Ks. Draguła komentuje skandaliczne zdjęcie opublikowane na profilu franciszkanów z Niepokalanowa
W zeszły piątek na profilu facebookowym Wydawnictwa Ojców Franciszkanów z Niepokalanowa pojawiło się zdjęcie przedstawiające kilkuletnią dziewczynkę trzymającą obraz Pana Jezusa oraz... imitację karabinu.
Do tego dodano cytat: "Niewiastę dzielną któż znajdzie? Jej wartość przewyższa perły (Prz 31,10)". W komentarzach pod zdjęciem pomysłodawcy bronią poprawności teologicznej i pedagogicznej, piszą: "najważniejsza jest walka z grzechem i do tej wartości karabin w ręku dziecka nawiązuje w zestawieniu biblijnym z cytatem".
Ksiądz Andrzej Draguła na łamach "Więzi" także komentuje powyższą sytuację.
Zaczyna od zdania: "nie wydaje mi się jednak, że tak winno wyglądać religijnie motywowane «rycerstwo»". Duchowny zwraca uwagę na "renesans idei militarnych w Kościele w Polsce". Za przykłady podaje nowopowstałe plutony modlitwy, szwadrony Maryi, armie Boga, wojowników św. Józefa. Zaznacza, że sam święty nigdy w wojsku nie był. Zwraca uwagę na to, że tym samym różaniec staje się bronią, a modlitwa walką.
Podkreśla, że walkę duchową można rozumieć na dwa sposoby. Pisze: "można się skupić na walce z wrogiem wewnętrznym albo zewnętrznym. Walczyć z grzechem pomieszkującym naszą duszę albo szukać go poza nami". Dodaje, że nikt broni nie używa przeciwko sobie. "Karabin trzeba wycelować ostatecznie w drugiego człowieka".
Powołując się na nauczanie papieża Franciszka, przypomina, że mówi on o walce jako o "heroicznym zmaganiu się z codziennością", które może doprowadzać nas do świętości. Podkreśla także, że w poemacie o dzielnej niewieście, z którego cytat został wyjęty, nie ma mowy o żadnej walce.
Na koniec odwołuje się jeszcze raz do nauczania papieża, który w zimie podczas jednej z Mszy mówił o wojnach oraz o tym, że najbardziej cierpią na nich dzieci. Nazwał je "dziećmi-żołnierzami". Pisze na koniec: "Niech ojcowie franciszkanie wybaczą, ale "karabin w ręku dziecka" na pewno nie jest żadną ewangeliczną perłą".
Cały tekst księdza Andrzeja Draguły można przeczytać TUTAJ.
Skomentuj artykuł