Wojna o latynoamerykańskie kremówki

br. Damian Wojciechowski SJ

My naprawdę mamy problemy w Kościele. Ale zupełnie inne niż to, o co zawsze są gotowi się pokłócić "otwarci" z "tradycyjnymi".

Minęła niedawno 500. rocznica wyboru papieża Leona X. Stało się to 9 marca 1513 roku - papieżem został wybrany nieposiadający święceń kapłańskich syn Wawrzyńca Wspaniałego, Giovanni di Lorenzo de' Medici (przyjął imię Leona X). Kardynałem został w wieku 13 lat. Wsławił się tym, że rozpoczął akcję sprzedaży odpustów, by sfinansować budowę Bazyliki św. Piotra, która to akcja strasznie nie spodobała się jednemu augustiańskiemu mnichowi w Niemczech o nazwisku Marcin Luter. Dalszy ciąg wydarzeń Drodzy Czytelnicy znają.

Ale to i tak nic w porównaniu z Aleksandrem VI (w cywilu Rodrigo Borgia). Miał siedmioro nieślubnych dzieci i to z różnymi paniami, niektóre z nich były w tym samym czasie żonami swoich mężów. Dwóch swoich synów naznaczył kardynałami, gdy byli jeszcze nastolatkami. Nie mniej ciekawe były historie wyborów i często krótkiego życia papieży wczesnego średniowiecza. Kto jest ciekawski sam sobie coś o tym znajdzie…

DEON.PL POLECA

Ale dlaczego o tym piszę? Otóż dlatego, że żyjemy w czasach niezwykłych. Już od ponad dwustu lat wszyscy papieże, jeden za drugim, to ludzie co najmniej świątobliwi. Wielu już zostało ogłoszonych świętymi. Byli to ludzie modlitwy, gruntownie wykształceni, żyjący w ubóstwie, pełni oddania w służbie Kościoła. Nasze czasy można przyrównać tylko z czasami pierwszych chrześcijan, gdy papieże oddawali swoje życie za wiarę. Żyjemy w czasach niezwykłych, w czasach kiedy mimo słabości i grzeszności nas, ludzi Kościoła (tzn. i świeckich, i kleru) i wynikających czasami z tego skandali, zasadniczo łódź kierowana przez następcę św. Piotra płynie energicznie we właściwym kierunku.

Wybrano nowego Papieża i wystarczy przeczytać jego homilie i przemówienia, by zrozumieć, że będzie on tym Piotrem, który będzie podtrzymywał swoich braci w wierze. Media skoncentrowały się na sprawach drugorzędnych, pelerynkach, pieskach i kremówkach. Taka jest ich natura. Ale czy my mamy się też tym podniecać? Jedni, że oto Kościół otworzył się na świat, bo Papież Franciszek nie założył pelerynki, drudzy na odwrót, masoni i liberałowie zdobywają mury Watykanu, bo… Papież nie założył pelerynki!

I ten Papież, i Benedykt XVI, i Jan Paweł II nie dają się zaszufladkować tym politycznym podziałom na prawicę i lewicę, na liberałów i konserwatystów. Już w pierwszym felietonie po wyborze pisałem, że nowy Papież będzie atakowany tak z lewicy, jak i z prawicy. Liberałowie, o co mogli już go oskarżyli, teraz konserwatyści kręcą nosem. Ja też jestem w wielu sprawach konserwatystą-tradycjonalistą. Wolałbym, żeby Papież najpierw powiedział Laudetur Jesus Christus, a potem dopiero buona sera . Ale nie będę z tego powodu krzyczał: Trwoga dookoła!

Czy Papież Franciszek "gra pod media"? Nie, jest sobą, a media tylko to i owo podkreślają. Nie jest taki jak Benedykt XVI, ale dlaczego miałby być? Jeden jest Latynosem, a drugi Niemcem. Co byśmy powiedzieli, gdyby Benedykt zaczął naśladować Jana Pawła II? Duch Święty odpowiednio do swoich zamysłów i czasu raz wybrał takiego, raz innego.

