Ksiądz zamieszkał na ulicy, by zwrócić naszą uwagę na bezdomnych

(fot. facebook.com/tj18h)
CNA / kk

Claude Paradis żył na ulicach Montrealu, był ubogi i bezdomny. Walczył z nałogami, był alkoholikiem i narkomanem, a jego przyszłość wyglądała tak smutno, że rozważał samobójstwo.

Jednak nie zakończył swojego życia. Jak informuje Catholic News Agency, Claude jest dziś księdzem, który poświęca się służeniu ubogim, więźniom i prostytutkom.

"Ulica przyprowadziła mnie do Kościoła, a Kościół przywiódł mnie z powrotem na ulicę" mówi w rozmowie z kanadyjskim "Journal Metro".

Biskup Ryś o bezdomności: "Jezus wybrał życie bezdomnego" >>

DEON.PL POLECA

Ks. Paradis założył instytucję Notre-Dame-de-la-rue (Nasza Pani od Ulic). Jak informuje CNA, każdej nocy wychodzi na ulice Montrealu, by nieść jedzenie i opiekę dla tych, którzy na nich żyją. Wiele mediów podało informację, że na znak swojej bliskości i solidarności z bezdomnymi, ksiądz Paradis w grudniu zdecydował, by spać na ulicy przez cały miesiąc, dbając o bezdomnych.

Ksiądz w jednym z wywiadów wyraził nadzieję, że będzie mógł towarzyszyć osobom w znajdujących się w trudnej sytuacji, jednocześnie uświadamiając mieszkańców Montrealu o surowej rzeczywistości, z jaką zmagają się osoby żyjące bez dachu nad głową. Jak podaje CNA, ks. Claude jednocześnie sprawuje sakramenty, celebruje Eucharystię i przewodniczy pogrzebom bezdomnych.

"Prawie wszystko o bezdomności" [REPORTAŻ] >>

Organizacja, którą założył - Notre-Dame-de-la-rue - ma wsparcie lokalnego arcybiskupa Christiana Lépine. Hierarcha określił inicjatywę księdza Paradisa jako "obecność Kościoła, który daje nadzieję i zachętę". Również władze miasta wspierają księdza w jego działaniach. Oprócz tego towarzyszy mu współpracownik, Kevin Cardin, który również był uzależniony od narkotyków, ale zmienił swe życie i założył rodzinę.

Portrait de l'abbé Claude Paradis

Il était itinérant, puis il est devenu prêtre. Maintenant, il aide les plus démunis. Portrait de l’abbé Claude Paradis.

Opublikowany przez Le Téléjournal 18 h na 16 grudzień 2016

"Nasza misja polega w pierwszym rzędzie na niesieniu pomocy. W odróżnieniu od schronisk, to my udajemy się do ludzi, a nie oni do nas. Przypomina to trochę w marketing bezpośredni. Rozmawiamy z nimi, czasem razem się modlimy zanim wrócą do mierzenia się z trudami swego życia" - mówił w wywiadzie ojciec Paradis.

Zobacz jak mieszkańcy Łodzi starają się walczyć z bezdomnością >>

57-letni ksiądz wie, jak bardzo trudna jest bezdomność. Po dzieciństwie spędzonym w regionie Gaspé oraz pracy w Cowansville jako pielęgniarz, przeniósł się do Montrealu 25 lat temu. Jednak nie potrafił tam znaleźć pracy. "Dopadły mnie odosobnienie i rozpacz. Zacząłem brać kokainę i crack" - mówi ksiądz Paradis. Żyjąc na ulicy myślał o popełnieniu samobójstwa.

W liście opublikowanym na stronie "La Victoire de l'Amour", ojciec Paradis opowiada o swoim spotkaniu Boga.

"Doświadczyłem łaski spotkania Boga właśnie w tym momencie, gdy w Niego wątpiłem. Byłem na małej bocznej uliczce w Montrealu, porzucony przez ludzi, samotny. Mijając stary kościół, wiedziony nie wiadomo jakim przeczuciem, wszedłem do niego". W tym momencie doznał głębokiego i intensywnego spotkania z Bogiem. Zdał sobie sprawę, że nie chce umierać, lecz stać się "człowiekiem Kościoła".

Paradis zaczął walczyć z uzależnieniem. Dziś służy wielu osobom, które stykają się z podobnymi wyzwaniami jak on przed laty. Poświęcił resztę swojego życia na służbie dla ubogich, mówiąc że "ulica to miejsce, w którym chce być aż do śmierci".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Ksiądz zamieszkał na ulicy, by zwrócić naszą uwagę na bezdomnych
Komentarze (1)
Andrzej Ak
25 stycznia 2017, 20:34
Aż się prosi zadać pytanie Czy chciałabyś/chciałbyś, aby w Twojej paraiffii była prowadzona noclegownia dla bezdomnych? Oznaczałoby to dla wiernych posługę w pracy i poza pracą wedle ustalonych dyżurów, a dla kaplanów czasem pracę na równi z wiernymi, a nawet więcej. Czy Chrystus chciałby takiej posługi od wiernych i kapłanów? Czy na sądzie ostatecznymm wieni i duchowni mieliby się czego obawiać ze strony tronu Syna Bożego? W naszych parafiach jest jeszcze wiele do zrobienia, a my sami mamy przed sobą trochę niepewną przyszłość w tamtym Bożym wymiarze? Liczymy na Miłosierdzie zapominając o przprzedającej Sprawiedliwości Bożej. Z każdym rokiem w obecnych czasach zło rośnie w siłę. Żyjemy w czasach ostatecznych. Może to dobry czas, aby i Biskupi zaczęli czerpać ze świadectwa samego Jezusa, gdy chodził po tym świecie ... upadłych. W kontekście powyższego, rewolucje Franciszka to dopiero początek drogi jaką ma przed sobą Kościół Powszechny.