Zwycięstwo chrześcijaństwa w Londynie
Londyńczycy wybrali znaczną przewagą głosów swojego nowego burmistrza. Został nim Sadiq Khan, po którego nazwisku informujące o wyniku wyborów media dodawały najczęściej: "prawnik, syn pakistańskich imigrantów, muzułmanin".
Ta ostatnia informacja czyniła news gorącym zarówno w prawicowych, jak i lewicowych mediach. Pierwsi niczym Kasandra wieścili upadek chrześcijańskiej Europy, drudzy dumni byli, że mają dowód słuszności ideologii multi-kulti. Czy naprawdę można wysnuć taki wniosek z faktu, że Londyn na mera wybrał muzułmanina?
Na odtrąbienie sukcesu ideologii multi-kulti jest stanowczo za wcześnie. Z kolei mówienie, że wybór Sadiqa Khana to niezbity dowód na to, że islam bez problemu wpisuje się w cywilizację europejską, jest nieuprawnione. Islam, jak każda religia, rodzi szerokie spektrum postaw i nie buduje monolitu społecznego, ale różnego rodzaju grupy wyznawców jednej religii, którzy niejednokrotnie mają do siebie wrogi stosunek i wzajemnie oskarżają się o odstępstwa od prawdziwej wiary. Nie raz na wieść o tym, jak myślą i postępują jacyś muzułmanie, inni odpowiadają: "to nie mój islam".
Tak samo jest z islamem wyznawanym przez Sadiqa Khana. Po poparciu w parlamentarnym głosowaniu prawa do zawierania małżeństwa przez osoby tej samej płci otrzymywał od swoich współwyznawców pogróżki. Mufti Muhammed Aslam Naqshbandi Bandhalev, główny imam meczetu w Bradford, wydał fatwę, uznając go za apostatę. Oczywiście, Sadiq Khan deklaruje się jako muzułmanin, lecz osobiste poczucie tożsamości religijnej nie jest identyczne ze społecznie uznaną pozycją w świecie własnej religii. W chrześcijaństwie też mamy osoby głęboko przekonane o tym, że są chrześcijanami, ale często na ich deklarację wiary reszta chrześcijańskiego świata reaguje lekceważącym uśmieszkiem.
Podobnie jak zwycięstwo Sadiqa Khana nie uprawnia ideologów multi-kulti do ogłaszania zwycięstwa, tak samo zupełnie nieuprawniony jest krzyk tych, którzy oczami wyobraźni już widzą czarne flagi z wypisaną arabskimi znakami szahadą łopoczące nad bazyliką św. Piotra. Tylko osoby nieznające społecznej i kulturowej różnorodności świata islamu mogą sądzić, że Sadiq Khan na urzędzie mera Londynu oznacza oddanie władzy w Europie ludziom pokroju muzułmanów tworzących tzw. Państwo Islamskie.
Paradoksalnie wybór dokonany przez Londyńczyków jest znakiem, że chrześcijaństwo w Europie (nie tyle w jego aspekcie religijnym, ale społecznym) ma się dobrze. Religia wyrosła ze śmierci i zmartwychwstania Jezusa Chrystusa jest - w swoich fundamentach, a nie tylko w jakichś odmianach - religią, która nie sakralizuje władzy państwowej.
Warto przypomnieć przy okazji niepokoju, który zagościł w sercach niektórych chrześcijan na wieść o wyborze Londyńczyków, fragment wystąpienia Benedykta XVI na temat podstaw demokratycznego państwa prawa: "W historii przepisy prawne były niemal zawsze uzasadniane religijnie: to, co między ludźmi jest słuszne, rozstrzyga się na gruncie odniesienia do Bóstwa. W przeciwieństwie do innych wielkich religii chrześcijaństwo nigdy nie narzucało państwu i społeczeństwu prawa objawionego, uregulowania prawnego wywodzonego z objawienia. Odwoływało się natomiast do natury i rozumu jako prawdziwych źródeł prawa (…). Dla rozwoju prawa i dla rozwoju ludzkości rozstrzygające było to, że teologowie chrześcijańscy zajęli stanowisko przeciw prawu religijnemu, które wymagało wiary w bóstwa, i stanęli po stronie filozofii, uznając za źródło prawa obowiązujące wszystkich, rozum i naturę w ich wzajemnym powiązaniu".
Skoro więc Londyńczycy wybrali mera nie ze względu na religię, ale kierując się własnym rozumem, zachowali się zgodnie z nauką teologów chrześcijańskich. Również sam mer, skądinąd muzułmanin, rozpoczyna swoje urzędowanie w chrześcijańskiej katedrze, a podczas jego zaprzysiężenia odprawione zostaje ekumeniczne nabożeństwo. W jego przemówieniu nie ma ani słowa o triumfie islamu i nie tylko nie pada okrzyk "Allahu akbar", ale nawet nie pojawia się tradycyjne muzułmańskie pozdrowienie "salam alejkum". Przed Londyńczykami staje mer, człowiek, któremu obywatele powierzyli władzę, a nie muzułmanin, który ogłasza miastu nadejście panowania boskiego prawa przyniesionego przez Proroka.
Chrześcijan, którzy drżą przed wojującym islamem na wieść o zwycięstwie Sadiqa Khana w Londynie, zachęcam do spokoju: zasady budowania struktur państwowych w Wielkiej Brytanii pozostały chrześcijańskie. Ideologów multi-kulti natomiast namawiam do ostrożności: Sadiq Khan to jeszcze nie cały islam. Jest też inny islam, który wyboru apostaty na mera miasta nigdy nie zaakceptuje.
ks. Przemysław Szewczyk - prezbiter Kościoła rzymskokatolickiego Archidiecezji Łódzkiej. Patrolog, tłumacz. Prezes Stowarzyszenia Dom Wschodni - Domus Orientalis. Założyciel portalu patres.pl
Skomentuj artykuł