Miałem taki moment w życiu, kiedy zrozumiałem, że poglądy konserwatywno-tradycjonalistyczne mogą (choć nie muszą) być taką samą ideologią, próbująca zawłaszczyć Kościół, jak próbuje to zrobić lewica poprzez tzw. "Kościół otwarty". I, parafrazując Piłsudskiego, na przystanku Kościół wyszedłem z tramwaju, jest w Kościele miejsce dla tradycjonalistów, jeśli tylko nie uważają siebie za alfy i omegi i jeśli nie uważają, że ich głównym zadaniem jest pouczanie papieży i biskupów. Kilku moich współbraci przeszło do Lefebrystów i zapewniam Was, że tzw. przyczyny dogmatyczne były tylko przykrywką do problemów duchowych, a nawet moralnych.

My naprawdę mamy problemy w Kościele. Ale zupełnie inne niż to, o co zawsze są gotowi się pokłócić się "otwarci" z "tradycyjnymi".

60 procent (w wielu miastach wiele więcej) społeczeństwa jest obojętna wobec Kościoła i Ewangelii. Te wojny o kremówki i pelerynki są na rękę tylko i wyłącznie przeciwnikowi rodzaju ludzkiego. Byśmy się zajmowali wszystkim tylko nie tym, co naprawdę jest ważne.

