"Można być księdzem i nie być skostniałym palantem"

(fot. youtube.com)
zielonagora.gazeta.pl / kw

Ks. Jan Kaczkowski podczas rozmowy na Akademii Sztuk Przepięknych mówił o Bogu, Kościele i swoim kapłaństwie tysiącom młodych zgromadzonych na Przystanku Woodstock 2015.

Wiele spośród pytań dotyczyło Kościoła i jego niezbyt atrakcyjnego dla młodych wizerunku. Ksiądz Kaczkowski radził, by "nie bać się krytykować złych postaw. Jeżeli księża chcą być członkami dyskursu publicznego, to nie powinniśmy się obawiać krytyki. Kościół nie powinien być ani lewicowy, ani prawicowy, tylko Chrystusowy".

Dodał jednocześnie, że: "albo próbujmy żyć według zapisów Ewangelii, albo traktujmy ją jako książkę, na której można zrobić wpływy i pieniądze. Nie ma katolicyzmu bez wolności".

Porównał wizerunek Kościoła i jego doktryny do światła źle operowanych reflektorów: "To tak jakbyśmy dwa reflektory - światło Ewangelii i nauki Kościoła - skierowali zamiast na drogę w czyjeś oczy. Gdy nas oślepiają, zabierają nam wolność i mamy ochotę uciec. Gdy ktoś manipuluje reflektorami, obudowa staje się tak gorąca, że parzy. A Kościół nie ma prawa nikogo parzyć".

Pytania, które zadali mu młodzi nie były łatwe. Często dotyczyły jego choroby: "Nie oszukujmy się, jestem głównie znany z tego, że mam raka. Nie jestem z tego powodu zadowolony. Chcę, by moja choroba była narzędziem do przełamywania tabu. Niech pokaże nie najgorszą gębę księdza" - mówił ks. Kaczkowski.

Mówiąc o swoim kapłaństwie w kontekście choroby stwierdził: "Powiedziano mi, że będę żył sześć miesięcy, więc zacząłem odliczać. Łapał mnie za gardło zwierzęcy strach. Wreszcie się wkurzyłem i powiedziałem: - Johnny, marnujesz czas, ogarnij się, możesz gadać mniej więcej logicznie, więc działaj. Nigdy nie wolno zwalniać siebie z powinności, bo to jest przyzwoite. Jak jako ksiądz zachowuję celibat, to w rachunku sumienia wychodzę na zero. Apeluję więc o przyzwoitość z wektorem na plus. Stąd postanowiłem ofiarować Bogu i innym swój prywatny czas, nikomu nie odmówię spowiedzi, rozmowy. To ten mój plus. Tylko błagam, proszę mnie nie podziwiać".

W zaplanowanym spotkaniu Akademii Sztuk Przepięknych miała brać również Janina Ochojska, która nie pojawiła się ze względu na stan zdrowia. W filmiku pokazanym wszystkim uczestnikom, zapewniła, że jeszcze pojawi się na Woodstocku.

"Pozdrówcie ode mnie ks. Jana Kaczkowskiego. Będziecie go mieli tylko dla siebie" - powiedziała z uśmiechem. Ks. Kaczkowski od razu posłał jej całusa i zażartował, że było bardzo blisko, by na scenie woodstockowej pierwszy raz w historii pojawiły się jednocześnie dwie osoby z pierwszą grupą inwalidzką.

Ksiądz otrzymał wiele pytań o sam przystanek Woodstock. Przypomniał swoją własną wypowiedź, że "chętnie poszedłby z Jurkiem Owsiakiem do piekła".

Wspomniał też, że został wychowany w rodzinie, w której "rodzice nie narzucali się Panu Bogu" i że nie chodził na lekcje religii: "W szkole byłem uważany za pierwszego "ateusza", dlatego dziewczynki z oazy strasznie chciały mnie nawrócić i zaciągnęły na taką charyzmatyczną mszę świętą. Tam było coś nieprawdziwego, wszystkie świadectwa na jedno kopyto. Dopiero w mszaliku ojca przeczytałem, dlaczego podczas mszy śmiesznie przebrany pan stoi za ławką, podnosi andruta, a ludzie go wielbią".

Stwierdził, że "jeśli jest się osobą niewierzącą, a kocha i szanuje się inną osobę, to nigdy się jej nie skrzywdzi" i podkreślił wypowiedziane już słowa, parafrazę św. Augustyna: "kochajta i róbta, co chceta".

Prowadzący rozmowę Błażej Strzelczyk zadał mu pytania o Woodstock: "Czy bałeś się przyjąć zaproszenie od Jurka Owsiaka?" Ksiądz odparł: "A czy można bać się tych ludzi? No chyba nie".

Ks. Kaczkowski sprzeciwiał się również upolitycznianiu jego słów i przekazu: "Próbuje się mnie włożyć w ramy liberalne, bo udzielam wywiadów Wyborczej i TVN. Nie jestem schizofrenikiem, tylko łamię konwenanse. Można być katolickim księdzem i nie być skostniałym palantem".

Większości odpowiedzi towarzyszyły bardzo często gromkie brawa. Ksiądz otrzymał po zakończeniu rozmowy koszulkę z napisem "Jestem odważny i dziki", która jest znana z okładki książki "Szału nie ma, jest rak".

Ks. Kaczkowski na jej widok zareagował entuzjastycznie: "To jest moja ukochana koszulka, którą dostałem od brata, a dawno temu mi się zgubiła! Dzięki!"

Ksiądz Kaczkowski był czwartym duchownym gościem Akademii Sztuk Przepięknych. W latach poprzednich gościli tam ks. Adam Boniecki, ks. Wojciech Lemański oraz abp Józef Życiński.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"Można być księdzem i nie być skostniałym palantem"
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.