Małżeństwo? "Nie sądzę, by powinno istnieć"
Obrońcy życia i rodziny podkreślają, że zwolennikom legalizacji związków homoseksualnych nie chodzi w istocie o wzniosłe cele i wartości, lecz zniszczenie instytucji rodziny. Wskazują na to słowa Mashy Gessen, dziennikarki walczącej o prawa gejów i lesbijek.
W ubiegłym roku podczas panelu w ramach imprezy literackiej Writer’s Festival w Sydney Gessen przyznała, że jest czymś oczywistym, iż homoseksualiści powinni mieć prawo do zawierania małżeństw. "Jest także rzeczą oczywistą, że instytucja małżeństwa nie powinna istnieć. Walka o małżeństwa gejowskie generalnie zakłada kłamanie na temat tego, co zrobimy z małżeństwem, kiedy osiągniemy cel - kłamiemy, że instytucja małżeństwa się nie zmieni, to jest kłamstwo" - mówiła aktywistka, oklaskiwana przez życzliwą jej publiczność.
Kobieta podkreślała, że 30 lat temu, gdy zaczynała walkę o "prawa homoseksualne", nie myślała o "tworzeniu fikcji", jaką, jej zdaniem, jest małżeństwo. - Nie sądzę, by powinno ono istnieć - dodała stanowczo.
Potwierdzeniem tego, że jej idee można wcielić w życie jest status trojga dzieci, które obecnie wychowuje ta zdeklarowana lesbijka. Mają oni teoretycznie pięcioro rodziców. Jedno dziecko adoptowała ze swą byłą partnerką. Biologiczny ojciec kolejnego dziecka, które sama urodziła, mieszka w Rosji, trzecie zaś jest biologicznym dzieckiem obecnej partnerki i brata Gessen.
Skomentuj artykuł