Marianin z Ukrainy: wszyscy przychodzą do kościoła, a modlitwa naprawdę stała się gorliwa

Ukraińcy wracają do Boga, modlą się na różańcu - mówi zakonnik z Ukrainy. Fot. ilustracyjne / Gualtiero Boffi / Depositphotos.com
KAI / mł

- Naprawdę bardzo dużo ludzi wróciło do Kościoła. Nie powiem, że nie chodzili na Mszę św. czy nie korzystali z sakramentów, ale tak trochę przysnęli w swoim życiu religijnym. A teraz ta wojna, która się zaczęła, pokazała nam, że bez Pana Boga jest ciężko - mówi ks. Sergiusz Jakubowski.

ks. Sergiusz Jakubowski pracuje w Czerniowcach na granicy z Mołdawią. Ukraiński marianin organizuje m.in. transporty z najpilniejszą pomocą dla atakowanego Charkowa i Kijowa. Jak mówi, nie wszędzie na Ukrainie trwają działania wojenne, jednak wszędzie zaczyna być już odczuwalny kryzys humanitarny. Zaczyna brakować podstawowych produktów, które jeszcze kilka dni temu były dostępne. Wojna sprawiła też, że ludzie zaczynają się nawracać.

- Trzy dekady niepodległości trochę uśpiły naszą wiarę, teraz zaczyna się ona budzić – powiedział Radiu Watykańskiemu ks. Jakubowski. - Naprawdę bardzo dużo ludzi wróciło do Kościoła. Nie powiem, że nie chodzili na Mszę św. czy nie korzystali z sakramentów, ale tak trochę przysnęli w swoim życiu religijnym. A teraz ta wojna, która się zaczęła, pokazała nam, że bez Pana Boga jest ciężko.

DEON.PL POLECA

Jak mówi zakonnik, to właśnie Bóg jest w stanie dać ludziom duchową, wewnętrzną siłę, którą teraz mają dzielnie walczący ukraińscy żołnierze, ale też wszyscy inni, którzy wspierają ich modlitwą i wieloma konkretnymi działaniami.

- Ludzie zobaczyli, że jedynym, który może ich ukoić w tym wielkim bólu i cierpieniu, które teraz niestety przeżywamy, jest właśnie Pan Bóg. Mamy u nas wiele rodzin, które uciekły z tych gorących stron, z Kijowa, z Charkowa. Widzę, że wszyscy przychodzą do kościoła, a modlitwa naprawdę stała się gorliwa. Ludzie rzeczywiście uświadomili sobie obecność Boga w ich życiu, takiej opieki Pana Boga. Mamy tutaj bardzo dużo kaplic wybudowanych przez ostatnie lata i ludzie nie tylko w kościele się modlą, ale też codziennie zbierają się przy grotach maryjnych, modlą się na różańcu, proszą o opiekę Matki Bożej. Rzeczywiście widzę, że mimo bliskości rosyjskiego wojska to póki co mamy komfort psychiczny, że na razie u nas nie strzelają – powiedział ukraiński marianin.

Parafia w Czerniowcach znajduje się w prostej linii 18 kilometrów od granicy z Mołdawią. Nieopodal stacjonują też rosyjskie wojska.

- Wystrzelone dotąd pociski spadły jedynie na pola i oszczędziły nasze domy, widzimy w tym opiekę Matki Bożej – zaznaczył marianin. - Ci, którzy uciekają, to u nas zatrzymują się tylko na nocleg i jadą dalej na Zakarpacie, na Mołdawię i uciekają dalej do Unii Europejskiej. Natomiast my wysłaliśmy w ostatnim czasie trzy busy z pomocą humanitarną do Kijowa i pociągiem odprawiliśmy pomoc humanitarną do Charkowa.

Jak mówi ks. Jakubowski, pomaga im bardzo dużo ludzi z zagranicy, którzy wspomagają ich także materialnie.

- Za te pieniądze kupujemy to, co jest na razie u nas na stanie. Ostatnio zakupiliśmy 10 ton mięsa i przerobiliśmy na pasztety dla żołnierzy. Przekazujemy wszystko, na co nas stać. Dzisiaj jednak rozmawiałem z szefową naszej gminy i stwierdziła, że u nas też zaczynamy odczuwać braki nie tylko artykułów spożywczych, ale przede wszystkim lekarstw oraz środków chemicznych i do osobistej higieny. Nie wiem, jak będzie dalej. Może my tutaj, dzięki Panu Bogu, nie odczuwamy wybuchów i innych działań wojennych, ale widzę, że cała Ukraina będzie dotknięta wojną humanitarną, można to tak w cudzysłowie nazwać. Powoli z dnia na dzień zaczyna brakować nam środków do życia – powiedział Radiu Watykańskiemu ks. Jakubowski.

KAI / mł

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Marianin z Ukrainy: wszyscy przychodzą do kościoła, a modlitwa naprawdę stała się gorliwa
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.