"Księża muszą znać język białoruski lub rosyjski"
Jeśli ksiądz zagraniczny, pracujący na Białorusi, w swej posłudze duchowej nie będzie posługiwał się jednym z dwóch języków narodowych - białoruskim lub rosyjskim - nie będzie mógł się ubiegać o otrzymanie wizy długoterminowej. W ubiegłym roku 18 księży - Polaków, posługujących w diecezji grodzieńskiej, otrzymało wizy tylko na trzy miesiące, gdyż nie używali języków narodowych w swej działalności.
Pełnomocnik rządu ds. religii i narodowości Leanid Hulaka oświadczył niedawno na konferencji prasowej w Mińsku, że obecnie kończy się ważność tych wiz i jedynie czternastu z osiemnastu kapłanów będzie mogło się starać o wizy półroczne, gdyż zaczęli się oni uczyć jednego z dwóch języków urzędowych. Na razie nie wiadomo, czy zostaną przedłużone wizy pozostałym czterem duchownym, którzy nie rozpoczęli dotychczas nauki języka białoruskiego lub rosyjskiego.
- Księża ci pracują na Białorusi po 5-7 lat i do tej pory nie opanowali żadnego z języków urzędowych - powiedział z oburzeniem Hulaka. Zwrócił uwagę, że nie wszyscy katolicy na Białorusi znają polski, a pojęcia "katolicy" i "Polacy" nie zawsze się pokrywają. Spis ludności z 2009 roku wykazał, że na Białorusi mieszka 292 tysięcy Polaków, podczas gdy katolików w tym kraju jest znacznie więcej. - Toteż nalegamy, aby duchowni zagraniczni, pracujący na Białorusi, uczyli się jednego z języków urzędowych - stwierdził pełnomocnik.
W rozmowie z KAI zaznaczył, że dotyczy to nie tylko księży katolickich. Na przykład jeden z pastorów Kościoła Nowoapostolskiego jest Niemcem i w swej pracy na Białorusi korzysta z pomocy tłumacza. Podobny przypadek występuje też wśród rabinów. - Dlatego duchowny z każdego kraju, nie tylko z Polski, jeśli pracuje na Białorusi, powinien znać jeden z języków urzędowych - podkreślił Hulaka.
Skomentuj artykuł