Myślę, że starczy już tych dyskusji o nowym Papieżu. Słuchajmy co mówi, módlmy się i wcielajmy to w życie. Jak ktoś chce sobie podyskutować i wylewać swoje frustracje, prowokować, osądzać (tak z prawej jak i lewej strony) niech to robi gdzie indziej. DEON.pl zostawmy "średniakom", którzy w Kościele szukają Pana Boga, sensu życia, pomocy i oparcia.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Wojna o latynoamerykańskie kremówki
Komentarze (18)
J
jc
26 kwietnia 2013, 11:37
"...jako katolicy muszą chcąc nie chcąc uznawać SW II..." A jakie to prawdy wiary i dogmaty ustanowił SWII ? "Np. we Francji lefebryści byli reakcją na nieprawidłowości po SWII, ale u nas Polsce to bardziej przypomina sektę...". Ta "sekta" ma za sobą 2 tys. lat Tradycji Magisterium KK, w przeciwieństwie do 50 lat kościoła posoborowego, który jak broń masowego rażenia doprowadził do rozsadzenia integralności całego KK i duchowego pogubienia całych narodów - także w Polsce ! I dzisiaj staje się to widoczne dla wszystkich ludzi dobrej woli, nawet największych ignorantów. "...być może taki ktoś ze swoim nieposłuszeństwem poszedł tam gdzie mu będzie lżej". Pełna zgoda: lżej będzie każdemu służyć Bogu i człowiekowi mimo największych nawet trudności tam, gdzie dyscyplinę duchową wyznacza wierność Bogu, a nie jakaś mania wielkości demokratycznych zwierzchności ziemskich np. konferencji episkopatów (narodowych, regionalnych albo terytorialnych), które chciałyby dyktować prawo Stolicy Apostolskiej
D
dat
26 kwietnia 2013, 05:41
"Kilku moich współbraci przeszło do Lefebrystów i zapewniam Was, że tzw. przyczyny dogmatyczne były tylko przykrywką do problemów duchowych, a nawet moralnych". Zupełnie nie daję wiary temu środowiskowo - lojalnościowemu zapewnieniu (pomówieniu, insynuacji?) ! Czytając jezuitów: ks. Prusaka, ks. Żmudzińskiego albo np. ks. Piórkowskiego nie trudno zrozumieć powody dla których zakon ten opuszczają ludzie wybierając nieporównanie trudniejszą służbę Bogu i wiernym w Bractwie Piusa X ! ...Chciało by się zapytać, a co brat Damian chce przykryć, pisząc takie rzeczy ?
K
KL
25 kwietnia 2013, 21:12
Uczestniczyli w niej niektórzy pracownicy Sekretariatu Synodu Biskupów, w tym sekretarz generalny ks. abp Nikola Eterović oraz funkcjonariuszy żandarmerii watykańskiej. Ojciec Święty nawiązał do czytanego w liturgii fragmentu z ewangelii świętego Marka, w którym Pan Jezus przed swoim Wniebowstąpieniem posłał apostołów, aby głosili Ewangelię wszelkiemu stworzeniu, aż po krańce świata, a nie tylko w Jerozolimie czy w Galilei. Papież zauważył, że Kościół niosąc swe orędzie nie jest sam, lecz idzie wraz z Jezusem, który współdziała z apostołami, z tymi, którzy głoszą Ewangelię. "To właśnie jest wielkoduszność, jaką powinni mieć chrześcijanie. Nie można zrozumieć chrześcijanina małodusznego: owa wielkoduszność jest właściwa powołaniu chrześcijańskiemu: coraz więcej, coraz więcej, coraz więcej, zawsze naprzód" - powiedział Ojciec Święty. Następnie papież zauważył, że pierwszy list św. Piotra określa styl chrześcijańskiego nauczania - styl pokory, służby, miłosierdzia, bratniej miłości. Mamy jednak świadomość, że jesteśmy wezwani do zdobycia świata. Ojciec Święty zaznaczył, że słowo "zdobycie" nie jest w tym wypadku właściwe. Musimy głosić Słowo Boże w świecie. Nie oznacza to jednak, że wolno nam chrześcijanom, czynić tak jak to czynią żołnierze, wgrywając bitwę i oczyszczając pobojowisko z nieprzyjaciela. Chrześcijanin głosi Ewangelię bardziej swoim świadectwem niż słowami, nie lękając się rzeczy wielkich, pójścia ku perspektywom, które nie mają końca a także z pokorą, uwzględniając rzeczy małe. "To właśnie jest boskie, jakby - napięcie między tym, co wielkie a tym, co małe, a chrześcijańska misyjność podąża tą drogą" - powiedział papież Franciszek.
BD
brat Damian
25 kwietnia 2013, 19:40
