Zatrute źródło "francuskiej wiosny Kościoła"

fot. 30GoodMinutes / YouTube

Życie odgrywa się w rzeczywistości, a nie w świecie wyobrażonym czy wymarzonym. Życie religijne nie jest wyjątkiem, i także w nim rzeczywistość, nawet dramatyczna, jest lepsza niż życie w nieświadomości i samooszukiwaniu.

Raport dotyczący sprawy Jeana Vaniera jest dramatyczny. I wcale nie chodzi tylko o to, że jedna z najważniejszych postaci Kościoła XX wieku, osoba, którą papież Franciszek określał mianem "świętego z naszego sąsiedztwa" okazał się przestępcą seksualnym, który przez lata uzależniał od siebie młode kobiety, wykorzystywał je seksualnie i wykorzystywał do tego katolicką, wypaczoną, mistykę. To, można powiedzieć, się zdarza. Osobnicy patologiczni są wszędzie, a do nadużyć seksualnych każdy wykorzystuje "wyposażenie", którym dysponuje. Problem leży o wiele głębiej, a opis jaki znajdujemy w raporcie (ale także w napływających z Francji innych informacji) jest tego bolesnym dowodem. Wiele wskazuje bowiem na to, że spora część "francuskiej wiosny Kościoła" była fałszem, a wielkie katolickie ruchy, które zmieniły duchowe oblicze naszych czasów miały swoje korzenie w fałszywej mistyce, pseudo-objawieniach, a niekiedy były wręcz zakładane, by ukrywać erotyczne ekscesy ich przywódców.

Wiem, że to bardzo mocno ocena, ale trudno o inną. Już teraz wiemy, że z kilku kluczowych dla rzekomego (teraz już tak trzeba pisać) odrodzenia duchowego francuskiego katolicyzmu ruchów, spora część oparta była na fałszu. Założyciele Wspólnoty Błogosławieństw przez lata dokonywali nadużyć seksualnych na zależnych od siebie kobietach, a także chronili kuzyna, który wykorzystywał dzieci. Ksiądz Georges Finet, współzałożyciel Ognisk Światła i Miłości obmacywał dziewczynki w czasie spowiedzi, a Marta Robin (legendarna postać, która dla wielu katolików była i jego wzorem katolicyzmu, której działanie leżało i leży u podstaw wielu katolickich ruchów) została oskarżona o "mistyczne oszustwa" (jej sprawa nie jest jeszcze do końca wyjaśniona). Jean Vanier i Thomas Philippe, czyli osoby, które z jednej strony są twórcami L’Arche i Wspólnoty Wiara i Światło, które zmieniły podejście do osób z niepełnosprawnością intelektualną, i które były liderami duchowymi, intelektualistami, którzy budowali obraz nowoczesnego, ale ortodoksyjnego katolicyzmu okazali się przestępcami seksualnymi, którzy z fałszywej mistyki uczynili usprawiedliwienie wieloletnich nadużyć. Nie inaczej było z o. Marie-Dominique Philippem, wybitnym filozofem (pamiętam, jak zachwalano nam go na studiach), założycielem zgromadzeń zakonnych, które miały być ortodoksyjną odpowiedzią na kryzys życia zakonnego. On także przez lata - odwołując się do "objawień" swojego brata - usprawiedliwiał własne ekscesy seksualne uznaniem, że kazirodczy seks Maryi z Jezusem jest obrazem życia w niebie. Przerażające? Dokładnie tak. Tym bardziej, że nie ulega wątpliwości, że odwołanie się do katolicyzmu umożliwiało im działania, oni sami żerowali niekiedy na katolickim wychowaniu, i wreszcie że ich duchowość (dziś już wiemy, że wypływająca z zatrutego źródła) stała się ożywieniem duchowym dla dziesiątek tysięcy katolików na całym świecie.

