Tęsknię za Kościołem, który jest wspólnotą miłosierdzia

(fot. depositphotos.com)

W pierwotnym Kościele „nikt nie cierpiał niedostatku (...), a każdemu rozdzielano według potrzeby” – czytamy w Dziejach Apostolskich. Krótko mówiąc, w pierwotnym Kościele praktykowano uczynki miłosierdzia. Żyjecie tak?

Zawsze zdumiewa i inspiruje mnie obraz pierwotnego Kościoła, którego opis znajdujemy w Dziejach Apostolskich: „Jeden duch i jedno serce ożywiały wszystkich wierzących. Żaden nie nazywał swoim tego, co posiadał, ale wszystko mieli wspólne” (Dz 4,32-33). Te dwa wersety zawsze poruszają mnie tak dalece, że rodzi się w moim sercu nieodparta tęsknota za takim Kościołem, który jest wspólnotą miłosierdzia, a więc wspólnotą ludzi pełnych wzajemnej troski o siebie.

Tym, czego czasem nam brakuje jest jedność ducha, która powinna ożywiać wszystkich wierzących. Jeden duch, to znaczy ta sama inspiracja, to samo natchnienie, ten sam ideał: odnajdywać Boga w sobie nawzajem. Tym, co pozwala nam odnaleźć Boga w drugim człowieku jest właśnie miłosierdzie. Bardzo konkretną pomocą są w tym uczynki miłosierdzia, o których często zapominamy, a które warto przypomnieć.

Podróżnych w dom przyjąć, głodnych nakarmić, grzeszących upomnieć, strapionych pocieszać, chorych nawiedzać, więźniów pocieszać, urazy chętnie darować, nieumiejętnych pouczać, wątpiącym dobrze radzić, nagich przyodziać, krzywdy cierpliwie znosić, spragnionych napoić, modlić się za żywych i umarłych, umarłych grzebać. W pierwotnym Kościele „nikt nie cierpiał niedostatku (...), a każdemu rozdzielano według potrzeby” – czytamy w Dziejach Apostolskich. Krótko mówiąc, w pierwotnym Kościele praktykowano uczynki miłosierdzia. Żyjecie tak?

DEON.PL POLECA

Nasza wiarygodność, a więc wiarygodność Kościoła weryfikuje się na drodze miłości miłosiernej i współczującej. Nieustannie przypomina nam o tym papież Franciszek. W święto Bożego Miłosierdzia na nowo uświadomiliśmy sobie, że miłosierdzie realizuje się w naszym życiu jakby dwutorowo. Z jednej strony jest to łaska odpuszczenia naszych grzechów, radosne głoszenie przebaczenia i doświadczenie wierności Boga. W języku biblijnym miłosierdzie to „hesed”, czyli: wierność Boga. Bóg jest wierny mnie samemu, nawet wtedy, gdy ja nie jestem wierny sobie samemu.

Z drugiej strony miłosierdzie to także codzienna troska o braci, którzy doświadczają słabości i trudności. To także zdolność przebaczania tym, którzy wobec nas zawinili, albo nawet nas skrzywdzili. Inspiruje nas do tego jeden duch, który pomaga nam odnaleźć Boga w każdym człowieku, nawet w tym, w którym inni widzą tylko zło.

Można zastanawiać się, czy jesteśmy do tego zdolni? Tylko czasami i tylko w jakiś nieudolny, niepełny sposób. Bo tak samo trudno nam prosić Boga (ale także bliźniego) o przebaczenie, jak samemu wybaczać. Tak samo trudno nam prosić o pomoc, jak bezinteresownie pomagać. Miłosierdzie to cecha miłości, na którą zawsze stać jedynie Boga, a nas ludzi tylko czasami i w jakimś tylko nieudolnym naśladownictwie. Dlatego właśnie miłosierdzie jest łaską, a więc darem, o który powinniśmy Boga prosić.

Bóg jest wierny mnie samemu, nawet wtedy, gdy ja nie jestem wierny sobie samemu.

Mimo upływu wieków, Kościół w swej istocie pozostał niezmienny. Nadal jest w nim miejsce dla gorliwych i świętych, tak samo jak dla ociężałych i grzesznych. Jest miejsce dla tych, którzy sens życia widzą w zdobyczach rozumu oraz dla tych, którzy czerpią z bogactwa serca. Jest w nim miejsce dla głęboko wierzących oraz dla niedowiarków i wątpiących. Dla skał Piotrowych i sceptyków Tomaszów.

Ważne, byśmy wszyscy kierowali się jednym duchem, pamiętając o tym, co powiedział papież Franciszek: „W przyjęciu osoby usuniętej na margines, która została zraniona na ciele, i w przyjęciu grzesznika zranionego na duszy stawką jest nasza wiarygodność, jako chrześcijan” (Przemówienie na zakończenie Drogi Krzyżowej, Kraków, 29.07.2017 r.). Jeden duch, to znaczy ta sama inspiracja, to samo natchnienie, ten sam ideał: miłosierdzie.

