Nowy raport na temat skali przemocy w chórze w Ratyzbonie. Sprawa dotyczy kilkuset przypadków
Przemoc, do jakiej dochodziło w słynnym chórze chłopięcym Regensburger Domspatzen przy katedrze w niemieckiej Ratyzbonie, ułatwiał panujący tam system wychowawczy.
Do tego wniosku doszli autorzy dwóch niezależnych badań naukowych obejmujących lata 1945-1992. Badania przeprowadzono na zlecenie diecezji Ratyzbony i zakładu kryminalistyki (KrimZ) w Wiesbaden. Dotyczyły przemocy i wykorzystywania seksualnego w katedralnym chórze, która ciągnęła się przez niemal pół wieku. Kapelmistrzem chóru przez 30 lat był ks. Georg Ratzinger, brat papieża Benedykta XVI.
Brak jakichkolwiek kontroli
Zdaniem historyka Bernharda Löfflera, historia praktyki wychowawczej wśród "katedralnych wróbelków" pokazuje, że pod względem instytucjonalnym zawiodły zarówno instancje kościelne jak i państwowe. Nie było żadnych kontroli - ani wewnętrznych, ani zewnętrznych, a większość osób odpowiedzialnych nie miała żadnego wykształcenia pedagogicznego. Szkoła i internat dla członków chóru były ważne tylko dlatego, aby rekrutować "dobre głosy". Pojedynczy uczeń się nie liczył, ponad wszystko stawiano jakość chóru.
Kary cielesne i upokorzenia od brata papieża
Według historyka Löfflera przemoc cielesna oraz seksualna w stosunku do "wróbelków" nie mała nic wspólnego z konsekwencjami rewolucji seksualnejpo roku 1968, na co zwrócił niedawno uwagę papież emeryt Benedykt XVI. Badacze ukazali, że zatrważająca skala przemocy zdecydowanie wyprzedziła końcówkę lat 60. Martin Rettenberger z KrimZ podkreślił, że ks. Johann Meier, odpowiedzialny za jedną ze szkół w latach 1953 - 1992, wykazywał się daleko idącym "sadyzmem i fantazjami o wszechmocy".
Ocena ks. Georga Ratzingera, wieloletniego dyrygenta katedralnego, jest niejednoznaczna. Podczas prób chóru skłonny był on do wybuchów gniewu i okazywał nadmierną surowość, czego konsekwencją były kary cielesne i upokorzenia, natomiast po próbie chóru okazywał wielkie otwarcie na troski chłopców. "Wysoka konkurencja była dodatkowym czynnikiem stresogennym, ale jego wybuchy były reaktywne" w odróżnieniu od czystej przemocy Meiera.
"Ratzingera oceniano jako życzliwego w kontakcie osobistym, niektórzy opisują go jako postać ojcowską i lubianą. Był przywiązany do chłopców i otwarty na ich trudności - ale dopiero po próbach" - raportowali badacze. Dodają, że bratu papieża brakowało wiedzy pedagogicznej, jak również wykazał się zaniechaniem względem ostrości pozostałych liderów chóru. W 2010 roku Ratzinger twierdził, że nie zdawał sobie sprawy ze skali przemocy.
95-letni dziś ks. Georg Ratzinger był kapelmistrzem katedry w Ratyzbonie oraz kierownikiem tamtejszego chóru chłopięcego w latach 1964-1994. Regensburger Domspatzen dał ponad tysiąc koncertów w kraju i za granicą, zdobywając renomę międzynarodową. Ks. Ratzinger jest też autorem niektórych kompozycji, w tym m.in. Mszy "L’Anno santo" na Rok Wielkiego Jubileuszu 2000.
Niemal 4 miliony euro odszkodowań
Biskup Rudolf Voderholzer stwierdził, że konfrontacja z takimi sprawami zawsze jest przygnębiająca. Jak przyznał, rozmawiając z ofiarami zawsze miał przed oczami twarz oraz nazwisko. Przeprowadzone badania są, zdaniem biskupa Ratyzbony, konieczne, by wnieść jasność do całej sprawy, gdyż "tylko prawda nas wyzwoli". Hierarcha wyraził też wdzięczność osobom zaangażowanym w to opracowanie.
Zaproponowano czterostopniowy program naprawczy, który uwzględnia doradztwo psychologiczne i pomoc dla ofiar. Według informacji bpa Voderholzera wypłacono dotychczas odszkodowania 376 ofiarom, a suma ogółem wynosi 3,785 mln euro.
Skomentuj artykuł