"Na ŚDM czuliśmy potrzebę pracy na najwyższych obrotach"

Wszyscy czuliśmy atmosferę tego, co się w naszym kraju dzieje i mieliśmy potrzebę funkcjonowania na najwyższych obrotach - mówi o służbie policjantów podczas ŚDM komendant główny policji nadinsp. Jarosław Szymczyk.

"Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że najbardziej zaskoczyło nas to, co było dla nas najprzyjemniejsze, czyli reakcje tych dla których tę służbę pełniliśmy - dowody sympatii, które otrzymywaliśmy w trakcie trwania ŚDM i po ich zakończeniu" - podkreślił komendant. Wyjaśnił, że chodzi m.in. o pielgrzymów, którzy podchodzili do policjantów, rozmawiali z nimi, dziękowali im, a zdarzało się, że i specjalnie dla nich śpiewali.

"Z ŚDM będę pamiętać m.in. policjantów, którzy np. przenoszą osoby potrzebujące pomocy medycznej, rozdają wodę w sektorach np. w Brzegach, czy przybijają piątki z pielgrzymami. Przygotowując się do tego wydarzenia jako kadra kierownicza, staraliśmy się przekazywać im, że warto nastawić się na pomocowy charakter służby. Mówiliśmy, by odłożyli bloczki mandatowe, zapomnieli o statystykach i starali się pomagać pielgrzymom" - dodał generał.

Według niego takie podejście do uczestników ŚDM przyniosło efekty. Zaznaczył, że atmosfera wydarzenia kształtowana zarówno przez fakt wizyty papieża Franciszka jak i zachowanie tysięcy pielgrzymów powodowała, że mimo 2,3 godzin snu policjanci chętnie wracali do służby.

"Jeden z funkcjonariuszy z Gdańska, który pełnił służbę w Brzegach, po 12 godzinach, powiedział mi, że nie czuje się zmęczony, a taka służba to przyjemność. Drugą podobną sytuację pamiętam z okolic kurii przy ul. Franciszkańskiej, z której wyszliśmy po spotkaniu z ojcem świętym. Przechodziliśmy przez jedno ze skrzyżowań, tuż po oberwaniu chmury. Młode policjantki kierujące ruchem były przemoczone do suchej nitki. Zaproponowałem, by je szybko zmienić. Powiedziały mi, że chcą zostać, bo drugiej takiej okazji do pełnienia służby, związanej z takim wydarzeniem, może nie być" - dodał Szymczyk.