Koreańczycy z południa modlą się za swoich braci z północy. "Istnieje cały ruch dążący do pokoju"
W tym roku Korea Południowa wspomina 70. rocznicę zakończenia wojny na Półwyspie Koreańskim, które przypieczętowało tragiczny podział narodu. Lokalny Kościół w ostatnich latach zintensyfikował modlitwę o pokój, gromadząc się zwłaszcza 25 czerwca, czyli w rocznicę wybuchu wojny.
Modlitwa za północnokoreańskich braci
Ks. Sebastian Rebeggiani, będący wiceproboszczem katedry w Seulu zaznacza, że modlitwa o pokój trwa nieustannie, czego znakiem jest m.in. co tygodniowa Msza o pojednanie sprawowana w stolicy. - Modlitwa za północnokoreańskich braci i siostry, będących w ciemności, w cieniu śmierci, nie mogących mieć relacji z Bogiem i pozbawionych wolności religijnej, była od samego początku podziału półwyspu koniecznością dla Kościoła – podkreśla duchowny.
- W czerwcu mieliśmy nowennę przed rocznicą wybuchu wojny, a także wiele inicjatyw w diecezjach graniczących z Koreą Północną. Tam gromadzą się też wierni, którzy uszli spod władzy reżimu komunistycznego. W pobliżu granicy jest również klasztor klauzurowy sióstr wizytek, zbudowany właśnie tam, aby modlić się o pokój i pojednanie. Istnieje więc naprawdę cały ruch dążący do pokoju. I wreszcie kard. Andrew Yeom Soo-jung kilka lat temu poświęcił Koreę Północną Matce Bożej Fatimskiej, na wzór zwierzenia Rosji przez Jana Pawła II w nadziei, że może się wydarzyć to, co się stało poprzez pierestrojkę w Związku Radzieckim – mówi wiceproboszcz katedry w Seulu.
"Naród koreański jest narodem pełnym ran"
Podkreśla, że "naród koreański jest narodem pełnym ran, ran głębokich i mających długą historię". Przypomina, że "Korea najpierw żyła pod reżimem monarchii absolutnej aż do pierwszych lat XX w., potem rozpoczęła się okropna okupacja japońska, która trwała praktycznie aż do wybuchu bomb atomowych w 1945, co zakończyło wojnę. W tym momencie Korea miała nadzieję rozpocząć pokojową przyszłość w jedności, lecz została podzielona z powodu tego, co wydarzyło się na szczycie w Jałcie. Zwycięskie mocarstwa tej wojny postanowiły podzielić kraj, a następnie Północ zaatakowała Południe. W ciągu kilku dni dotarli do Seulu – weszli również tutaj, do naszej katedry".
Duchowny tłumaczy, że "po tym jak, kraj definitywnie został podzielony na dwie części, niektóre rodziny pozostały rozdzielone, więc ojciec mógł być na południu dla zarobku, a jego rodzina na północy lub odwrotnie; rodziny całkowicie rozdzielone na wiele lat. I także życie polityczne kraju jest zasadniczo związane z dwoma partiami odróżniającymi się podejściem do Korei Północnej. […] Wszystko jest więc tutaj związane z podziałem, Korea wciąż żyje zimną wojną. Ludzie mają nadzieję, że to zostanie przezwyciężone i przyjdzie przyszłość pełna pokoju, harmonii, rozwoju i dobrobytu" – mówi ks. Rebeggiani.
Źródło: KAI / tk
Skomentuj artykuł