Ks. Tykfer: potrzebny rozsądek, by czyszcząc Kościół nie wyczyścić go z księży

Fot. Maskacjusz TV / YouTube
KAI / pk

„Musimy zachować spokój i rozsądek, bo przy okazji czyszczenia Kościoła możemy go skutecznie wyczyścić z księży” – pisze redaktor naczelny „Przewodnika Katolickiego” ks. dr Mirosław Tykfer w najnowszym numerze pisma.

„Chyba będę tutaj wyrazicielem uczuć większości z nas: coraz częściej rodzi się w nas jakiś nie do końca zdefiniowany lęk. Zaczyna prześladować nas przekonanie, że za chwilę ktoś zrobi nam jakąś nieuzasadnioną krzywdę” – stwierdza ks. Tykfer dzieląc się w felietonie własnymi przemyśleniami i doświadczeniami. Jak przyznaje, gdyby ktoś zapytał go, czy boi się, że zostanie ujawniona jakaś wstydliwa tajemnica jego życia, odpowiedziałby nie, niemniej nie chciałby, aby wszystkie jego grzechy znalazły się w przestrzeni publicznej.

„Kilka lat temu napisałem na ten temat tekst do miesięcznika „W drodze”. Przyznałem się, że przez pewien czas przeżywałem bardzo silne pokusy, aby odejść z kapłaństwa. Opisałem też kontekst tego kuszenia. To był czas, kiedy z kapłaństwa odeszli moi najbliżsi przyjaciele księża. Z kapłaństwa i Kościoła odszedł mój mistrz i ukochany profesor ks. Tomasz Węcławski. Na jaw wyszły skandale w Kościele w Polsce, także w mojej diecezji. A mnie zaczęła dręczyć myśl: uwierzyliśmy w jakąś ułudę życia niemożliwego” – przyznaje kapłan dopowiadając, że to zwątpienie, choć silne, ostatecznie nie wygrało.

DEON.PL POLECA

„Dlaczego? Jezus – nie znajduję innej odpowiedzi” – odpowiada ks. Tykfer dodając, że w tym najtrudniejszym czasie postanowił sobie, że będzie na Niego patrzeć nawet, jeśli nie będzie w stanie wypowiedzieć żadnych słów modlitwy. I pokój przyszedł niemal z dnia na dzień. Dziś wie, że nawet jeśli doświadczenie to miało jakieś uzasadnienie psychologiczne, miało ono także charakter duchowy.

„Dlatego kontekst psychologiczny, jaki tworzy aktualnie dyskusja wokół pedofilii w Kościele – a ma ona bardzo pozytywne znaczenie dla zdrowia psychicznego i godności osób pokrzywdzonych – może mieć także skutek uboczny: rodzić lęk, że nie ma możliwości życia w kapłaństwie i celibacie w taki sposób, aby ktoś nie mógł każdego wręcz księdza podejrzewać o jakieś niewłaściwe zachowanie. Że może on być oskarżony o cokolwiek. Że nawet zwykłe wyrazy życzliwości ktoś wykorzysta przeciwko niemu, uznając je za nadużycie” – zauważa redaktor naczelny „Przewodnika Katolickiego”, pytając, czy księża są w stanie obronić się przed takimi nadużyciami?

Czy jesteśmy w stanie zapewnić dzisiaj młodych księży, że nie będą oskarżonymi niewinnie lub zdecydowanie nieproporcjonalnie do ich przewinień? Czy możemy żądać od nich całkowitego braku wątpliwości przez całe życie? I czy księżmi mogą być naprawdę tylko ludzie nieskazitelni? Czy tacy w ogóle istnieją?” – kontynuuje.

„Myślę, że jest tutaj oczywiste, że nie mówię o przestępstwach. Nie szukam też usprawiedliwienia dla nadużyć władzy. Ja tylko chcę podkreślić jedną rzecz: musimy zachować spokój i rozsądek, bo przy okazji czyszczenia Kościoła możemy go skutecznie wyczyścić z księży” – stwierdza na koniec redaktor „Przewodnika Katolickiego”.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Ks. Tykfer: potrzebny rozsądek, by czyszcząc Kościół nie wyczyścić go z księży
Komentarze (3)
Anna Żebrowska
2 czerwca 2020, 17:08
A może właśnie nie byłoby źle, żeby Kościół "wyczyścić z księży"? Bardzo wielu księży. Pracuję w instytucji zarządzanej (fatalnie) przez kler, gdzie księża nawet nie próbują udawać, że są "tymi dobrymi". Pełni pychy i aroganccy, we włoskich garniturach i drogich samochodach, ciągle podwyższają sobie pensje, a świeckich trzymają na głodowych. Jak się coś nie podoba - wyrzucają bez skrupułów, oczywiście rękami wiernych sobie świeckich kierowników, czasem gorszych niż księża. Niech tylko ktoś spróbuje wspomnieć o katolickiej nauce społecznej... Boją się tylko mediów, ale już nie sądów, bo mają cwanych prawników. Tylko kto to wszystko wyczyści? Może właśnie dziennikarze?
KS
Konrad Schneider
29 maja 2020, 18:47
Mam problem z tym artykulem. Czuje sie, jakby ktos mna manipulowal. Czytam slowa "ze ksiadz może być oskarżony o cokolwiek. Że nawet zwykłe wyrazy życzliwości ktoś wykorzysta przeciwko niemu, uznając je za nadużycie" i ze to budzi w Ksiedzu lek. Pracuje od lat w szkole i tez musze uwazac, zeby jakims glupim zachowaniem nie sprawic dwuznacznego wrazenia. Ale to nie budzi we mnie leku. To sa normalne zasady BHP (i zdrowego rozsadku). Czego tu sie bac? A takie rozbudzanie leku smierdzi mi na odleglosci kompleksem oblezonej twierdzy, ktory na dluzsza mete jest po prostu dla normalnego wierzacego nie do zniesienia.
JL
Jerzy Liwski
1 czerwca 2020, 16:30
Zgadzam się w 100%. Jakby ktoś mówił "nie przesadzajmy z tym czyszczeniem". Takie delikatne sączenie "nie przesadzajmy". A te "zwykłe wyrazy życzliwości"? Też pracowałem w szkole kilkanaście lat. Tak jak pan pisze, normalne BHP, bez dotykania ucznia, bez sam na sam, a jeżeli konieczność omówienia czegoś indywidualnie to przy otwartych drzwiach sali etc. Czego tu się bać?