"Wredne bachory przechodzą mi pod oknem". Zanim nakrzyczysz na moje dziecko

Fot. Ketherine Hanlon / Unsplash

Przeczytałam ostatnio komentarz, który mnie zszokował: „wredne bachory przechodzą mi pod oknem, gdy idą do parku”. Powiedziała to pani, która notorycznie przechadza się tą samą trasą z pieskiem. Jej piesek może, a dziecko nie?  Coś, do czego dorośli uśmiechali się jeszcze trzydzieści lat temu, dziś jest powodem do przeganiania i straszenia policją.

Wakacje to czas beztroski i zabaw z kolegami. Odpoczynek na świeżym powietrzu, granie w piłkę, podchody, ganienie po okolicy. Tak wyglądało moje dzieciństwo. Nikomu nie przeszkadzały dzieci odbijające piłkę na osiedlowej drodze, ani te, które krzyczały pod balkonem, żeby mama zrzuciła im butelkę wody. Dziś dzieci przeszkadzają i to bardzo…

Mój starszy syn całe dnie spędza z kolegami w parku. Mamy to szczęście, że ów park widzę z balkonowego okna. Nie musi przechodzić przez pół miasta by znaleźć miejsce do szalonych zabaw, które nie będą przeszkadzały sąsiadom. Coraz częściej słyszę od znajomych rodziców, że przeszkadza wszystko. To, że dzieci krzykną (raz, nikt nie mówi o wrzaskach trwających wiele minut…), to że biegają po okolicy, że są. Słychać ich piłkę, widać ich z okna, przebiegną pod balkonem by schować się na rogu bloku. Coś do czego dorośli uśmiechali się jeszcze trzydzieści lat temu, dziś jest powodem do przeganiania i straszenia policją.

Tu i ówdzie słychać, że teraz dzieci nic nie robią, tylko siedzą w swoich smartfonach. A ja pytam, drogi sąsiedzie: gdzie mają siedzieć, skoro nakrzyczałeś na nich wczoraj, gdy piłka wpadła na trawnik? Gdzie mają być, gdy bawią się w podchody, a miasto jest zabetonowane tak, że poza terenem zabudowanym trudno o zabawy? Gdzie mają iść, skoro przeganiane są z miejsca na miejsce? Przeczytałam ostatnio komentarz, który mnie zszokował „wredne bachory przechodzą mi pod oknem, gdy idą do parku”. Powiedziała to pani, która notorycznie przechadza się tą samą trasą z pieskiem. Jej piesek może, a dziecko nie?

Niestety wiele podobnych sytuacji opisują ludzie, którzy w wakacje cierpią z powodu braku Mszy dla rodzin. W kościołach maluch też przeszkadza, bo się wierci, buja, zagaduje rodzica, bo jest dzieckiem. Niejednokrotnie pod swoim adresem słyszałam, że „z takim dzieckiem to na plac zabaw, a nie do kościoła”, tylko dlatego, że jeden z moich synów tuptał w miejscu (bezgłośnie, nikomu pod nosem nie chodził). Pytam – no i co? Ma całe wakacje nie pojawiać się w kościele, bo przeszkadza ci, że nie stoi na baczność, mój drogi sąsiedzie?

Nie wiem dokąd zmierza świat, który w taki sposób traktuje najmłodszych. Jako zło, przeszkodę, kłopot. Coś, co zaburza spokojny i cichy krajobraz. Czasem mam ochotę wykrzyczeć takiemu sąsiadowi w twarz, że skoro przeszkadzają mu dzieci, to niech się wyprowadzi do lasu. Wiem jednak, że to nic nie da. Wiem też, że to nie są komentarze o tych konkretnych dzieciach, ale o tych, którzy je wypowiadają. Jako mama dziecka z niepełnosprawnością, przyzwyczaiłam się przez ostatnie lata do wszystkiego. Słyszałam już każdą możliwą obelgę, mimo że mój syn jest cichym i spokojnym dzieckiem. Nauczyłam się takie uwagi ignorować. Wiem jednak jak wielu rodziców wokół mnie nie potrafi tego zrobić, tym bardziej jeśli ma za ścianą sąsiada, któremu przeszkadza dosłownie wszystko – tupanie, śmiech, dziecięce zabawy.

