Kościół w Polsce wobec ludzi uzależnionych
- Kościół musi i powinien zajmować się ludźmi uzależnionymi, bo jednym z jego fundamentalnych zadań jest troska o ludzi chorych, a to są ludzie chorzy - mówi bp Antoni Długosz o działalności Kościoła wobec uzależnionych na przestrzeni ostatniego 25-lecia.
Pomocne struktury
Kościół zawsze podejmował działania na rzecz osób uwikłanych w uzależnienia i współuzależnienia. Niewątpliwie najwięcej troski poświęcano na przestrzeni lat duszpasterstwu trzeźwości, które opiera się na mocnych kościelnych strukturach. - Kościół prowadzi przede wszystkim duszpasterstwo trzeźwości - nie jest to duszpasterstwo ukierunkowane na pomoc osobom uzależnionym i ich rodzinom, ale na budowanie wśród wiernych postaw sprzyjających życiu w trzeźwości. Z tym wiążą się takie wspaniałe dzieła, jak np. Krucjata Wyzwolenia Człowieka założona przez ks. Franciszka Blachnickiego (1979 r. - red.). Tutaj przesłanie wypływa z Ewangelii i nauki Kościoła - jesteśmy dziećmi Boga, zmierzającymi ku zbawieniu, dlatego musimy umacniać cnoty, które są nam na tej drodze potrzebne, a jednocześnie chronić przed wszystkim, co zagraża naszej wolności i godności. W ten nurt wpisują się pielgrzymki, karnawałowe i sylwestrowe bale bezalkoholowe, konferencje, szkolenia dla kapłanów i katechetów, kursy dla alumnów seminariów, publikacje i audycje w mediach - wyjaśnia bp Tadeusz Bronakowski, przewodniczący Zespołu ds. Apostolstwa Trzeźwości KEP. Za jeden z przykładów bezpośredniej pomocy osobom uzależnionym i ich rodzinom biskup podaje dynamicznie rozwijający się Ośrodek Apostolstwa Trzeźwości w Zakroczymiu (OAT), prowadzony przez Braci Mniejszych Kapucynów. Bardzo często także wspólnoty AA w wielu miastach zawiązują się przy parafiach. Bp Bronakowski podkreśla, że Kościół skupia się na tym, by chronić jak największą liczbę osób przed uzależnieniem, a więc działać, zanim będzie za późno.
Dużo mniej ustrukturalizowana jest pomoc Kościoła wobec osób z innymi uzależnieniami np. od narkotyków, cyberseksu czy hazardu, choć samych działań w tych obszarach nie brakuje. - Domagałem się, żeby każda diecezja miała ośrodek leczenia uzależnień od narkotyków, jednak wciąż w ogólnych sprawach duszpasterskich tj. sprawa marginalna. Być może jest to spowodowane niechęcią do przyznania się do problemu, co mnie bardzo boli. Jest ogólne nastawienie, że przyznajemy się np. do uzależnienia od hazardu, ale uzależnienie od narkotyków wciąż jest tajemnicą poliszynela - mówi bp Antoni Długosz. Tę opinię podziela ks. Arkadiusz Nowak, który w 1990 r. otworzył w Konstancinie pierwszy dom opieki dla zakażonych wirusem HIV, a potem w Piastowie, Otwocku i hospicjum w Karczewie. - Wtedy nasza działalność była dynamiczna, koordynowana przez bp. Janusza Zimniaka, bp. Antoniego Długosza, to trwało kilka lat i później wygasło. Obecnie Kościół nie ma struktur, i wielu ośrodków w tym obszarze, traktuje się to po macoszemu - mówi ks. Nowak. - Nie ma aktualnie szczególnego zaangażowania diecezji w duszpasterstwo osób uzależnionych od narkotyków - dodaje. Zaznacza także, że na pewno łatwiej było podejmować takie działania, gdy był on pełnomocnikiem ministra zdrowia ds. narkomanii (1995 - 2002 - red.). Bp Długosz organizował przez 21 lat sympozjum dotyczące uzależnień na Jasnej Górze, ale z czasem coraz mniej osób z niego korzystało, dlatego zaprzestał tej działalności. Podobnie było ze spotkaniami na ten temat w seminariach, teraz nie ma także i tego.
Rodzaj i formy pomocy
W połowie lat 80. powstał w Licheniu punkt konsultacyjny ds. trzeźwości, a po wizycie w Sanktuarium w 1999 r. Jana Pawła II przerodził się on w Centrum Pomocy Rodzinie i Osobom Uzależnionym (LCPRiOU). - Zaczęliśmy od jednego mityngu Al-Anon, teraz mamy spotkania m.in. anonimowych palaczy, hazardzistów, uzależnionych od seksu i miłości, Internetu, współuzależnionych czy depresantów, obecnie powstaje grupa wsparcia dla zadłużonych - wylicza o. Robert Krzywicki MIC z Centrum. Tylko w pierwszym roku jego funkcjonowania przeprowadzono tam 3391 konsultacji. Samych rozmów indywidualnych pracownicy Centrum odbywają ok. 3 tys. rocznie - Wolność sprawiła, że grupy samopomocowe mogą się organizować, towarzyszyć, a my służymy im bazą i wsparciem - mówi o. Krzywicki. Raz w roku LCPRiOU organizuje zlot trzeźwościowy. Początkowo uczestniczyło w nim ok. 500 osób, teraz przyjeżdża ich 30 tys. - Poza tym nasza codzienna praca to wsparcie psychologów i wolontariuszy, obecnie jest ich ok. 50 - służą pierwszym kontaktem. Potem kierujemy te osoby do ich miejsc zamieszkania, sprawdzamy, które placówki są refundowane, służymy informacją. Co roku wydajemy ok. 30-40 tys. ulotek informacyjnych nt. uzależnień - opowiada o. Krzywicki.
