Z odzysku
Może warto wrócić do zwyczaju dzielenia się opłatkiem ze zwierzętami? I nie chodzi tylko o psy i koty
Wielu przez pandemię, przez kryzys, przez zagrożenie dla domowych finansów będzie musiało oszczędzać na Świętach. Wrócą bardziej niż zwykle do łask stare ozdoby, może odziedziczone po dziadkach. Mniej plastikowej chińszczyzny dobrze nam zrobi. A wspomnienia związane z tym, co nas zachwycało w dzieciństwie, rozgrzeją serca.
Warto by przy okazji sięgnąć do zwyczajów z dawnych lat. Kiedyś gospodarz w Wigilię chodził z opłatkiem do zwierząt hodowlanych. Teraz nawet na wsi trudno o stajnie czy obory pełne zwierząt. Choć istnieją ogromne przemysłowe hodowle. I właśnie warto wyobrazić sobie dwie sceny. Jedna to gospodarz wchodzący z opłatkiem w dłoni do zwierząt, które właściwie zna po imieniu. Co mu powiedzą? Bo przecież w Wigilię mają przemówić. Może będą mówić o swojej doli, o swojej pracy, o jego opiece, o przywiązaniu, o biedzie, ale i o pięknych chwilach, o wzajemnej zależności, o poświęceniu? A druga scena to przemysłowa hodowla, gdzie nikt nie chce wejść z opłatkiem, bo mu może wstyd wsłuchiwać sią w krzyk (nieraz niemy) zwierząt traktowanych jak masa mięsna, bezdusznie, okrutnie, nieludzko.
Podczas pandemii odważniej dochodzą do głosu pytania o przyczyny masowych zachorowań. Wiemy, że gdy ludzie żyli w grupach bardziej izolowanych, trudniej było o zarażenia. Zarazy szybciej ginęły. Wiemy, że np. gruźlica kiedyś rozprzestrzeniała się tam, gdzie żyło się w nędzy i w jednej izbie stłoczonych było wielu. Teraz jest to choroba zestresowanych młodych biznesmenów. Wtedy też nieludzkie warunki bytowe były źródłem przewlekłego stresu. Trudno uciec od wniosku, że skoro my ludzie (mówiące zwierzęta) tak reagujemy, to i zwierzęta żyjące w warunkach przewlekłego stresu spowodowanego stłoczeniem, brakiem ruchu, zamknięciem itp. bardziej są podatne na zakażenia.
To się „mści” na ludzkości i na środowisku. Papież Franciszek od dawna ostrzega przed mentalnością „użyj i wyrzuć”, byle zysk był szybki.
Boże Narodzenie to czas przybliżenia się do natury. Nasze domy i kościoły są nawiedzane przez choinki i sianko z ich zapachami. Bywa, że baranki i osiołki znajdują zagrodę w miejskiej przestrzeni. W końcu Pan Jezus urodził się w pomieszczeniu przeznaczonym dla zwierząt.
Może warto wrócić do zwyczaju dzielenia się opłatkiem ze zwierzętami? I nie chodzi tylko o naszych milusińskich, jak psy i koty (trudniej byłoby z rybkami), ale może szerzej wobec zwierząt, z których żyjemy. Lub w ogóle z przyrodą, z której żyjemy i za którą odpowiadamy. A jest o czym pogadać: o odzysku. Musimy ją odzyskać. Musimy odzyskać taką relację, by można było z czystym sumieniem dzielić się z nią opłatkiem.
Skomentuj artykuł