Proboszcz parafii na South Kensington w Londynie

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Tęsknię za Kościołem, który jest wspólnotą miłosierdzia
Komentarze (5)
MK
~Matylda Kostrzewska
16 kwietnia 2021, 16:43
Nie było tak idealnie. W pierwszym okresie ludzie bez wahania oddawali wszystko, co mieli, i wszyscy żyli we wspólnocie, modląc się i oczekując końca świata i przyjścia Zbawiciela. Koniec nie nastąpił. Pojawiły się także spory: "nasze wdowy przy rozdawaniu żywności są gorzej traktowane niż wasze wdowy". Bo oczywiście, od pierwszych chwil (do dzisiaj) nie było jakiejś jednej zgodnej wspólnoty , choćby dlatego, że pierwsi chrześcijanie w Jerozolimie to byli albo Żydzi mówiący po hebrajsku/aramejsku, albo Żydzi z kultury greckiej, mówiący po grecku. Wspomina się też, że radykalizm w podejściu do współwyznawców i obowiązku oddawania majątku w całości dla potrzeb wspólnoty, sprawiał , że wielu popierało chrześcijan, ale stało z boku. Historycy mówią nawet o radykalnych karach wobec niezbyt hojnych darczyńców-współwyznawców. Czy to możliwe, że nawet karze śmierci ?
MW
~Michał Wołodźko
12 kwietnia 2021, 09:54
Trafiłem na ten artykuł po nacięciu się na oszukańczą fundację "Masz Serce", która próbowała wyłudzić ode mnie pieniądze na rzekomą pomoc dzieciom z niepełnosprawnością. Tak myślę w poczuciu oburzenia na tych oszustów, że miłosierdzie okazać można wtedy gdy WIE się KOMU POMAGA i czy POMOC BĘDZIE DOBRZE SPOŻYTKOWANA. Najchętniej pomagam rodzinie i osobom, które dobrze znam. No i oczywiście na dzieła ewangelizacyjne. Dlatego ku oburzeniu wielu płacę na Radio Maryja, choć wiem że parają się polityką i oszczerstwami, ale płacę im za modlitwy, transmisje z Radia Watykańskiego, za tworzenie wspólnoty wśród opuszczonych.
ID
~Idzi Dziegieć
11 kwietnia 2021, 20:44
„Nasza wiarygodność weryfikuje się na drodze miłości miłosiernej i współczującej.” Ale jak ją okazać wrogom, którzy, urządzają odrażające parady, przemalowują wizerunki świętych, deprawują dzieci, niszczą rodzinę, żyją według ideologii singli lub tęczowej zarazy, umierają z nałogów i/lub śmiercią samobójczą… Jak im przebaczyć? Jak ich przyjąć? A „Kościół nie zostawia ich samotnych w obliczu życiowych zmagań. Wśród osób, które skorzystały z terapii w katolickich ośrodkach „Odwagi” ponad 30% potrafiło zmienić swą orientację i podjąć życie w sakramentalnych związkach małżeńskich.” ( http://episkopat.pl/swiadkowie-ewangelii-zycia/ ). Co Ksiądz zrobił, żeby im zapewnić realną pomoc w prawidłowej integracji w niezbędnych do życia wspólnotach: rodzinie, szkole, pracy… ? Im tylko tego potrzeba. I Księdzu, żeby był wiarygodny.
WG
W Gedymin
12 kwietnia 2021, 09:41
A ja wierzę, że tak jak zostały ujawnione liczne skandale, tak Pan Bóg, w swoim czasie, odsłoni czym były i są "msze smoleńskie" i to będzie jak wybuch bomby atomowej i ci, którym zdaje się że stoją, że są lepsi od innych, pójdą precz z wielkim wstydem.
ID
~Idzi Dziegieć
19 kwietnia 2021, 15:11
Ma Pan, W Gedyminie, tyle lajków ile ja dyzlajków. Dlaczego? Bo ludzie chcą skandali, wywlekania sekretów władzy, obalania autorytetów, publicznych kar i podobnych „rozrywek”. Nikt nie chce nawet pomyśleć o prawidłowym, choć być może trudnym, rozwiązaniu nabrzmiałego rzeczywistego problemu. Dlaczego? Bo nie byłoby czego wywlekać, obalać, z czego robić skandali i publicznie karać. No ale może ktoś mądry zrozumie, że tu nie rozrywkę chodzi, lecz o ludzkie życie i upomni się o odpowiednie działanie Kościoła. Zanim Kościoła nie ukarzą za rozmyślną bezczynność.