DEON.PL POLECA

"Truciznę" duchową (zostawiając na boku Martę Robin, bo tu sprawa wciąż nie jest wyjaśniona, a zarzuty wobec niej dotyczą "tylko" kłamstwa) najlepiej widać w przypadku Jeana Vaniera i braci Philippe. Tu nie ma i nie może być mowy o "zwiedzeniu", o upadku, bowiem zło leżało już u źródeł ich zaangażowania. Thomas Philippe całe swoje działanie oparł na pseudo-mistycznej wizji Maryi współżyjącej z Jezusem, ona od lat 30. XX wieku, budowała jego zaangażowanie w duszpasterstwo, ona kierowała jego działaniami wobec sióstr, ono sprawiło, że i jego rodzona siostra (i przełożona klasztoru żeńskiego) i wiele podlegających jej sióstr nie tylko współżyło z o. Thomasem, ale i ze sobą nawzajem. A wszystko, by rzekomo naśladować życie w Niebie. Jean Vanier od samego początku swojego zaangażowania duchowego związany był z o. Thomasem Philippem, i to jego uważał za swojego duchowego ojca. "Jego słowa wchodziły do mojego serca i otwierały je. Słysząc go i przebywając w jego obecności, rozkoszowałem się smakiem Boga, smakiem kochania Jezusa i Maryi, pójścia za Jezusem aż do końca. Czułem się przemieniona w jego obecności. Dla mnie był obecnością Boga” - mówił wiele lat później. "Inicjowany" w erotyczną mistykę, sam stał się szybko kolejnym "inicjującym" i nigdy nie kwestionował tego modelu religijności, nigdy nie uznał go za niedopuszczalny. Ani stanowisko papieży, ani Kościoła niczego nie zmieniały, a zakaz kontaktów z suspendowanym w pewnym momencie o. Philippem, nigdy nie został przez Vaniera przyjęty. Mało tego pierwsza wspólnota L’Arche powstała, by umożliwić grupie skupionych wokół Philippe’a kobiet i jemu samemu dalsze kontynuowanie erotycznych gier, seksu grupowego, a także budowania wokół tego całego systemu mistycznego-teologicznego. Źródła duchowe Vaniera od samego początku były więc zatrute.

To bolesne, bo wielu ludzi w L’Arche, ale i w Ruchu Wiara i Światło ciężko pracowało, głęboko wierzyło, i traktowało Vaniera jako mistrza i proroka naszych czasów. On nim jednak nie był. I teraz trzeba na nowo ustawić duchowe źródła, przepracować traumę związaną z utratą korzeni? Zrozumieć, jak tego rodzaju zło mogło współistnieć z dobrem, jakim niewątpliwie było zaangażowanie na rzecz osób z niepełnosprawnością? Jak to wszystko pogodzić?

Ale jest także problem szerszy, dotykający wszystkich katolików. My musimy odpowiedzieć sobie na pytanie, jak pogodzić tego rodzaju duchową patologię z pozornie ortodoksyjną nauką? Jak chronić ludzi przed nieodpowiedzialnymi kierownikami duchowymi? Jak kontrolować nowe ruchy? I wreszcie pytaniem fundamentalnym pozostaje kwestia, jak oczyścić katolickie myślenie z tego rodzaju pseudomistyki? To zadanie na lata. Ucieczka od niego w wygodną nieświadomą jest nieuczciwie wobec ofiar, ale jest także odmową czytania znaków czasu. A to, co się dzieje, jest niewątpliwie znakiem czasu. Bóg oczyszcza Kościół z tego, co nie jest ewangeliczne, z tego, co nie jest Jego. To trudny proces, dramatyczny, ale konieczny.

