Međugorje – 30 lat objawień maryjnych
Przed 30 laty – 24 czerwca 1981 - na terenie prowadzonej przez franciszkanów parafii św. Jakuba w małej wiosce Međugorje w Hercegowinie, w zachodniej części ówczesnej Jugosławii, rozpoczęły się wydarzenia, które do dzisiaj wstrząsają całym Kościołem. Owego dnia miała się tam ukazać Matka Boża - najpierw trójce miejscowych dzieci, a nazajutrz – trojgu następnych. Od tamtego czasu owe widzenia rzekomo trwają do dnia dzisiejszego, choć nie codziennie i nie wszyscy z „widzących” doświadczają ich jednakowo często. Do dzisiaj też Kościół katolicki nie wypowiedział się ostatecznie co do prawdziwości tych widzeń.
W ciągu tych trzech dziesięcioleci Međugorje stało się jednym z największych ośrodków pielgrzymkowych na świecie, odwiedzanym – według najnowszych danych – przez ok. półtora miliona osób rocznie. Jednocześnie jest to miejsce wywołujące wiele nieporozumień, a nawet napięć w Kościele powszechnym. Przyjrzyjmy się zatem bliżej całemu zdarzeniu.
Początki
Jak wspomnieliśmy, 30 lat temu Maryja ukazała się szóstce młodych miejscowych dzieci. Oto podstawowe dane o nich:
1. Vicka Ivanković, urodzona 3 września 1964 w parafii međugorskiej – do dzisiaj ma widzenia, w praktyce codziennie, gdyż nawet jeśli któregoś dnia ich nie było, to kiedy indziej miewała ich więcej, niekiedy nawet do 10 w ciągu dnia. W 2002 wyszła za Marijo Mijatovicia, z którym ma dwoje dzieci, obecnie mieszka w sąsiedniej parafii Gradina. Ocenia się, że do chwili obecnej miała ok. 10 tys. widzeń, i to niezależnie od tego, gdzie w danej chwili się znajdowała (tzn. nie tylko w Međugorju).
2. Marija Pavlović, ur. 1 kwietnia 1965 w Međugorju – po raz pierwszy ujrzała Maryję 25 czerwca 1981 i też wizje te trwają do dzisiaj (ok. 10 tys.). W 1993 poślubiła Włocha Paolo Lunettiego, z którym ma troje dzieci; mieszka w miejscowości Monza koło Mediolanu. „Gospa”, czyli Pani, ukazuje się jej w różnych miejscach na świecie, gdzie w danej chwili przebywa.
3. Ivan Dragićević, ur. 25 maja 1965 w Mostarze – także doświadcza widzeń od pierwszego dnia do chwili obecnej (też ok. 10 tys.). W 1994 ożenił się z byłą miss stanu Massachusetts Loreen Murphey i ma z nią czworo dzieci. Mieszkają pół na pół w Bostonie i Međugorju.
4. Mirjana Dragićević, ur. 18 marca 1965 w Sarajewie – „Gospa” ukazywała się jej od początku do Bożego Narodzenia 1982, potem sporadycznie, m.in. w jej urodziny, a od 2 sierpnia 1987 drugiego dnia każdego miesiąca słyszy głos Maryi, a niekiedy także Ją widzi. W 1989 wyszła za Marka Soldo i ma z nim dwoje dzieci. Mieszka w Međugorju. Dotychczas miała ok. 900 widzeń.
5. Ivanka Ivanković, ur. 21 czerwca 1966 w Međugorju – widzenia ma od 25 czerwca 1981 do 7 maja 1985, obecnie mniej więcej raz w roku: 25 czerwca, w rocznicę pierwszego objawienia. Z mężem Rajko Elezem ma troje dzieci. Mieszka w Međugorju. Łącznie miała dotychczas ponad półtora tysiąca wizji.
6. Jakov Čolo, ur. 6 marca 1971 w Međugorju – miał codziennie widzenia od 25 czerwca 1981 do 12 września 1998, obecnie tylko jedno, na Boże Narodzenie. W 1993 poślubił Włoszkę Annę-Lisę Barozzi, z którą ma troje dzieci, a cała rodzina mieszka w Međugorju. Miał dotychczas ponad 6,3 tys. objawień.
Jak widzimy, czworo wizjonerów pochodzi z samej wioski, dwoje – ze stolicy Hercegowiny (Mostar) lub całej republiki (Sarajewo), wszyscy założyli już rodziny, a łączna liczba objawień, których dotychczas doświadczyli, przekracza już 40 tysięcy. Te i szereg innych czynników, związanych z ukazywaniem się „Gospy”, będą miały – jak to zobaczymy później – istotne znaczenie przy ocenie ich prawowierności przez Kościół.
