Lech Dorobczyński OFM: jeśli masz coś takiego, jesteś duchowo uzależniony od "guru"

Fot. Mateusz Damięcki

"Najgorzej, kiedy zaczynasz myśleć, że «tylko ten» kapłan może Cię godnie «obsłużyć». «Ten» i żaden inny" - uważa franciszkanin.

Lech Dorobczyński OFM podzielił się swoją refleksją na Facebooku. Publikujemy treść jego wpisu:

Do wielbicieli wybranych kapłanów:

Kilka lat temu byłem na rekolekcjach dla liderów wspólnot charyzmatycznych. Prowadził je o. John Bashobora*

DEON.PL POLECA


Któregoś wieczoru o. John zaprosił do przodu wszystkich kapłanów, postawił nas w jednej linii i powiedział do uczestników: "Teraz będzie modlitwa o wylanie Ducha Świętego. Podchodźcie do kapłanów, niech nakładają na Was ręce i modlą się nad Wami". Rozpoczęła się modlitwa. Ludzie (liderzy - a więc wydawałoby się, że ludzie uformowani duchowo!) zaczęli podchodzić do nas. Modliliśmy się nad nimi. A potem odchodzili od nas i... szli do o. Johna, by również On położył na nich ręce.

O. John przerwał ten cyrk. Powiedział: "Ludzie! Co Wy robicie?! Przecież jeśli już jakiś kapłan nad Wami się pomodlił - to nie przychodźcie do mnie, bym zrobił to samo! Czy Wy w ogóle wierzycie w Ducha Świętego?!"

Najgorzej, kiedy zaczynasz myśleć, że TYLKO TEN kapłan może Cię godnie "obsłużyć". TEN i żaden inny!

Jeśli masz coś takiego, to chcę Ci powiedzieć, że już jesteś duchowo uzależniony od "guru". Nie interesuje Cię już Pan Jezus, tylko ręce, które Ci Go podają. Tak jak gdyby WAŻNOŚĆ Pana Jezusa była uzależniona od rąk szafarza. A to już mocno ociera się o herezję donatyzmu. Warto przypomnieć tu słowa św. Augustyna - doktora Kościoła, że sakramenty nie są prywatną własnością poszczególnych szafarzy.

Kochani, uciekajcie od księży, którzy próbują Was przywiązać do siebie, a nie do Pana Jezusa.

------------

* proszę, zwracajcie zawsze uwagę na poprawną pisownię imion i nazwisk.

franciszkanin z Prowincji Matki Bożej Anielskiej w Krakowie, gwardian, proboszcz Parafii św. Antoniego z Padwy w Warszawie, rekolekcjonista, wielki miłośnik Asyżu i przewodnik po miejscach związanych z życiem św. Franciszka

