Ks. Draguła o akcji "Polska pod Krzyżem": ja z nimi nie idę, ale ich rozumiem

Ks. Draguła o akcji "Polska pod Krzyżem": ja z nimi nie idę, ale ich rozumiem
(fot. PAP/Tytus Żmijewski)
"Więź" / df

"Nie zgadzam się, by nazywać te akcje ewangelizacyjnymi. Ewangelizacja polega na czymś zgoła innym: na budzeniu wiary u tych, którzy (już) jej nie mają. Nie znaczy to jednak, że inicjatywy te nie mają sensu" - pisze ks. Andrzej Draguła o akcji Polska pod Krzyżem.

W artykule dla kwartalnika "Więź" publicysta podkreśla, że organizatorem akcji jest fundacja "Solo Dios Basta". To, po "Wielkiej Pokucie" i "Różańcu do granic", już trzecia akcja organizowana przez Macieja Bodasińskiego i Lecha Dokowicza. Ks. Draguła zauważa, że inicjatywa podzieliła polskich katolików - krytycy zarzucają magiczne rozumienie modlitwy, a zwolennicy "gotowi są oskarżyć o niewiarę" tych, którzy nie brali udziału w akcji.

"Uważam, że akcje modlitewne fundacji „Solo Dios Basta” wyrastają z przede wszystkim z poczucia zagrożenia i duchowej bezradności" - podkreśla publicysta i przypomina, że inicjatorzy zorganizowanym wydarzeniem chcą odpowiedzieć na masową laicyzację Polaków, a także, jak pisze Draguła, na "kryzys, jaki przeżywa Kościół instytucjonalny".

"Być może się mylę, ale myślę, że u źródła wszystkich inicjatyw fundacji jest przekonanie, że modlitewnym szturmem i z Bożą pomocą da się te procesy zatrzymać, a może nawet odwrócić. Że światem nie rządzi determinizm, także ten duchowy, i że scenariusz – nazwijmy go – europejski nie musi się u nas powtórzyć" - zaznacza. Zauważa, że rzeczywiście - procesy sekularyzacyjne mogą dokonać się w Polsce w inny sposób niż na zachodzie Europy czy na świecie, ale nie dostrzega argumentów teologicznych za istnieniem szczególnego "scenariusza dla Polski", różniącego się od dróg laicyzacji, które już znamy z Irlandii, Hiszpanii czy Kanady.

Zaznacza jednak, że nie zgadza się na nazywanie akcji fundacji mianem ewangelizacyjnych. "Ewangelizacja polega na czymś zgoła innym: na budzeniu wiary u tych, którzy (już) jej nie mają. Nie znaczy to jednak, że inicjatywy te nie mają sensu" - podkreśla i wyjaśnia, że są to akcje tożsamościowe i wzmacniające, motywujące do walki duchowej i zwieraniu szeregów, "by silniej stawić czoła nieprzyjaznym wierze i Kościołowi zmianom".

DEON.PL POLECA

Ja z nimi nie idę, ale ich rozumiem. Poszli tam, gdzie znaleźli język, którzy wyrazi ich stan ducha i ich duchowe pragnienia. Myśmy go im nie dali

Podkreśla, że fenomen akcji "Polska pod Krzyżem" leży w rozpoznaniu duchowej sytuacji wielu katolików w Polsce. "Oto pojawił się ktoś, kto im dał – najpierw – wyjaśnienie przyczyn nowej sytuacji, a po wtóre – zaproponował lekarstwo: toczy się walka duchowa i trzeba powrócić pod Krzyż, co zresztą samo w sobie nie jest przecież błędne. Co więcej, zrobili to świeccy – to oddolna diagnoza i oddolnie zaproponowana terapia" - pisze ks. Draguła.

Odnośnie jego osobistego stosunku do akcji Bodasińskiego i Dokowicza, podkreśla, że nosi w sobie "wewnętrzne napięcie, którego nie da się pokonać" i, mimo że sam nie wybrał się do Włockawka, to staje w obronie uczestników "Polski pod Krzyżem". "Ja z nimi nie idę, ale ich rozumiem. Poszli tam, gdzie znaleźli język, którzy wyrazi ich stan ducha i ich duchowe pragnienia. Myśmy go im nie dali."

Przeczytaj cały artykuł na stronie kwartalnika "Więź" >> 

mailing 10 urodziny deonu baner 530.png [113.33 KB]

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
ks. Andrzej Draguła

Gdy na chwilę przystaniesz, martwa litera Pisma ożyje

Ksiądz Andrzej Draguła komentuje Ewangelię bez pośpiechu. Uważnie przygląda się pojedynczym słowom i zastanawia się, co oznaczają one dla ludzi XXI wieku. Czy język Biblii i teologii...

Skomentuj artykuł

Ks. Draguła o akcji "Polska pod Krzyżem": ja z nimi nie idę, ale ich rozumiem
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.