Tło historyczno-polityczne objawień
Przypomnijmy kontekst historyczno-polityczny tamtego czasu. W roku 1981 istniała jeszcze Jugosławia, rządzona przez komunistów, którzy – o ile na płaszczyźnie gospodarczej, częściowo też społecznej, wykazywali duży liberalizm i otwarcie na świat – o tyle w wymiarze duchowym i ideowym odznaczali się, podobnie zresztą jak w innych ówczesnych „demokracji ludowej”, dogmatyzmem i „twardogłowiem”.
Na łamach chorwackiego tygodnika katolickiego „Glas Koncila” miejscowy proboszcz o. Petar Vlašić wspominał niedawno, że w wyniku II wojny światowej i rządów komunistycznych hercegowińska prowincja franciszkańska (do której należeli zakonnicy, prowadzący parafię w Međugorju) straciła 70 członków, zginęło też 344 miejscowych parafian. Jeszcze więcej księży i braci było na różne sposoby prześladowanych (wieloletnie więzienia, pobicia itp.), szkoła zaś starała się wychowywać młode pokolenia w duchu bezbożnictwa oraz wrogości do Kościoła i wiary. Ten najtrudniejszy okres przypadał wprawdzie na pierwsze dziesięciolecia powojenne, ale późniejszy czas też nie należał do łatwych dla Kościoła.
Na to wszystko nakładała się jeszcze polityka narodowościowa władz centralnych w Belgradzie, które wyraźnie dążyły do zacierania różnic etnicznych między obywatelami jednej republiki, co w praktyce oznaczało m.in. walkę z narodowymi dążeniami Chorwatów, stanowiących większość w Hercegowinie.
Gdy więc na początku lat osiemdziesiątych Matka Boża zaczęła się ukazywać, jak twierdziły, sześciorgu dzieci w zagubionej wiosce na zachodzie ówczesnej Jugosławii, miejscowa ludność i duszpasterze odebrali to jako Boże wynagrodzenie za lata prześladowań z jednej strony i za wytrwanie w wierze z drugiej. Wieloletni proboszcz i prowincjał franciszkanów w Hercegowinie o. Tomislav Pervan w rozmowie ze wspomnianym „Glasem Koncila” powiedział, iż „niebo się otworzyło i wylało łaskę na tę krainę i na ten naród”.
I rzeczywiście, gdy z perspektywy minionych lat patrzy się na wysiłki ówczesnych komunistów, którzy wszelkimi sposobami usiłowali powstrzymać rozwój wiary a później szerzenie się wiadomości o objawieniach maryjnych w Međugorju („byli gorsi od janczarów [znanych z fanatyzmu żołnierzy muzułmańskich z okresu panowania tureckiego na Bałkanach – KAI]” – powiedział o. Pervan), widać, jak daremne były to działania i że w istocie odniosły one odwrotny skutek, gdyż raczej umocniły wiarę i przywiązanie miejscowej ludności do Kościoła.
„Gospa – Kraljica mira” a życie duchowe
Maryja mówiła o sobie od początku, że jest Królową Pokoju, a wezwania do nawrócenia i pokoju stanowią do dzisiaj trzon tych objawień. Do tego ich aspektu nawiązują często zwolennicy i obrońcy przesłania z Međugorja, a jeden z najgorliwszych jego propagatorów o. Slavko Barbarić OFM (1946-2000) wręcz twierdził przy różnych okazjach, że Matka Boża przepowiedziała krwawą wojnę w byłej Jugosławii w latach dziewięćdziesiątych (a najokrutniejsza była właśnie w Bośni i Hercegowinie), przed którą wcześniej ostrzegała. Dlatego powszechnie jest znana jako Pani – Królowa Pokoju, po chorwacku: Gospa – Kraljica mira.
Objawienia w Međugorju bardzo szybko stały się sławne w całej ówczesnej Jugosławii, a niebawem także poza jej granicami. Do małej wioski, która szybko stała się wielkim sanktuarium maryjnym, zaczęli przybywać zarówno pielgrzymi, jak i zwykli turyści z całego świata – jedni z pobożności, z chęci zmiany dotychczasowego życia, „doładowania duchowych akumulatorów”, inni ze zwykłej ciekawości, nierzadko nawet chcąc wykpić „ciemne masy”.