Doktor filozofii, pisarz, publicysta RMF FM i felietonista Plusa Minusa i Deonu, autor podkastu "Tak myślę". Prywatnie mąż i ojciec.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Zatrute źródło "francuskiej wiosny Kościoła"
Komentarze (13)
AP
~A. P.
10 lutego 2023, 12:45
Źródła informacji podanych przez autora są zdaje się mocno wątpliwe. Sprawa dotyczy 6 dorosłych pełnosprawnych kobiet, które po kilkudziesięciu latach coś sobie przypomniały. Organizacja badająca sprawę przygotowywała raporty dla Planned Parenthood. Panie Terlikowski, publikując tak ciężkie oskarżenia wobec człowieka uważanego za świeckiego świętego warto przytoczyć wątpliwości wielu poważnych osób. Polecam opinię na opoka.org.pl
BT
~Babcia Tesia
10 lutego 2023, 22:21
Źródła informacji podanych przez A. P. są zdaje się mocno wątpliwe. Nie 6 a 25 kobiet, a skład komisji można sobie sprawdzić na https://commissiondetude-jeanvanier.org/ . Opinia z opoki jest nie dość, że przeterminowana 3 lata (nie dotyczy bieżącego raportu), to jeszcze z wielu względów po prostu żenująca.
JS
~Jakub Szymczyk
8 lutego 2023, 19:46
Wszystko przez tę humanizację, niepotrzebnie zlikwidowano Świętą Inkwizycję. Trzeba ją odtworzyć i zabrać się za heretyków z płomienną gorliwością.
KA
~Kapitan Arianator
8 lutego 2023, 00:14
L' Arche jest organizacją zajmującą się pomocą dzieciom z niepełnosprawnością intelektualną m.in. zespołem Downa. Takie dzieci są szczególnie narażone na wykorzystanie seksualne. Zastanawiam się, czy były przypadki wykorzystania podopiecznych o mniejszej możliwości obrony przed nim.
ŁR
~Łukasz Ruda
9 lutego 2023, 18:12
Sam nie czytałem raportu, ale z tego co piszą to w ogóle nie było takich wątków.
AO
~A. O.
9 lutego 2023, 21:38
Z tego co pamiętam raport, to nie. Jako przyczynę tej "ochrony" wskazano fakt, iż placówki były również pod nadzorem państwa.
ŁR
~Łukasz Ruda
7 lutego 2023, 21:13
"Źródła patologii psychicznej i duchowej, która zatruła Jeana Vaniera tkwią bowiem głęboko w wielu różnych tradycjach i zwyczajach katolickich." To autor wrzucił do tekstu na ONET ale na DEONIE już tego nie ma. Szestow + syndrom księcia Harry`ego, Pan wie o czym mówię ;)
JP
~Jacek P
7 lutego 2023, 20:38
Przecież jest Pismo Święte, zamiast wierzyć oszustom każdy powinien sam zrozumieć istotę i zasady wynikające z wiary. A inni są pomocni, cały Kościół, a nie tylko jakaś jedna osoba
ES
~Egon Stary
7 lutego 2023, 20:35
Nie wydaje mi się, że ekscesy wynikały z "mistyki", raczej zręczni manipulatorzy wykorzystywali mechanizmy religijne do realizacji swoich chorych fantazji, wiedząc, że mają podatne osoby na wyciągnięcie ręki.
S.
~Staszek .
7 lutego 2023, 18:46
https://opoka.org.pl/News/Swiat/2020/jean-vanier-watpliwosci-na-marginesie-oskarzenia-opinia
AB
~Abel Babacki
7 lutego 2023, 13:11
Pomoc może jedynie powszechna edukacja seksualna. Wtedy żadne takie bzdury nie mają szans
AM
~Alicja M.M.
7 lutego 2023, 11:38
Odpowiadając tylko na jedno z pytań (jak chronić się przed pseudomistyką): najprościej, odrzucając radykalnie wszelką pokusę gnozy, wiedzy dla wtajemniczonych. Jeśli jakakolwiek grupa w Kościele ma poczucie, że jej rodzaj wtajemniczenia, doświadczenia Boga, czy jak to sami nazywają, jest „tylko dla nich”, innym nie należy tego ujawniać, bo by nie zrozumieli, bo są zbyt mało uduchowieni… to jasny sygnał ostrzegawczy. Katolicki to powszechny. Oczywiste, że nie ze wszystkich bogactw katolicyzmu jednocześnie czerpiemy, że w duchowości są różne nurty, nabożeństwa niezliczone itd., natomiast nic, co jest głoszone „swoim”, a wymaga ukrycia przed wszystkimi innymi, nie jest katolickie.
TB
Tomasz Budzeń
7 lutego 2023, 11:36
Czym tu się podniecać - jest policja i odpowiednie służby, a Pan Terlikowski niech się zastanowi co tu dopiero nadchodzi w Europie.