Każdy z nas był kiedyś dzieckiem. Czasem spokojnym, innym razem hałaśliwym. Rozbawionym i poważnym. Pozwólmy dzieciom być dziećmi. Nie oznacza to zgody na niszczenie, patologie i zachowania na granicy normy. To oznacza tyle, że dziecko ma prawo się bawić, biegać, grać w piłkę. Ma prawo przeżywać swoje dzieciństwo bez ostrzału potępiającego wzroku sąsiada.

Rodzicu, nie daj się stłamsić. Nie przestawaj zabierać dziecka na Mszę. Nie uciszaj go co chwilę idąc osiedlową alejką. Psy szczekające godzinami są normą, więc nie mów dziecku, że ma mniejsze prawa niż pies. Drogi sąsiedzie, zanim nakrzyczysz na moje dziecko, ugryź się w język. Przypomnij sobie swoje dzieciństwo, zrób trzy głębokie wdechy i idź dalej, a jeśli moje dziecko złamie społecznie przyjęte normy zachowania, przyjdź z tym do mnie. Porozmawiajmy jak dorośli ludzie. I dajmy spokój dzieciom, dajmy im normalnie żyć.

 

Z wykształcenia pedagog i doradca rodzinny. Z wyboru żona, matka dwóch synów. Nie potrafi żyć bez kawy i dobrej książki. Autorka książki "Doskonała. Przewodnik dla nieperfekcyjnych kobiet". Prowadzi bloga oraz Instagram.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"Wredne bachory przechodzą mi pod oknem". Zanim nakrzyczysz na moje dziecko
Komentarze (15)
AF
~Anna Flis
11 lipca 2023, 16:29
A może warto niektórym rodzicom przypominać, że jeśli dziecko nie jest na to gotowe, to zgodnie z Kodeksem Prawa Kanonicznego, nie ma obowiązku uczestniczenia we Mszy świętej do ukończenia siódmego roku życia. Odpowiedzialni rodzice potrafią rozeznać co jest bardziej korzystne dla ich pociech, dla nich i dla wspólnoty.
AF
~Anna Flis
8 lipca 2023, 08:45
Ale, gdy dziecko przekracza tę "granicę normy", to może rodzic mógłby jednak coś zrobić, a nie obrażać się, jeśli ktoś zwróci uwagę (wolność człowieka, również dziecka, nie może ograniczać wolności innego człowieka). Jeśli chodzi o zachowanie w kościele, to cenne rady można znaleźć na przykład tutaj: https://stacja7.pl/kultura/dziecko-w-kosciele-7-wskazowek-dla-rodzica/
KM
~Karolina Mika
9 lipca 2023, 02:33
W czasie Mszy:bieganie, krzyki, turlanie sie, wchodzenie pod laki, zjadanie chrupek, kabanosow, zaczepianie innych dzieci...mozna pisać dalej. Czy w kosciele nie mamy prawa do chwili ciszy i skupienia? Prawa dziecka do swobody ponad prawami innych?
TL
Teresa L.
9 lipca 2023, 09:08
Moim życzeniem jest, żeby "zwrócenie uwagi" miało formę dialogu dorosłych osób. Tak bywa i to jest fajne!! Bywa też jednostronnym wybuchem umęczonej osoby. "Zwrócić uwagę" można bardzo różnie.
AZ
~Azz z
7 lipca 2023, 11:57
Kiedyś też hałasujące dzieci przeszkadzały. Nie ma co kolorować dawniejszych czasów.
JD
~Justyna D
7 lipca 2023, 21:06
Ile dzieci bawiło się kiedyś na podwórkach a ile teraz? Różnica jest b. istotna a co najważniejsze, że skutki zdrowotne braku ruchu w najmłodszym pokoleniu są złe.
KM
~Karolina Mika
9 lipca 2023, 02:38