Na miejscu jednak często okazywało się, że Gospa rzeczywiście działa i że Međugorje jest naprawdę czymś szczególnym. Dokonywały się tu i nadal dokonują liczne cuda i nawrócenia, ludzie nieraz po latach życia bez wiary i Boga, z dala od Kościoła, nawracają się, odbywają spowiedzi życia i na nowo odkrywają swe duchowe korzenie.
Warto w tym miejscu przytoczyć kilka liczb. Od 1986, gdy zaczęto prowadzić statystyki, dotyczące życia religijnego w tym miejscu, do dzisiaj, Msze św. w Međugorju odprawiło 591177 księży z całego świata, przy czym liczba ta stale wzrasta, np. w ub. roku było ich 38227, rok wcześniej – 33302, a w 2008 – 31724. Od 1985 do chwili obecnej udzielono tam ponad 26,5 mln komunii św. (dokładnie 26537340). W ostatnich latach do komunii przystępuje tu średnio prawie półtora miliona ludzi rocznie.
Narodziny i nieustanny rozwój miejscowego sanktuarium sprawiły, że Međugorje, które w chwili rozpoczęcia objawień liczyło ok. 2,5 tys. mieszkańców, ma ich obecnie prawie cztery razy więcej – 4983 lub 1265 rodzin. Pod tym względem ta ciągle jeszcze niewielka wioska w południowo-zachodniej Hercegowinie jest czymś wyjątkowym na tle innych małych miejscowości w tym regionie, które raczej wyludniają się, a nie rozwijają. Do wsi powróciło wielu jej dawnych mieszkańców, którzy wcześniej wyjechali „za chlebem” w inne strony dawnej Jugosławii lub jeszcze dalej. Dziś 5-tysięczne Međugorje rozporządza blisko 30 tys. miejsc noclegowych, pobudowano tu wiele hoteli, domów pielgrzyma, powstały wytwórnie pamiątek i inne obiekty, nastawione na obsługę pątników i turystów. Nadal jednak brak jest kanalizacji, a miejscowi mieszkańcy zarzucają władzom centralnym zarówno Bośni i Hercegowiny, jak i Chorwacji, że do tej pory nie powstało tu duże lotnisko międzynarodowe, co jeszcze bardziej ułatwiłoby kontakt tego miejsca ze światem.
Z czysto kościelnego punktu widzenia dużym utrudnieniem w pracy z pielgrzymami jest niedostatek kapłanów, zwłaszcza znających języki obce, gdyż bardzo istotnym elementem przyjazdów do Međugorja są spowiedzi. Sanktuarium jest nie tylko miejscem osobistego spotkania z Bogiem i „Gospą”, ale także wielkim konfesjonałem dla ludzi z całego życia. Miejscowi księża słuchają spowiedzi zwykle po kilkanaście godzin dziennie, a jest to zajęcie bardzo męczące, wręcz wyczerpujące.
Međugorje w Kościele: nadzieje i napięcia
Ale Međugorje to nie tylko modlitwa, nawrócenia i przemiany wewnętrzne. Od samego początku jest to również – paradoksalnie – miejsce wielkich napięć i konfliktów w łonie lokalnego Kościoła katolickiego. Aby lepiej poznać całą złożoność tej sytuacji, trzeba cofnąć się nieco w przeszłość.
Nie wchodząc w szczegóły wspomnijmy tylko, że przez prawie 4 wieki (od 1482 do 1878) ziemie dzisiejszej Hercegowiny (zresztą jak i całe niemal Bałkany) pozostawały pod panowaniem tureckim, a więc islamskim. Najeźdźcy na różne sposoby prześladowali miejscowych chrześcijan, traktując ich jako obywateli drugiej kategorii, dopuszczali jednak istnienie życia religijnego swych poddanych w parafiach. Na terenie Hercegowiny prowadzili je franciszkanie i to głównie ich zasługą jest, że na tym obszarze przetrwała nie tylko wiara Chrystusowa, ale i więź z papieżem i Rzymem. O szacunku, jakim cieszyli się tam duchowi synowie św. Franciszka, świadczy fakt, że miejscowa ludność nazywała ich „ujakami”, czyli „wujkami”.
Sytuacja zmieniła się radykalnie pod koniec XIX w., gdy ziemie te przeszły pod zarząd Austro-Węgier. Można już było przywrócić normalne struktury kościelne i przynajmniej część parafii powierzyć księżom diecezjalnym, jak to się dzieje w krajach o długiej tradycji chrześcijańskiej. Tymczasem miejscowi franciszkanie nie bardzo chcieli oddawać swe parafie, w których na ogół sprawowali posługę od wieków i – mimo wyraźnych nakazów papieskich – stawiali opór hierarchii. Doprowadziło to do trwającego do dzisiaj napięcia między kolejnymi biskupami a zakonnikami, nierzadko z udziałem także wiernych w poszczególnych parafiach.