Dla jazmig „No właśnie, u lefebrystów takich rzeczy, jak u jezuitów nie ma. Potwierdził brat mój pogląd.” – doprawdy ciekawa logika. Zakonnik nie słucha swoich przełożonych, jeździ i robi co mu się rzewnie podoba, występuje ze zgromadzenia oraz Kościoła i zarazem  krytykuje swoich byłych współbraci za brak posłuszeństwa. Ja bym raczej zaryzykował stwierdzenie, że być może taki ktoś ze swoim nieposłuszeństwem poszedł tam gdzie mu będzie lżej. „Jest zatem możliwe, że Legio Christi przejęło dziedzictwo jezuitów, jeżeli oni trzymają się reguł sprzed ostatniego soboru” – jako katolicy muszą chcą nie chcąc uznawać SW II. „Trzymanie się reguł sprzed ostatniego soboru” i generalnie tradycjonalizm nie gwarantuje automatycznie, że ktoś jest lepszym katolikiem niż „postępowcy”. I przykładem tego jest właśnie założyciel Legio Christi Marcial Maciel Degollado. Np. we Francji lefebryści byli reakcją na nieprawidłowości po SWII, ale u nas Polsce to bardziej przypomina sektę, gdzie trafia wiele duchowo pogubionych ludzi.
BD
brat Damian
25 kwietnia 2013, 19:26
dla katolik „ Dlaczego brat tak często deprecjonuje "Kościół otwarty" – rzeczywiście jestem do niego krytycznie nastawiony. Dlaczego? Temat obszerny. Na przykład artykuł Piotr Sikora „Credo katolika otwartego”  (TP 40/2012) jak i wiele innych skłania mnie do wniosku, że „Kościół otwarty” dryfuje od wielu lat powoli, lecz konsekwentnie w kierunku pewnego rodzaju świeckiego humanizmu z inspiracjami chrześcijańskimi. Bardzo mnie mierzi ten pouczający styl jak np. oświadczenia Ojca Wiśniewskie, które można sprowadzić do takiego zdania: „chcemy z wami prowadzić dialog, ale najpierw uklęknijcie na kolana i przyznajcie nam we wszystkim rację.” "Wiedza brata na temat tego "środowiska" sprowadza się jak widzę, do wyrażania swojej niecheci do Gazety Wyborczej, i sprowadzania "Kościoła otwartego" do tego, co na jej łamach pisze się o Kościele." – nieprawda wiedza moja jest głęboka  Wychowałem się na TP, KIKi też nie są mi obce, jako chłopak poznałem Jerzego Turowicza, który odwiedzał mojego ojca. Tutaj bardzo ważna uwaga: trzeba by zdefiniować co to jest dla mnie „Kościół otwarty”? Jeśli ktoś nie jest  słuchaczem Radia Maryja, popiera ekumenizm i zwalcza antysemityzm – to ja nie mam nic przeciwko niemu. Cały Kościół jest tak naprawdę otwarty i w nim mieszczą się bardzo różni ludzie.  Krytycznie odnoszę się do w gruncie rzeczy do niewielkiej grupy ludzi, którzy np. hurtem wyrzucają z Kościoła słuchaczy radia Maryja i nie mogą znieść , żadnej innej wersji katolicyzmu niż ich własna. „Przukro, że wykształcony jezuita powiela te stereotypy, bo w ten sposób przyczynia się do polaryzacji Koscioła.” – polaryzować nie chcę, wykształcony trochę i dlatego nauczony do krytycznego myślenia. Autorytety dobieram sobie starannie i od czasu do czasu weryfikuję, a nie raz na zawsze. Dlatego też ważnym dla mnie sygnałem w kwestii „Kościoła otwartego” były krytyczne listy JPII do red.Turowicza.
A
a
25 kwietnia 2013, 17:38
Dziękuję za tekst i uświadomienie paru rzeczy. Naprawde Pan Bóg ma niesamowitą cierpliwość do nas wszystkich, naszych kłótni i tego że nawet o Jego sprawy się kłócimy, nie pytając Go nawet o zdanie. Wszystkim nam potrzeba modlitwy.
M
m
24 kwietnia 2013, 21:40
Dobry artykuł!
jazmig jazmig
24 kwietnia 2013, 16:44
dla brat Damian: Kiedy jeden z jezuitów przeszedł do lefebrystów, zaraz dał duży wywiad w jednym z największych polskich dzienników. Tematem przewodnim było: "U jezuitów nie ma posłuszeństwa". Nasz prowincjał skomentował to tak: "I kto to mówi? Ja nawet zazwyczaj nie wiedziałem gdzie on jest. Jak przeszedł do lefebrystów, to przynamniej będę to wiedział, gdzie go szukać" . ... No właśnie, u lefebrystów takich rzeczy, jak u jezuitów nie ma. Potwierdził brat mój pogląd. Lefebryści w ogóle głoszą, że to oni trwają przy depozycie wiary i trzymają się zasad, jakie niegdyś obowiązywały, co w większości przypadków niewątpliwie jest prawdą. Wiem, że wiele zakonów męskich i żeńskich dość dalego odeszło od reguł, które w nich obowiązywały przez SV II. Jest zatem możliwe, że Legio Christi przejęło dziedzictwo jezuitów, jeżeli oni trzymają się reguł sprzed ostatniego soboru.
M
marta
24 kwietnia 2013, 16:14
