To jest najbardziej radosny Boży dar ofiarowany człowiekowi

To jest najbardziej radosny Boży dar ofiarowany człowiekowi
(fot. shutterstock.com)
Zygmunt Kwiatkowski SJ / DEON.pl

Maryja była nie tylko matką Jezusa, ale również Jego wiernym towarzyszem, co nie wiązało się koniecznie z fizycznym braniem udziału w Jego apostolskich podróżach.

Papieska intencja na styczeń: Za młodzież, szczególnie z Ameryki Łacińskiej, aby idąc za przykładem Maryi, odpowiedziała na wezwanie Pana do niesienia światu radości Ewangelii.

DEON.PL POLECA

Jak tu się zabrać do komentowania tej intencji papieskiej, skoro dotyczy ona młodzieży, a młodzieżą już od dawna nie jestem i może z tego powodu dość często z ojcami na śniadaniu, bliskimi mi wiekiem, wracamy do wspomnień odnoszących się do świata naszego dzieciństwa i młodości, czyli świata, którego już nie ma.

Pogarsza moją sytuację dodatkowo fakt, że mowa jest o młodzieży południowoamerykańskiej, a ja nie tylko młodzieżą, ale nawet starcem południowoamerykańskim nie jestem i znam tę kulturę tylko z daleka.

Trzeci element, najważniejszy, dotyczy Maryi, która ma być wzorem osobowym dla młodzieży, to, jak Ona potrafiła dać odpowiedź "na wezwanie Pana do niesienia światu radości Ewangelii", a niektórzy tłumaczą to natychmiast w ten sposób, że Maryję należy uznać za wzór ewangelicznej radości i jak najbardziej radośnie starają się malować Jej osobową prawdę.

Pojawia się jednak wówczas poważna trudność, bo jeżeli człowiek sięgnie do tego podstawowego źródła, jakim jest Ewangelia, to wówczas stwierdzi, że mało tam jest materiału potwierdzającego tę radosną tezę.

Najbardziej pozytywny pod tym względem jest początek Ewangelii św. Łukasza, a więc nawiedzenie św. Elżbiety i hymn Magnificat wyśpiewany przez Maryję jako odpowiedź na jej radość i słowa błogosławieństwa wypowiedziane pod natchnieniem Ducha Świętego.

Prawdę powiedziawszy, Ewangelia przedstawia Ją raczej jako Matkę Bolesną i to począwszy od dziewiczego poczęcia przez nią Jezusa, mocą Ducha Świętego i związanego z tym bolesnego dramatu moralnego Jej męża Józefa.

Trudny i nie w porę był też ich wyjazd do Betlejem, zbiegając się czasowo z terminem Jej połogu, a potem sam poród, w stajni, niedaleko Betlejem, "gdyż nie było dla nich miejsca w gospodzie". Pełna grozy była ich ucieczka do Egiptu, gdzie schronili się przed zbrodniczym amokiem ścigającego ich króla Heroda, który podjął decyzję zgładzenia Dzieciątka Jezus.

Jeżeli nawet przyjrzymy się Magnificat, to znajdziemy w nim z jednej strony piękny wykrzyknik, o dużej intensywności uczuciowej: "Wielbi dusza moja Pana i raduje się mój duch w Bogu moim Zbawcy", ale z drugiej strony znajdziemy również "rewolucyjne" słowa o Bogu, który "strąca władców z tronu, a wywyższa pokornych, głodnych syci dobrami, a bogaczy odprawia z niczym".

Natychmiast na myśl przychodzi wówczas, w związku z tymi słowami, temat teologii wyzwolenia, który się pojawił po Soborze Watykańskim II i szczególnie był żywy w Ameryce Łacińskiej, inspirując niektóre rewolucyjne ruchy na tym kontynencie. Niektóre z nich bliskie były marksistowskiej metodzie analizy społecznej, marksistowskiej wizji historii i politycznemu rozumieniu chrześcijańskiego Zbawienia.