Napięcia te zaostrzyły się jeszcze bardziej z chwilą objawień maryjnych. Na wieść o nich rządzący wówczas diecezją mostarską (dokładniej Mostar-Duvno oraz Trebinje i Mrkan), do której należy wioska – Pavao Žanić (1918-2000) miał zawołać wówczas ze zdumieniem, ale i rozczarowaniem: „Co, Gospa pojawiła się akurat u franciszkanów?!”. Początkowo jednak biskup ten uznał prawdziwość ukazywania się Maryi, ale po kilku miesiącach „z jemu tylko znanych przyczyn” zmienił swe stanowisko i stał się ich gorącym przeciwnikiem – przypominają obrońcy objawień. Tę twardą linię kontynuuje jeszcze bardziej jego następca (od lipca 1993) bp Ratko Perić.
Również episkopaty, najpierw Jugosławii, obecnie Bośni i Hercegowiny oraz Chorwacji, nie uznały dotychczas prawdziwości objawień w Međugorju, choć ich stanowiska nie są aż tak nieprzychylne.
Badanie sprawy
Pierwszą, 4-osobową komisję do zbadania wydarzeń w Međugorju powołał bp Žanić 11 stycznia 1982; działała ona dwa lata, trzykrotnie spotykała się z widzącymi i stwierdziła, że w ich zeznaniach występują pewne nieścisłości, a nawet nieprawdy. Biskup ze swej strony oświadczył, że czeka na ostateczne orzeczenie komisji i na ustanie „widzeń”. Tymczasem w 1984 rozszerzył skład i ostatecznie komisja liczyła 15 członków: 12 teologów i 3 specjalistów z zakresu medycyny. Odbyła 7 posiedzeń (ostatnie w maju 1986) i niejednogłośnie stwierdziła, że nie ma podstaw do mówienia o nadprzyrodzonym charakterze objawień. Sam biskup Žanić przedstawił w 1990 swe negatywne stanowisko w 28 punktach.
Równolegle do tych działań Konferencja Biskupia Jugosławii wypowiadała się na ten temat w latach 1984 i 1985, wzywając duchowieństwo i świeckich, aby z oceną objawień w Međugorju wstrzymali się do ostatecznego ich zbadania przez właściwe władze i do nieorganizowania pielgrzymek do tego miejsca.
W latach 1987-90 pracowała trzecia komisja, tym razem powołana na wniosek watykańskiej Kongregacji Nauki Wiary przez biskupa Mostaru i arcybiskupa Zagrzebia kard. Franjo Kuharicia (1919-2002). Odbyła ona 23 posiedzenia od kwietnia 1987 do września 1990 i ostatecznie potwierdziła wcześniejsze ustalenia, iż na obecnym etapie nie można mówić o nadprzyrodzonym wymiarze „widzeń”.
Również sama Stolica Apostolska wypowiadała się w tym czasie kilkakrotnie na ten temat, ale raczej podtrzymując stanowisko biskupów jugosłowiańskich, a później bośniackich i chorwackich. W 1985 ówczesny sekretarz Kongregacji Nauki Wiary abp (później kardynał) Alberto Bovone przypomniał biskupom włoskim, aby nie organizowali pielgrzymek do Međugorja. W 10 i 11 lat później jego następca w Kongregacji abp Tarcisio Bertone podkreślił, że wszelkie pielgrzymki do tego miejsca – czy to prywatne, czy służbowe – są niedopuszczalne, gdyż sugerowałoby to uznanie prawdziwości objawień, to zaś pozostawałoby w sprzeczności ze stanowiskiem biskupów z tamtych ziem. Ale zwolennicy takich pielgrzymek znaleźli tam zastrzeżenie: „o ile nie zakładają one autentyczności objawień”.
Niebawem (1992-95) ziemie Bośni i Hercegowiny zostały ogarnięte płomieniem krwawej wojny domowej, co nie sprzyjało kolejnym badaniom ani tym bardziej wyważonym ocenom. Niemniej jednak sprawa ciągnęła się nadal. Gdy w 1998 pewien Niemiec zgromadził pozytywne wypowiedzi nt. Međugorja, przypisywane Janowi Pawłowi II i kard. Josephowi Ratzingerowi jako prefektowi Kongregacji Nauki Wiary, ten ostatni odpisał mu, że są to „czcze wymysły”. A już po wyborze na papieża Benedykt XVI w 2006 r. powiedział bp. Periciowi, który składał wówczas wizytę „ad limina” w Watykanie, iż „jeszcze w Kongregacji ciągle się pytaliśmy, jak dla pojedynczego wiernego mogą być wiarygodne wskazania, pojawiające się codziennie i przez tyle lat”.