Można oczywiście bagatelizować sprawę pelerynki, ale już przywitanie miliarda katolików słowami buona sera, zamiast laudetur Jesus Chrystus nie jest sprawą drugorzędną. To wyraźny sygnał wysłany do świata. Nie trzeba było długo czekać na kolejny znak. Oto Piero Marini - legat papieski wysłany do Kostaryki - w wywiadzie dla "La Nation" opowiada się za tzw. związkami partnerskimi. (wiadomość ze strony radia watykańskiego z 20.04).  Wygodniej jest nie zauważać takich wydarzeń. "Deon" o tym nie wspomniał.
A
Alfista
24 kwietnia 2013, 07:24
 "Kilku moich współbraci przeszło do Lefebrystów i zapewniam Was, że tzw. przyczyny dogmatyczne były tylko przykrywką do problemów duchowych, a nawet moralnych." I tak mogło być w istocie, trwanie w środowisku które zastanawia się czy chodzenie w garniturze jest dla zakonnika czymś nagannym dla pewnych osób może być  trudne do przyjęcia. Występujący  w telewizji ojciec Oszajca nie chce świadczyć szatą duchową o swoim powołaniu. Kolega mający kłopot z posłuszeństwem być może wymagał troskliwszego spojrzenia przełożonego (który wolał się zajmować czymś innym niż mieć na trosce formację danego mu do opieki przez Pana zakonnika) i znalazł to w Bractwie.
M
Marek
24 kwietnia 2013, 01:39
"Kilku moich współbraci przeszło do Lefebrystów i zapewniam Was, że tzw. przyczyny dogmatyczne były tylko przykrywką do problemów duchowych, a nawet moralnych". Zupełnie nie daję wiary temu środowiskowo - lojalnościowemu zapewnieniu (pomówieniu, insynuacji?) ! Czytając jezuitów: ks. Prusaka, ks. Żmudzińskiego albo np. ks. Piórkowskiego nie trudno zrozumieć powody dla których zakon ten opuszczają ludzie wybierając nieporównanie trudniejszą służbę Bogu i wiernym w Bractwie Piusa X !
M
M.
23 kwietnia 2013, 23:55
Kilka słów o działaniu Ducha Świętego przy wyborze papieża. W 1997 roku kard. Ratzinger, wówczas jako prefekt Kongregacji Doktryny Wiary, wypowiedział bardzo mądre słowa, które bardzo wielu katolików powinno przeczytać i zrozumieć. Mówił: “Nie twierdzę, że Duch Święty uczestniczy w wyborze papieża w sensie dosłownym, ponieważ Duch Święty na pewno by nie dopuścił do wybrania wielu papieży. Natomiast Duch Święty nie tyle trzyma rękę na pulsie, ile pełni rolę dobrotliwego nauczyciela, zostawiając nam swobodę działania, ale nie spuszczając nas z oka. Rolę Ducha Świętego należy rozumieć bardziej elastycznie. On nie narzuca, na którego kandydata mamy głosować. Zapewne chroni nas tylko przed tym, abyśmy wszystkiego nie zaprzepaścili.” 
K
katolik
23 kwietnia 2013, 22:51
do brata Damiana Dlaczego brat tak często deprecjonuje "Kościół otwarty" równocześnie kreując się na zatroskanego całym Kościołem? Wiedza brata na temat tego "środowiska" sprowadza się jak widzę, do wyrażania swojej niecheci do Gazety Wyborczej, i sprowadzania "Kościoła otwartego" do tego, co na jej łamach pisze się o Kościele. Przukro, że wykształcony jezuita powiela te stereotypy, bo w ten spsoób przyczynia się do polaryzacji Koscioła.
BD
brat Damian
23 kwietnia 2013, 20:24
dla jazmig Szczegółów i nazwisk podać nię mogę, bo to byłoby jednak nieładne wobec ludzi z którymi razem żyłem. Pozwolę sobię tylko na jedną anegdotę: Kiedy jeden z jezuitów przeszedł do lefebrystów, zaraz dał duży wywiad w jednym z największych polskich dzienników. Tematem przewodnim było: "U jezuitów nie ma posłuszeństwa". Nasz prowincjał skomentował to tak: "I kto to mówi? Ja nawet zazwyczaj nie wiedziałem gdzie on jest. Jak przeszedł do lefebrystów, to przynamniej będę to wiedział, gdzie go szukać" Niestety świat nie jest czarno-biały. Takich przykładów można wiele podać, choćby sprawa założyciela Legio Christi, który trąbił na cały świat, że to właśnie jego zgromadzenie przejęło dziedzictwo jezuitów.
jazmig jazmig
23 kwietnia 2013, 18:03
Pisze brat: Kilku moich współbraci przeszło do Lefebrystów i zapewniam Was, że tzw. przyczyny dogmatyczne były tylko przykrywką do problemów duchowych, a nawet moralnych. Gdyby oni przeszli od lefebrystów do was, to miałby brat rację, ale jak chodzi o moralność, to daleko wam do lefebrystów.
D
drozofila
23 kwietnia 2013, 17:22
Piłsudskiego. Literówka. Poza tym jak najbardziej zgadzam się z autorem.
:
:)
23 kwietnia 2013, 16:11
Znów świetny artykuł. I szczera prawda.
A
aka
23 kwietnia 2013, 15:45
Brawo!