W zakroczymskim Ośrodku Apostolstwa Trzeźwości w ubiegłym roku wsparcie otrzymało 1219 osób z grup Anonimowych Alkoholików (AA), 179 z Al-Anon, 426 osób Dorosłych Dzieci Alkoholików i Dorosłych Dzieci z rodzin dysfunkcyjnych (DDA i DDD) oraz ponad setka dzieci i młodzieży. Ośrodek kontynuuje tradycje krzewienia apostolstwa trzeźwości zaszczepione przez o. Benignusa Sosnowskiego, jego założyciela w 1968 r.; otwiera się także na nowe formy pomocy uzależnionym. Początkowo wsparcie otrzymywali tam duszpasterze zaangażowani w działalność trzeźwościową, od 1986 r. zaczęły przyjeżdżać grupy AA, a od 2000 r. DDA. - Dajemy wsparcie grupom samopomocowym, towarzyszymy im w ich drodze - mówi o. Adam Michalski, dyrektor OAT. - Przez nasz Ośrodek przewija się ok. 3 tys. osób rocznie - dodaje.
Za pozytywne zjawisko jeśli chodzi o duszpasterstwo osób uzależnionych od narkotyków w ostatnim czasie ks. Nowak uznaje obecność międzynarodowej wspólnoty Cenacolo, która w Polsce rozpoczęła swoją działalność w 2001 r. w Giezkowie k. Koszalina, a obecnie ma już trzy domy. Wsparcie mogą tam dostać młode osoby chcące wyjść z nałogu, ale także ich rodziny. - Przez Katolicki Ośrodek Rehabilitacyjno-Readaptacyjny Betania od początku jego istnienia (1982 r. - red.) przeszło około 2 tys. osób. Kiedyś narkomania kojarzona była tylko z marginesem społecznym, teraz dotyczy ona różnych środowisk - mówi bp Antoni Długosz. - Patologia dotyczy rodziny, rodzice nie mają czasu dla dzieci, a one szukają wspólnoty - tłumaczy. Podkreśla, że obecnie zmienił się sposób dystrybuowania narkotyków. - To jest ogromny biznes, chodzi o to, żeby środki uzależniały jak najszybciej, dlatego więcej jest środków wziewnych, pastylek, a mniej stosowanych dożylnie - dodaje. Większy jest także lęk przed AIDS i przed śmiercią. - Kiedyś ok. 10-15 proc. osób kończyło pełną, dwuletnią terapię, teraz jest to ¼ osób - mówi bp Długosz. Według niego duszpasterstwo ludzi uzależnionych musi wynikać z oddania, a nie z biskupiej nominacji. - To musi być pasja - podkreśla biskup.
Od 1987 r. działa również Stowarzyszenie Katolicki Ruch Antynarkotyczny KARAN, które prowadzi m.in. placówki opiekuńczo-wychowawcze, poradnie leczenia uzależnień i współuzależnień czy punkty konsultacyjne. Caritas w 2009 r. prowadziło 6 stacjonarnych placówek dla osób uzależnionych.
W którą stronę?
Ks. Arkadiusz Nowak podkreśla, że zmieniła się specyfika uzależnień od narkotyków, teraz jest wiele uzależnień od środków odurzających, w związku z czym formy duszpasterskie także muszą się zmienić. - Są różne formy wychodzenia z narkomanii, ale doświadczenie uczy, że powinna być to terapia w ośrodku zamkniętym. Jednak są ludzie, którzy nie odnajdą się w tych ramach i dla nich trzeba znaleźć inną formę terapii. Jest coraz większa potrzeba jej różnicowania - mówi. Według niego konieczne byłoby stworzenie zespołu ds. uzależnionych od środków psychoaktywnych, który miałby swoje struktury w diecezjach. - Trzeba także szkolić katechetów, by móc oddziaływać za ich pośrednictwem, konieczne jest stworzenie odpowiednich warunków do kształcenia w tym obszarze nauczycieli i kleryków - konkluduje.