W 2010 Watykan powołał specjalną komisję międzynarodową dla zbadania prawdziwości objawień w Međugorju. Na swym pierwszym posiedzeniu zebrała się ona 26 marca tegoż roku, a 13 kwietnia ogłoszono oficjalny komunikat o jej składzie. Przewodniczy jej emerytowany wikariusz generalny Ojca Świętego dla Rzymu kard. Camillo Ruini a wśród jej członków nie ma biskupów miejscowych. W pracach tego gremium, które są objęte ścisłą tajemnicą, uczestniczyli też m.in. o. Zdzisław Józef Kijas OFMConv, relator w Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych i jako jej sekretarz ks. prał. Krzysztof Nykiel z Kongregacji Nauki Wiary.
Problemy z uznaniem objawień
Właśnie owa długość w czasie i ciągle jeszcze niezakończone objawienia są główną przyczyną braku ostatecznego uznania ich przez Kościół. W każdym bowiem przypadku tego rodzaju zjawisk w przeszłości mieliśmy do czynienia ze ściśle ograniczonym w czasie pojawianiem się takich widzeń i dopiero po ich zakończeniu komisje kościelne mogły dokładnie zbadać sprawę i wydać ostateczną decyzję. Chodzi bowiem o to, że jednym z podstawowych warunków uznania prawdziwości danego objawienia jest jego zgodność z oficjalnym nauczaniem Kościoła, tzn. nie może ono zawierać treści sprzecznych z tym nauczaniem (np. przekazania przez Maryję czy świętego w czasie widzeń nowych prawd wiary czy zmiany dotychczasowych).
Tymczasem dopóki trwają objawienia, nie można wydawać ostatecznych opinii.
Kolejni biskupi Mostaru i ich przedstawiciele uważają trwające nadal widzenia (przypomnijmy – dotychczas było ich ponad 40 tysięcy, jeśli liczyć wszystkich wizjonerów) za swego rodzaju działania rutynowe i seryjne, a nawet „dziedziczne”, biorąc pod uwagę, że wiążą się one z osobami, a nie tylko z miejscem. Wizjonerzy mają objawienia nie tylko w samym Međugorju, ale także np. w samolocie czy w innych miejscowościach, w których w danej chwili przebywają.
Inną ważną przeszkodą są wątpliwości dotyczące liczby tajemnic, które Maryja miała przekazać swym „widzącym” – jest ich ponoć 9, 10 a może nawet 57, rozdzielonych między poszczególne osoby, przy czym dotychczas nie został ujawniony żaden z tych sekretów. Przeciwnicy objawień zwracają też uwagę na „mnożące” się przesłania, płynące jakoby od „Gospy”: najpierw było ich pięć – pokój, nawrócenie, modlitwa, post i czuwanie, potem doszły do tego dalsze, np. pokora, adoracja, świadectwo, wiara, wezwania do świętości, Eucharystia, Słowo Boże, comiesięczna spowiedź, odmawianie różańca itp.
Zdaniem biskupa Mostaru co najmniej podejrzane są też przesłania Maryi, przekazywane widzącym 25. każdego miesiąca z podziękowaniami i nowymi zadaniami. Inne jego zastrzeżenia budzi fakt, iż żadne z widzących nie wybrało drogi powołania kapłańskiego czy zakonnego, jak to było w przypadkach wizjonerów z Lourdes czy Fatimie, ale wszystkie dziewczęta i chłopcy, wybrani przez „Gospę”, założyły własne rodziny. Ponadto w liście pasterskim z 22 lutego 2006 bp Perić zwrócił uwagę, że kilku księży działających w Međugorju robi to bezprawnie, są bowiem zawieszeni w czynnościach kapłańskich. Jednym z nich był wspomniany o. S. Barbarić, który szerzył orędzie Gospy także za granicą (kilkakrotnie odwiedzał Polskę).
A jeśli dodamy do tego wieloletnie wspomniane napięcia między biskupami a franciszkanami i ich zwolennikami w Međugorju, to trudno się dziwić, że nie udało się dotychczas wypracować spokojnego i wyważonego stanowiska.
Niezależnie jednak od wszystkich tych zastrzeżeń i krytyk bezsporne pozostaje najważniejsze przesłanie z Međugorja: maryjne wezwanie do nawrócenia i przemiany duchowej.
Skomentuj artykuł