy, jest identyczna z tą, którą przeszły już Kościoły w Irlandii, USA czy Australii.
Polska tymczasem stała się dla Watykanu poligonem doświadczalnym jeśli idzie o kwestię rozliczalności biskupów. W stosunkowo krótkim czasie zbadano i podjęto decyzje w odniesieniu do dziesięciu już spraw. Niestety w zdecydowanej większości okazało się, że biskupi zaniedbali swoje obowiązki. Szczerze mówiąc, mierzi mnie to, że konsekwencje wyciągane są tylko wobec biskupów, a kurialiści, którzy w wielu przypadkach naprawdę zamiatali sprawy pod dywan, śpią spokojnie. Ale skoro wzięliśmy się - przynajmniej tak to wygląda - na poważnie za oczyszczenie, to zejdziemy do najniższych poziomów. Tam posprzątać też będzie trzeba. Statystyka - wciąż niedoskonała i niepełna - pokazuje to aż nazbyt wyraźnie.
Skomentuj artykuł