Kościół katolicki rozpoczął proces beatyfikacyjny 44 "męczenników braterstwa"
Kościół katolicki w Burundi rozpoczął proces beatyfikacyjny pierwszej w historii tego kraju grupy męczenników - duchownych i świeckich - zamordowanych za wiarę w latach 1972-97. W gronie 44 osób jest 3 księży, 1 świecka misjonarka i 40 seminarzystów, którzy potrafili wznieść się ponad podziały plemienne i dochować wierności Ewangelii. Dlatego Kościół w Burundi nazwał całą tę grupę "męczennikami braterstwa".
Oficjalne otwarcie procesu nastąpiło w katedrze w mieście Bururi na południu kraju.
W rozmowie z Radiem Watykańskim włoski misjonarz ksawerianin o. Claudio Marano, który 30 lat pracował w Burundi zwrócił uwagę, że określenie "męczennicy braterstwa" ma podkreślać znaczenie ich świadectwa, pozostającego w sprzeczności z rozpowszechnioną w Afryce tendencją do stawiania interesów plemiennych czy etnicznych ponad dobro ogólne a nawet ponad wartości chrześcijańskie.
"Kiedy bowiem w tym kraju, po ogłoszeniu prawie 60 lat temu niepodległości rozgorzał konflikt między narodowościami Tutsi i Hutu, pokazali oni, że miłość, przyniesiona przez Chrystusa, przewyższa podziały, czyniąc z nas wszystkich braci" - oświadczył włoski ksawerianin.
Jako pierwszy z grupy 44 kandydatów na ołtarze, zginął 17 maja 1972 ks. Michel Kayoya, liczący wówczas 38 lat. Był on kapłanem, poetą i filozofem, a w swych pracach zawsze głosił, że różnice etniczne bardziej niż zagrożeniem mogą być bogactwem i wzajemnym darem - powiedział ks. Marano. Dodał, że kapłan ten, aresztowany i uwięziony wraz z 50 innymi księżmi i świeckimi przez uzbrojoną bandę, "szedł na śmierć, śpiewając Psalmy i Magnificat".
Z kolei 30 września 1995 zginęli śmiercią męczeńską dwaj włoscy misjonarze-ksawerianie ojcowie Ottorino Maule i Aldo Marchiol oraz włoska misjonarka świecka Catina Gubert, pełniąca posługę na misji w Buyengero na rzecz kobiet. Wszyscy oni służyli ubogim, niezależnie od grup etnicznych, z których pochodzili ich podopieczni. I tę swoją działalność przypłacili śmiercią - zaznaczył duchowny.
I wreszcie 30 kwietnia 1997 zginęło 40 seminarzystów z miasteczka Buta, także z prowincji Bururi na południu kraju. Według ks. Marano w owym dniu napadli na nich rebelianci, żądając od swych ofiar określenia się, czy należą do Hutu czy do Tutsi. Klerycy odpowiedzieli, że są po prostu seminarzystami i czują się braćmi i za to zginęli, a na miejscu ich męczeństwa wznosi się obecnie Sanktuarium Braterstwa, znane także poza granicami Burundi - podkreślił misjonarz.
Wspomniał następnie, że miejscowi biskupi z wielką radością przyjęli zgodę Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych na rozpoczęcie procesu i w specjalnym przesłaniu podkreślili, że świadectwo 44 męczenników jest "mocnym orędziem, którego tak bardzo potrzebujemy jako chrześcijanie". Są oni "bohaterami, których my, biskupi, przedstawiamy wam jako inspirujące wzorce braterstwa" - napisali hierarchowie burundyjscy, wzywając wiernych do towarzyszenia poszczególnym fazom procesu modlitwą i radością.
Ojciec Marano przypomniał, że w Burundi w latach 1993-2005 trwała wojna domowa, która pochłonęła co najmniej pół miliona istnień ludzkich, w tym ponad stu kapłanów, sióstr i katechistów tylko dlatego, że byli Tutsi lub Hutu i że postępowali wbrew wskazaniom władz państwowych.
Skomentuj artykuł