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Lech Dorobczyński OFM: jeśli masz coś takiego, jesteś duchowo uzależniony od "guru"
Komentarze (6)
HD
~Halina D
19 grudnia 2020, 00:05
To prawda dość oczywista, że często ludzie lubią chodzić do jakiegoś kościoła czy kapłana, ale nie powinno stanowić to usprawiedliwienia do porzucania kościoła, co teraz zaczyna się dziać pod wpływem szatańskiej propagandy, że w kościele są pedofile, ludzie niegodni, że grzech w nim rządzi. A przecież, jak słusznie zauważa o. Lech przychodzimy do Chrystusa, który jest z nami pod postacią chleba i wina!
KW
~ka we
17 grudnia 2020, 15:25
"Duchowo Obsłużyć" - to sformułowanie wywołuje jakiś niesmak. Czy ksiądz to ekspedientka w sklepie, a kościół to salon usług religijnych? FUJ! Jeżeli chodzi o samą myśl to OK msza jest tak samo ważna jeżeli jest to ksiądz ważnie wyświęcony. Człowiek jednak to nie tylko istota duchowa ale i cielesna: czasem postawa księdza, sposób odprawiania, kazanie itp. pomagają przyjąć to co jest w tym sakramencie i może zawartość daru się nie zmienia (istota sakramentu) ale naczynie czyli człowiek i jego nastawienie zależy już od okoliczności.
AS
~Antoni Szwed
17 grudnia 2020, 11:11
"TYLKO TEN kapłan może Cię godnie "obsłużyć". TEN i żaden inny!" Ależ bzdura! Nie o to chodzi! Kapłan zawsze jest pośrednikiem między Bogiem a człowiekiem. On nie głosi jakiejś własnej prawdy (jeśli głosi, to jest filozofem), lecz MA GŁOSIĆ Prawdę Boga samego. I teraz istotne jest czy wywiązuje się z tego zadania czy nie. Czy żyje Bogiem? Czy coraz głębiej przyswaja sobie Słowo Boże czy zadowala się sobą, swoimi przemyśleniami, no i uważa, by nie narazić się swoim zwierzchnikom, by nie skończyć tak, jak O. Pelanowski. Jeśli to drugie, to zaczyna głosić "bezpieczne" kazania o ... niczym. Wychodzi się po takim kazaniu, nawet gdy się go uważnie słucha, i człowiek uświadamia sobie, że ani jedno słowo nie niosło z sobą ważkiej treści, które poruszyłoby go. Nie chodzi więc o żadne "guru", ale o księży, dla których Bóg jest najważniejszy a nie żadne ludzkie względy i światowe trendy, w których, niestety, wielu współczesnych księży kompletnie się zatraciło.
~Basia Żurek
17 grudnia 2020, 15:51
"Żaden" to jest słowo klucz, które zgubiłeś. Nie chodzi o szukanie godnych księży. To jest zdrowa postawa. Pochodzić, posłuchać, mieć pewność, że oddajesz się w ręce kogoś godziwego. Rzecz w tym, że takich księży jest wiele! Tak jak wielu jest nieudolnych, a wręcz złych i tych trzeba unikać. Ale jeśli w pewnym momencie zaczynasz myśleć, że wszyscy inni poza jednym wybranym źle rozumieją Boga to ten moment, kiedy się zgubiłeś. O tym jest ta refleksja.
~Basia Żurek
17 grudnia 2020, 15:58
I jeszcze jako przykład podam ten z okolicy. Pewien zakonnik był tak niezwykle charyzmatyczny, że otaczały go tłumy. Naprawdę to co głosił trafiało do serca, był niezwykły, każdy chciał go za spowiednika i myślę, że wielu oparło na nim cała swoją relację z Kościołem, choć on nie zabiegał. Niestety po latach coś takiego się wydażyło (nie chcę pisać o szczegółach bo ktoś może się domyślić o kim mowa), że jego, nie wiem czy wiara, ale chęć bycia w Kościele się załamała. W efekcie wszyscy dla których był "jedyny" przeżyli bardzo głęboki kryzys.
AS
~Antoni Szwed
17 grudnia 2020, 22:09
@ Basia Żurek Oczywiście, postawa "ten i tylko ten" to jest może dobra dla zakochanych. O. Dorobczyński źle postawił problem, choć być może tego nie chciał, no ale tak mu wyszło. Zasugerował, że między jakimś kaznodzieją (kapłanem) a niektórymi wiernymi świeckimi zachodzi relacja podobna do zakochania, która oczywiście jest czymś niezdrowym. Kapłan powinien być zakochany w Bogu i to w zupełności wystarczy!!! Jeśli taki jest, to z "automatu" przyciąga wielu ludzi, jeśli nie jest, to wcześniej czy później pojawia się wokół niego pustka. Przyciąga Bóg, a kapłan ma być tylko narzędziem tego przyciągania. Dziś niestety, także w Kościele, także duchowni odchodzą od Boga, przestają się Nim interesować, przestają Go poprawnie i z miłością głosić, przestają Go czcić - i stąd się bierze kryzys, niewiara, obojętność i ... puste kościoły.