Księża krytycznie o wystąpieniu minister na Jasnej Górze. "Upartyjnienie niektórych przedstawicieli Kościoła jest ewidentne”
"Pisanie kolejnych oświadczeń przez Rzecznika KEP, (…) przypomina coraz cześciej zaklinanie rzeczywistości” – pisze Dariusz Piórkowski SJ. "Wstydzę się za wszystkich biskupów i proboszczów zapraszających do kościołów polityków, którzy przemawiają z ambon” – komentuje Lech Dorobczyński OFM.
W minioną niedzielę wicepremier i minister rozwoju Jadwiga Emilewicz przemawiała na Jasnej Górze w Częstochowie po mszy świętej w intencji środowisk gospodarczych oraz przedsiębiorców. Wystąpienie to zostało odebrane jako mieszanie się Kościoła do bieżącej polityki oraz trwającej kampanii wyborczej i skrytykowane przez wielu katolickich publicystów oraz środowiska związane z Kościołem. Polityk przekonywała jednak, że jej przemowa dotyczyła roli przedsiębiorców i nie została przekroczona granica związana z aktywnością religijną czy polityczną.
Na wystąpienie minister Emilewicz zareagował Dariusz Piórkowski SJ, który na swoim facebooku napisał:
"Wicepremier przemawia z ambony na Jasnej Górze. Wojewoda lubuski czyta list Prezydenta Andrzeja Dudy w sanktuarium Matki Bożej w Rokitnie.
Takie są fakty. Pisanie kolejnych oświadczeń przez Rzecznika KEP, że Kościół nie jest za żadną partią, a ambony przeznaczone są na głoszenie Słowa Bożego, przypomina coraz cześciej zaklinanie rzeczywistości. Za każdym razem pytam się, kto lub co jest tym Kościołem? Jakiś abstrakcyjny byt na papierze?
Ktoś jednak pozwala na to, aby politycy wchodzili na ambony. Upartyjnienie niektórych przedstawicieli Kościoła instytucjonalnego jest ewidentne.
Dodam tylko, że jestem przeciwny takim "przedstawieniom" bez względu na to, który polityk zajmuje miejsce, które do niego nie należy.
Myślę, że wielu duchownych ciągle nie zdaje sobie sprawy, jak wielką moc mają dzisiaj media i szybki przepływ informacji. Jedno zdjęcie, jedno wystąpienie, jeden news potrafi wyrządzić tak wielką szkodę dzięki mediom, że jeszcze 30 lat temu nikt nie pomyślałby o tym. Zagrywki polityczne w kościołach to brak wyobraźni i manipulowanie ołtarzem.
Zdumiewa mnie również to, jak wielu katolików w tym kraju (duchownych i świeckich) pokłada ufność w możliwościach władzy tego świata, jakiejkolwiek. Sądzą, że królestwo Boże zbuduje się za pomocą władzy. I to jest oczekiwanie złudne i przeciwne Ewangelii. Świat nie zmienia się przez dekrety i władzę, lecz przez Ducha Świętego, który przemienia poszczególne serca. I pytam się, czy w tym oczekiwaniu nie chodzi bardziej o własne przywileje i lęk przed ich utratą niż o królestwo Boże".
Kilka godzin później pojawił się kolejny wpis, w którym jezuita odniósł się do zarzutów pojawiających się w komentarzach pod jego pierwszą wypowiedzią na ten temat.
„Chciałbym odwołać się do kilku kontrargumentów, które zostały przytoczone jako sprzeciw wobec mojego sprzeciwu na pojawianie się przemawiających polityków w kościołach:
1. Przede wszystkim, wiele sporów i kłótni, niedostrzeganie problemu w występowaniu władzy podczas nabożeństw liturgicznych bierze się głównie z nieprzyswojenia nauczania Soboru Watykańskiego II odnośnie do relacji między życiem politycznym a wiarą i Kościołem. Mentalnie wielu kieruje się teologią i społeczną nauką Kościoła z początku XIX wieku, jakby nic się nie zmieniło.
Niektórzy twierdzą, że mamy inną historię, inne uwarunkowania, że Kościół w Polsce zawsze był z władzą, która broniła polskości i dlatego my jesteśmy inni. Nas w pewnym sensie nauka Kościoła Katolickiego odnośnie do życia politycznego nie dotyczy.
