Niezwykłe prymicje w Zakopanem. Dwaj bracia, dwa różne "zgromadzenia" i historia wspaniałej więzi
Do Marka Bóg przemówił w górach. Michała powołał w fast-foodzie. Bracia zostali wyświęceni tydzień po tygodniu i razem odprawili prymicje.
Kilka dni temu w kościele pw. Miłosierdzia Bożego w zakopiańskich Chramcówkach było wielkie święto. Dwaj neoprezbiterzy pochodzący z tej parafii odprawili razem mszę prymicyjną. Już samo to, że parafia może się cieszyć z dwóch powołań, było wielką radością. Ta historia jest jednak wyjątkowa jeszcze z jednego powodu. Marek i Michał są braćmi. Jeden z nich przyjął święcenia w zakonie franciszkańskim, a drugi został księdzem diecezjalnym.
Ich historię opisała Magdalena Dobrzyniak w "Gościu Krakowskim". Michał Kowalcze jest młodszy. Urodzony w 1993 roku chłopak rozpoczął po maturze studia na AWF. Wciąż jednak szukał swojego miejsca i drogi. W jego myślach często pojawiał się cytat z Ewangelii "Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem". "Gdy po roku rzucił studia i zaczął pracę w fast foodzie, Pan Bóg nie szczędził mu znaków. W końcu przy kasie zobaczył kobietę z przypinką: Szukałem was. - Powiedziałem Mu wtedy: już dosyć, rozumiem!" - opisuje jego drogę Magdalena Dobrzyniak.
Marek Kowalcze jest o trzy lata starszy. Studiował lingwistykę stosowaną, ale tylko przez dwa lata. "Studia nie dawały mu satysfakcji, wciąż zmagał się z wewnętrznym niepokojem, który próbował ukoić w górach. To właśnie na szlaku usłyszał wyraźnie głos Boga" - czytamy w "Gościu Krakowskim". W końcu jednak za sprawą słów, które usłyszał od matki, podjął decyzję. "Ile można po halach ganiać i chwalić Pana, czas coś postanowić" - powiedziała mu mama.
Michał trafił do seminarium diecezjalnego, a Marek wstąpił do zakonu franciszkanów konwentualnych. Swoją braterską więź dzisiaj opisują krótko: "Jesteśmy jak Andrzej i Piotr". Nie zawsze jednak tak było. "Byłem kiedyś niedobrym bratem. Biłem go, mówiłem mu niedobre rzeczy, ale kiedyś poszedłem do spowiedzi i wszystko się zmieniło. Zrozumiałem, że musimy dbać o naszą więź" - zwierza się Marek. "W domu rodzinnym mamy na strychu wspólny pokój. Wiele nocy przegadaliśmy o tym, czego chce od nas Pan Bóg. Ja wiem, że Jezus był wtedy z nami, w tych rozmowach" - dodaje.
O swoich rodzicach mówią, że zrobili coś najlepszego, co tylko mogli - "nie przeszkadzali Bogu". Michał Kowalcze przyjął święcenia w ostatnią sobotę maja na Wawelu, jego starszy brat Marek tydzień później w bazylice franciszkanów w Krakowie. Ich marzeniem było odprawić wspólną mszę. Bracia Kowalcze podkreślają, że mają świadomość, że zostali prezbiterami w trudnym czasie, ale widzą w tym szanse i nie zniechęcają się.
Ich historię możecie poznać na stronie "Gościa Krakowskiego".
Skomentuj artykuł