Znakiem czasu wg. o. Krzywickiego z Licheńskiego Centrum Pomocy Rodzinie i Osobom Uzależnionym są uzależnienia młodzieży, nastolatków od narkotyków, dopalaczy, cyberseksu, Internetu jak również uzależnienia od hazardu czy zadłużenia. - Coraz częstsze są także uzależnienia krzyżowe np. alkoholizm, narkomania, seks. Frustrację wywołuje obecnie propagowany styl życia, stres, duże wyzwania, praca, ale też brak higieny odpoczynku czy wzorce, które są nam narzucane przez media, reklamę - wylicza marianin. Sam podejmuje pracę wg. metody Ricka Warrena, amerykańskiego pastora, autora książek m.in. "Życie świadome celu" czy "Kościół świadomy celu". Według o. Krzywickiego konieczne jest dotarcie z informacją do osób, które są współuzależnione, na temat tego, co zrobić, gdy w rodzinie jest uzależnienie. - Jeden uzależniony generuje 6 osób współuzależnionych. Ta liczba wzrasta - zaznacza. - Bardzo ważny jest neutralny przekaz duszpasterzy, to także kwestia konfesjonału, wskazania miejsc gdzie szukać pomocy - mówi. W jego przekonaniu osoby te najbardziej potrzebują wsparcia i zrozumienia, świadomości, że mogą się na kimś oprzeć. - To są ludzie "zbici" przez życie, nie wierzą nikomu, ale sobie także nie. Czasami bywa i tak, że komuś bardziej pomoże się, wstawiając mu "nogę w drzwi", czyli nie wysłuchując, dlatego, że oni dużo mówią, ale nic nie zrobią - zaznacza o. Krzywicki.
W opinii bp. Bronakowskiego sytuacja staje się coraz trudniejsza. - Obok znanych nam substancji uzależniających, takich jak alkohol, tytoń, narkotyki, pojawiają się nowe. Rośnie zjawisko nowych uzależnień - od syntetycznych substancji, które poznaliśmy pod nazwą dopalaczy, od leków. Ale też coraz większym zjawiskiem staje się problem uzależnień od świata wirtualnego, portali społecznościowych, serwisów hazardowych. Wciąż jednak najpowszechniejszym zagrożeniem jest alkohol - zaznacza. W Polsce żyje już niemal milion uzależnionych osób. 4 miliony dzieci wychowuje się w rodzinach z problemem alkoholowym. - A jednocześnie mamy, być może, najgęstszą sieć punktów sprzedaży alkoholu w Europie - np. w samej Bydgoszczy jest więcej punktów sprzedaży, niż w całej Norwegii - mówi biskup. Według niego przyczyna zawsze jest taka sama - zagubienie człowieka, utrata sensu życia, wiary.
- Dlatego trzeba stawiać na pracę u podstaw. Profilaktyka musi mieć charakter zintegrowanej, całościowej pracy z człowiekiem. Trzeba widzieć go w całym kontekście, nie tylko psychologicznym, ale też społecznym, rodzinnym. Nie można więc ograniczać się tylko do krótkich akcji profilaktycznych, reklam czy plakatów. Nie wystarczą pogadanki. Tu potrzeba organicznej, konsekwentnej pracy i przede wszystkim współpracy wielu środowisk. Potrzeba też zdecydowanie większego zaangażowania rządzących i mediów. Trzeba przede wszystkim zmiany mentalności, a to bardzo trudny i długotrwały proces - reasumuje przewodniczący Zespołu ds. Apostolstwa Trzeźwości KEP. Bp Janusz Zimniak wspomina, że kiedy on był na początku swojej drogi kapłańskiej, odmawiało się kościelnego pogrzebu uzależnionym, zwłaszcza od alkoholu, bo często towarzyszyło temu samobójstwo. - Z czasem zaprzestano tego, bo przecież człowiek ten nie wiedział co robi, będąc pod wpływem uzależnienia - mówi bp Zimniak.
Posługa duszpasterska zmienia się dziś w obszarze uzależnień, wykorzystując nowe media. - Dostrzegamy zmieniające się modele spożywania alkoholu, np. widzimy potrzebę bardziej intensywnej pracy z dziećmi i młodzieżą, ale też np. z kobietami, które w ostatnich latach piją coraz więcej - zaznacza bp Bronakowski. O. Michalski podkreśla, że obecnie widoczny jest spadek liczby kobiet współuzależnionych, które przyjeżdżają do OAT. - Być może jest to spowodowane kreowanym przez media obrazem, że Kościół jest wrogi kobietom - zastanawia się. - Intensywnie rozwijają się za to grupy DDA i DDD. Zazwyczaj są to ludzie po studiach, którzy szukają pomocy, często single, którzy z powodu dysfunkcyjnych rodzin mają problemy z założeniem własnej rodziny - mówi o. Michalski. Z jego obserwacji wynika także, że obecnie jest coraz więcej uzależnionych od hazardu. - W samym Zakroczymiu jest 7 punktów, gdzie można zagrać w automaty, nikt tego nie kontroluje i nie ma na to wpływu - mówi. W jego opinii jest także potrzeba stworzenia w OAT jednej z możliwości pomocy, czyli wprowadzenia elementów stricte terapeutycznych dla osób, które chciałyby zdecydować się na taką pomoc. - Myślę, że jest duże zapotrzebowanie na łączenie duchowości z psychologią, dla tych, którzy oczywiście chcieliby skorzystać z takiej formy wsparcia - zaznacza.
Skomentuj artykuł