Największym błędem są niemal mesjanistyczne oczekiwania wobec władzy świeckiej (jakiejkolwiek), co miałoby usprawiedliwiać mariaż tronu z ołtarzem. Sobór Watykański II wyraźnie odrzucił bizantyński (konstantyński) model działania Kościoła, na przykład w 76. numerze "Gaudium et spes":
"Gdy Apostołowie i ich następcy oraz ich pomocnicy otrzymują posłannictwo, aby wieścić ludziom Chrystusa, Zbawiciela świata, wspierają się w swym apostolacie na potędze Boga, który często w słabości świadków ukazuje moc Ewangelii. Ci bowiem, którzy poświęcają się posłudze słowa Bożego, powinni korzystać z dróg i pomocy właściwych Ewangelii, które pod wieloma względami różnią się od środków stosowanych przez państwo ziemskie"
"Kościół nie pokłada jednak swoich nadziei w przywilejach ofiarowanych mu przez władzę państwową; co więcej, wyrzeknie się korzystania z pewnych praw legalnie nabytych, skoro się okaże, że korzystanie z nich podważa szczerość jego świadectwa, albo że nowe warunki życia domagają się innego układu stosunków"
Moim zdaniem, to jest dzisiaj największy błąd wielu ludzi Kościoła w Polsce - "pokładanie ufności w książętach i w człowieku, który zbawić nie może" - jak przestrzega Ps 146. Niektórzy za dużo oczekują od państwa i władzy świeckiej. Ociera sie to o bałwochwalstwo. Dlaczego? Bo nie rozumieją, na czym polega zbawienie. Jesteśmy na tej ziemi przejściowo, a zbawienie nie dotyczy tylko tego, żeby nam się dobrze, dostatnio i bezpiecznie żyło. To jest ostateczny cel władzy i państwa. Ale nie ostateczny cel chrześcijaństwa. Zbawienie dotyczy wyrwania z grzechu i przeobrażenia w Chrystusa, a nie tylko lepszego urządzenia życia na ziemi. A to upodobnienie do Chrystusa może się dokonać nawet wśród prześladowań i ludzkiej porażki, a nie sukcesów i triumfu.
Wiele osób nie rozumie też, że władza ma pod wieloma względami inne sposoby działania niż Kościół i jest zmienna. Władza musi zdobyć przychylność, Kościół nie musi. Często też przychylność zdobywa się nie wymaganiami, lecz udzielaniem profitów, przywilejów. Zawsze więc należy współpracować z władzą, ale o tyle, o ile. Nie można oczekiwać, że z pomocą władzy Kościół zaprowadzi królestwo Boże na ziemi. Posłannictwo Kościoła opiera się na "potędze Boga" i ubogich środkach, a nie na władzy i przywilejach czerpanych wzajemnie z politycznej symbiozy.
2. Fakt, że w czasach komuny Kościół w Polsce użyczał miejsca i azylu dla opozycji i różnych polityków w żadnym wypadku nie usprawiedliwia tego, że obecnie nadal można tak robić. Radykalnie zmieniły się czasy i okoliczności. Za komuny nie chodziło o promocję takiej czy innej partii, lecz o działanie na rzecz sprawiedliwości, wolności i pokoju dla wszystkich Polaków. Dzisiaj nie żyjemy pod presją tego typu zagrożeń. Każdy może przemawiać w sposób wolny. Jest pluralizm opinii. Dlatego żaden polityk nie powinien uciekać się pod skrzydła instytucji Kościoła. Może jawnie przemawiać w mediach, na wiecach, na różnych spotkaniach. Nikt mu tego nie zabrania.
Ponadto, argument, że przecież dawniej też użyczano ambon politykom jest głupi. Bo jeśli tak, to dzisiaj zgodnie z tym sposobem myślenia należałoby go użyczyć wszystkim formacjom politycznym, a nie jednej.
3. Wiele osób nie dostrzega, że mentalnie ciągle tkwi w modelu Kościoła działającego w czasach komuny. Chodzi o pewien schemat myślenia: czarno-biały. Zamiast komunistów wstawia się po tej złej stronie innych ludzi, często także wierzących z tej samej wspólnoty Kościoła. Być może to ciągle dociera do starszych ludzi, ale młodzi ludzie żyją już w kompletnie innych realiach. Nie rozumieją takiego modelu Kościoła i ciągłej walki ideologicznej "prawdziwych" Polaków z "nieprawdziwymi" Polakami. To nie są problemy obecnego pokolenia.
4. W trakcie kampanii wyborczej żaden polityk/kandydat na prezydenta/posła/samorządowca nie powinien pokazywać się na eksponowanym miejscu w kościołach i przemawiać. O ile mi wiadomo Papież nigdy nie ustala terminu pielgrzymki do jakiegoś kraju, jeśli trwa w nim kampania wyborcza. Jest to bardzo mądre i roztropne. Jeśli jest wierzącym, to oczywiście może jak najbardziej uczestniczyć w nabożeństwach - ale jako jeden z wiernych, a nie przedstawiciel władzy czy partii”.
Do sprawy odniósł się również Lech Dorobczyński OFM, proboszcz warszawskiej parafii franciszkanów.
"Wstydzę się za wszystkich biskupów i proboszczów zapraszających do kościołów polityków, którzy przemawiają z ambon. Ambona jest miejscem głoszenia Bożego Słowa - i nie trzeba mieć doktoratu z teologii czy z liturgiki, by o tym wiedzieć. ... a przestrzenie kościelne nie są miejscem promowania kandydatów na Prezydenta RP.
Dobrej niedzieli wszystkim - Partyjnym i Bezpartyjnym”
– napisał duszpasterz.
Skomentuj artykuł