Negowanie różnicy płci gorsze od marksizmu
Doradca Papieskiej Rady do spraw Rodziny, ksiądz prof. Tony Anatrella stwierdził w piątek w Gnieźnie, że dążenie do negowania różnicy płci wywoła większe szkody w społeczeństwach niż ideologia marksistowska.
„Efekty negowania różnic płci będą dużo poważniejsze niż szkody wyrządzone przez marksizm. Wynikną z tego straty dla psychologii ludzkiej oraz tożsamości kobiety i mężczyzny” – mówił włoski jezuita podczas VIII Zjazdu Gnieźnieńskiego.
„W życiu społecznym mówi się o parytecie płci, o równym uczestnictwie kobiet i mężczyzn w polityce, gospodarce, chociaż tam nie różnice seksualne są ważne, lecz kompetencje. Natomiast w rodzinie, gdzie te różnice są istotne, mówi się, że to nie ma znaczenia” – wskazywał na paradoksy ks. Anatrella.
Doradca Papieskiej Rady ds. Rodziny przekonywał, że „nie ma wojny między mężczyzną i kobietą”, „gdyż nasz stosunek do ciała, do seksualności sprawia, że nie jesteśmy konkurencyjni, ale komplementarni i wzajemnie się uzupełniamy, dlatego musimy być solidarni”.
„Strukturą podstawową dla człowieka jest rodzina. Człowiek uczy się tam tego, co prawe i uczy kochać. Respekt jaki jestem winien rodzicom, nierozerwalność więzów małżeńskich, obrona życia jest podstawą wszelkich cywilizacji i wszelkich kultur godnych tego słowa” – napominał hierarcha.
Z kolei dr Dorota Kornas-Biela z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego podkreśliła, że „fundamentem ekologii miłości jest otwarcie na każde życie”. „Nie ma dzieci niechcianych, mogą być dzieci niezamierzone. Ale gość, nawet nieproszony, jest zawsze mile widziany” – tłumaczyła.
„Dziecko nie jest jednak moją własnością, więc nie możemy go sobie zamówić ani wyprodukować, jak się to dzisiaj dzieje. To jest dar darmo dany” – zastrzegła zarazem Kornas-Biela.
W debacie wzięło także udział francuskie małżeństwo Cathy i Pierre-Yves Denis, reprezentujące ruch Chemin-Neuf – ekumeniczną wspólnotę, która zrzesza wiernych Kościołów katolickiego, prawosławnego oraz protestanckich.
„Bardzo ważne jest, aby w sytuacji współczesnych zagrożeń głosić i propagować chrześcijańską wizję ciała, które nie może podlegać tylko naszej woli, bo wtedy swoje własne ciało i ciało drugiej osoby traktujemy przedmiotowo” – apelowała Cathy Denis.
Skomentuj artykuł