Ważne jest jednak, jeśli chodzi o nasz temat ewangelicznej radości, żeby umieć odróżnić radość ewangelicznego orędzia od radości osoby, na przykład Maryi, która to orędzie głosi czy realizuje. Nie można stawiać znaku równości pomiędzy nimi, a w związku z tym nie jest właściwe przedstawianie Maryi jako osoby radosnej i stale uśmiechniętej, bo w rzeczywistości Ona taka nie była.

Istotne jest jednak, abyśmy mówiąc to, nie robili wrażenia, że twierdzimy coś przeciwnego do radości, a mianowicie, że Maryja była zawsze smutna czy posępna, czy też jakoś jeszcze inaczej nosiła w swej osobowości widoczne ślady jakiegoś nieszczęścia. Nic podobnego. Maryja była normalną kobietą i jak każda dojrzała osoba radowała się wówczas, gdy były powody do radości, a smuciła się - gdy okoliczności były smutne.

Ponad to wszystko jednak była Ona doskonałym przykładem osoby, która nie tylko wierzy, ale całkowicie zawierzyła się Bogu, w Nim składając swoją życiową nadzieję i dla Niego ofiarując każde swoje życiowe "teraz". Dzięki temu Maryja była wzorem osoby cieszącej się łaską niezakłóconego niczym pokoju i nigdy nie gasnącej w Niej życzliwości dla drugiego człowieka.

Maryja była nie tylko matką Jezusa, ale również Jego wiernym towarzyszem, co nie wiązało się koniecznie z fizycznym braniem udziału w Jego apostolskich podróżach. Była z Nim zjednoczona poprzez swoją naturalną macierzyńską troskę o Jego osobę i była również zjednoczona poprzez głębokie rozumienie Jego misji otrzymanej od Ojca.

Była też Jego najbliższym powiernikiem, co nie musiało wcale przejawiać się w długich rozmowach. Osoby sobie bliskie, które łączy prawdziwa miłość, rozumieją się spojrzeniem, porozumiewają się krótką uwagą, mimiką. Szczególnie jednak są sobie bliskie, jeżeli łączy je nie tylko wielka wzajemna miłość, ale również wspólna głęboka miłość Boga.

Maryja wzięła udział w mesjańskiej misji Jezusa od samego początku, od pierwszego cudu w Kanie Galilejskiej, po ostatni cud pod krzyżem, kiedy została Matką Kościoła dzięki stwórczemu słowu Boga: "Niewiasto, oto syn twój (...). Oto matka twoja". Jan "w tę właśnie godzinę wziął Ją do swego domu" i jego dom rodzinny stał się wówczas domem wspólnoty chrześcijańskiej, czyli Rodziny Kościoła.

Maryja jest matką chrześcijańskiej radości jako Matka Zbawiciela, który jest spełnieniem zarówno Bożej obietnicy, jak i najbardziej fundamentalnego ludzkiego marzenia o prawdziwym szczęściu. Nie ma większej radości dla każdego z nas, ludzi, jak i dla całej ludzkości jako wspólnoty, nad spełnienie się tej obietnicy i tego właśnie marzenia. Nazywa się to Zbawieniem i na tym właśnie polega największa ludzka radość i najbardziej radosny Boży dar ofiarowany człowiekowi.

Jezus zatem - Jego osoba i Jego dzieło - jest sednem chrześcijańskiej Radosnej Nowiny. Jezus prawdziwy - Jezus Ewangelii i wiary Kościoła, a nie Jezus komercji i politycznych manipulacji Jego wizerunkiem.

Jezus prawdziwy natomiast to Jezus żywy, namacalnie obecny w sakramentach Kościoła i dzięki temu już teraz i już tutaj zbawiający człowieka. Wyrazem tego są cuda uzdrowienia i cuda nawrócenia. Aby głoszenie tej radości było rzeczywiście wiarygodne, trzeba najpierw doświadczyć tego cudu osobiście.

Zygmunt Kwiatkowski SJ - jezuita, misjonarz, spędził 30 lat w Egipcie, Libanie i Syrii

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

To jest najbardziej radosny Boży dar ofiarowany człowiekowi
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.