Ks. Mirosław Tykfer wyraził podziw i głęboką wdzięczność wobec państw, które pomogły dzieciom z Lesbos
Duchowny we wstępie do najnowszego "Przewodnika Katolickiego" poruszył temat pomocy państw, które przyjęły dzieci ze spalonego obozu uchodźców.
Przypomnijmy, że pożar wybuchł 9 września nad ranem w obozie, w którym przebywało 12 700 migrantów ubiegających się o azyl. To cztery razy więcej osób niż wynosi pojemność tego miejsca. Panowały tam złe warunki, często organizacje pomocowe krytykowały obóz z tego powodu.
"Kto miał do czynienia z adopcją dzieci polskich lub poznał doświadczenia rodzin zastępczych, ten wie, jak poważnym wyzwaniem jest przyjęcie osieroconego dziecka do własnego domu. Kto miał do czynienia z integracją osób pochodzących z całkowicie odmiennej kultury, ten również wie, że stworzenie środowiska wzajemnego zaufania w zetknięciu z taką odmiennością jest zadaniem ogromnie wymagającym. I że nie zawsze to się udaje" - pisze ks. Tykfer.
Zachęca do podejścia z szacunkiem do państw europejskich, które przyjęły nieletnich uchodźców z Grecji. Zaznacza także, że często nazywamy te państwa "zlaicyzowanymi" i mającymi "negatywny wpływ kulturowy na nasz naród", tymczasem pokazały teraz one "chrześcijańskie oblicze".
Pisze o tym wprost: "[Zachód - przyp. red.] Usłyszał płacz dzieci, których media w tak katolickim kraju jak nasz nie były w stanie usłyszeć z wystarczającą wrażliwością i powagą ich dramatu".
Na koniec przyznaje, że sam niedawno był w tym obozie i może potwierdzić, z jak wielką traumą muszą sobie radzić tamtejsze dzieci.
Skomentuj artykuł