Dawniej dzieci się bawiły. Nie niszczyliśmy nie wydzieraliśmy nie przeklinaliśmy. Gdy dorosły zwrócił uwagę to nikt nie ośmielił się mu odpyskować, czuliśmy wstyd. Teraz arogancja i brak szacunku to norma, tak samo jak wulgaryzmy. Skoro dawniej było lepiej, to kochani rodzice powróćcie do dawnego stylu wychowywania swoich pociech. Do karania za każdy wyrzucony na chodnik papier, za wulgaryzmy, za brak szacunku...za trudne?
AA
~Anna A
7 lipca 2023, 08:55
Uwolniłam się raz na zawsze od sąsiadek i przypadkowych osób niezdrowo zainteresowanych moim życiem (w tym także moim dzieckiem). Pomógł mi Wujek Staszek Mistrz Ciętej Riposty. Wystarczy wpisać w wyszukiwarkę, a potem zastosować. Święty spokój gwarantowany.
AF
~Anna Flis
9 lipca 2023, 18:25
Wpisałam. Stosować nie zamierzam, ponieważ są to wulgaryzmy nic nie wnoszące do sprawy. Jeśli ktoś stosuje "dla świętego spokoju", to bardzo współczuję tego ograniczenia.
AH
~AGNIESZKA HENNEL-BRZOZOWSKA
7 lipca 2023, 08:13
Kocham dzieci obcych ludzi, lubię na nie patrzeć i słuchać ich glosikow , dzieci to skarb. Niestety takich jak ja mało. Polacy przestali lubić dzieci! To straszne. Chyba jednak wyginiemy jako nacja.
JO
Jan Ops
6 lipca 2023, 12:46
Ale sprytnie napisane! Kilka wątków, z którymi nie sposób się nie zgodzić, aby... Ale po kolei. Tak to straszne gdy dzieci korzystające ze swojego dzieciństwa przeszkadzają. I prawda, że społeczeństwo stało sie pod tym względem okropne i okrutne, wykazując sie agresją wobec najmłodszych. Wiadomo jak jest "psiecko tak, rodzina nie". Niestety zrównanie nietolerancji, agresji z oczekiwaniem szacunku dla liturgii i ludzi biorących w niej udział to głęboko nieuczciwe zestawienie.
GW
~Gocha Wójcik
7 lipca 2023, 00:11
Czyli jeśli jakaś starsza osoba "konsekruje" wraz z księdzem, ma tiki, głośno chrząka co chwilę, to też mamy ją wyprosić? Oczywiście w imię szacunku do liturgii i reszty wspólnoty. To jest dopiero nieuczciwość - uczynić jedną grupę ludzi uprzywilejowaną (no bo starszym należy się szacunek), odbierając jednocześnie dzieciom prawo do bycia częścią Ludu Bożego.
PZ
~Parafianin Z Parafii
9 lipca 2023, 02:41
Starsza osoba jest schorowana jeśli ma tiki i chrząka. Dziecko jest po prostu niewychowany i tyle. I na to zgody w Kościele nie ma.
JS
~Jj S
10 lipca 2023, 10:52
To jest dziecko gamoniu. Tak, ono jest w procesie wychowania i dopiero sie uczy jak zyc.... Jesli kazde zycie jest cenne (a dla Ciebie to chyba oczywiste) to trzeba postawic znak rownosci w zachowaniu miedzy dzieckiem a starszym czlowiekiem.
PZ
~Parafianin Z Parafii
11 lipca 2023, 10:31
Jak widać niektórzy zostali niewychowani do dziś i zdobyli umiejętność wyzywania innych od gamoni w internecie. Starszy nie ma rodzica ze sobą i nie panuje nad chorobą. A dzieci...są chore, skoro w Kościele robią plac zabaw i stołówkę za przyzwoleniem rodziców. Ci rodzice, którzy chcą uczyć swoje dzieci szacunku do Boga i miejsca w jakim są maja problem, bo inne swobodnie puszczone, bo przecież wolno wszystko, hałasują krzyczą i bawią się w najlepsze. I na to zgody nie ma. Bo Msza i kościół to nie plac zabaw.