Księża po kolędzie o największych problemach
Jedni wierni mają powierzchowny obraz Kościoła, inni patrzą na Kościół przez pryzmat lokalnych wspólnot i działalności duszpasterskiej - uważają proboszczowie parafii w diecezji płockiej, którzy w ramach wizyty kolędowej odwiedzają swoich wiernych. Zgodnie stwierdzają, że największym problemem odwiedzanych rodzin jest bezrobocie i spadek dochodów.
"W zdecydowanej większości wierni mają dość powierzchowny obraz Kościoła. Często jest to religijność wybiórcza. Akceptują jedne prawdy wiary, a inne odrzucają. Wielu ludzi jest bardzo luźno związanych z Kościołem i parafią", dzieli się swoimi refleksjami ks. kan. Wiesław Gutowski, proboszcz parafii pw. św. Bartłomieja (farnej) na Starym Mieście w Płocku, liczącej ponad 8,5 tysiąca wiernych.
W samym Płocku opinie kształtują się jednak różnie: "Wierni kształtują obraz Kościoła przez pryzmat pracy i zachowań miejscowych duszpasterzy. A ten obraz jest pozytywny - uważa ks. kan. Jerzy Ławicki, proboszcz parafii pw. św. Wojciecha na osiedlu Podolszyce Południe w Płocku, liczącej ponad 10 tysięcy wiernych.
Ks. Ławicki dodaje również, że wierni z zasady nie pytają o sprawy Kościoła nagłaśniane przez media: "Nie mają one wpływu na osoby wierzące i mające związek z Kościołem oraz z parafią" - twierdzi płocki proboszcz.
Podobną opinię wyraża ks. Sławomir Wiśniewski, proboszcz parafii Miłosierdzia Bożego w Gostyninie koło Płocka, liczącej około 8,7 tys. wiernych. Twierdzi on, że w stosunku do minionego roku obraz Kościoła wśród wiernych się nie zmienił: "Parafianie budują obraz Kościoła poprzez pryzmat lokalnych wspólnot i działalności duszpasterskiej obu gostynińskich parafii. O kwestie, o których głośno w mediach, pytają raczej sporadycznie i to w kontekście obrony Kościoła. Takie rozmowy są dla nas umocnieniem" - przekonuje duszpasterz.
Kolędujący proboszczowie zgodnie stwierdzają, że największymi problemami rodzin są bezrobocie i emigracja młodych. Narzekają też na kłopoty zdrowotne i… polityków.
"W naszym regionie największym problemem jest bezrobocie - uważa ks. Wiśniewski. - Upadek zakładów elektrycznych `Elgo` sprawia, że ludzie bardzo się niepokoją o swoją przyszłość. Mówi o tym wielu gostyninan, którzy przyjechali na święta z zagranicy do rodzinnego miasta. Deklarują, że pozostaną za granicą. Gostynin powoli staję się miastem emerytów. Niestety, w rodzinach nie brak też problemów związanych z alkoholizmem" - ze smutkiem przyznaje gostyniński proboszcz.
Ks. Wiesław Gutowski, który kieruje parafią w najstarszej części Płocka, dzieli się podobnymi refleksjami: "Wśród mieszkańców jest wielu emerytów i rencistów. Mieszka też dużo rodzin patologicznych, a w związku z tym biednych. Często są to też osoby niezaradne życiowo, korzystające z różnego rodzaju pomocy: parafii, Caritas czy Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej", wymienia proboszcz.
Wszyscy trzej proboszczowie informują także, że liczba wiernych przyjmujących księdza "po kolędzie" jest stabilna. Są bloki czy ulice, w których frekwencja w tym roku jest trochę mniejsza, jednak równoważą to otwarte drzwi na innych ulicach. Sporadycznie zdarza się też, że drzwi kapłanowi otwiera rodzina, która przez wiele lat tego nie robiła. Bywa, że przełomem staje się choroba lub śmierć bliskiej osoby. Poza tym ponownie przyjmują kapłana z wizytą duszpasterską rodziny, która wróciły do kraju po wielu latach pobytu za granicą.
Skomentuj artykuł