Korea Płn.: dożywotni łagier dla misjonarza
Na dożywotni pobyt w obozie pracy przymusowej skazały komunistyczne władze w Pjongjangu obywatela Korei Południowej, 50-letniego Kim Jung-wooka. Misjonarz Kościoła Baptystów miał dokonywać zabronionych aktów religijnych, prowadzić działalność szpiegowską i "złośliwie obrażał godność rządzącej tym krajem rodziny Kim".
Na karę dożywotniego pobytu w obozie pracy przymusowej skazały komunistyczne władze w Pjongjangu obywatela Korei Południowej, 50-letniego Kim Jung-wooka. Zdaniem sądu, misjonarz Kościoła Baptystów dokonywał zabronionych w tym kraju aktów religijnych, prowadził działalność szpiegowską i "złośliwie obrażał godność rządzącej tym krajem rodziny Kim".
Jak donosi agencja AP, rozprawa odbyła się wczoraj. Powołując się na doniesienia państwowych mediów północnokoreańskich agencja podaje, że Kim Jung-wook przyznał się do zarzucanych mu czynów. W kraju tym nie istnieje wolność religijna i nie wolno rozpowszechniać Biblii. Kim Jung-wook został aresztowany w październiku 2013 r., po przybyciu z Chin. Pragnął on dowiedzieć się o losie 12 kobiet północnokoreańskich, którym udzielił pomocy na terenie ChRL. Jednak komunistyczne władze wydaliły je do KRLD.
Wcześniej Amerykanin Kenneth Bae został w maju 2013 r. skazany przez reżim północnokoreański na 15 lat obozu pracy za działalność misyjną. 75-letniego australijskiego misjonarza Johna Shorta, zatrzymanego 16 lutego w Pjongjangu po tym, jak zostawił w świątyni buddyjskiej ulotkę z wersetami z Biblii, po miesiącu zwolniono i pozwolono wrócić do Hong Kongu.
Skomentuj artykuł