O. dr hab. Brzózy: dla protestujących kościelne orędzie to gadanina urzędników. To nie jest zarzut wyssany z palca

O. dr hab. Brzózy: dla protestujących kościelne orędzie to gadanina urzędników. To nie jest zarzut wyssany z palca
(fot. PAP/Wojciech Olkuśnik)
Onet / df

Młodzi mają dość Kościoła, który poucza i gromi innych, a sam żyje w hipokryzji ukrywając nie tylko słabości, ale i przestępstwa. Mają dość biskupów i księży, którzy uważają się za moralne autorytety a nimi nie są, którzy celebrują siebie, którzy wyciągają źdźbło z ich oczu, nie widząc belki we własnych - pisze filozof i etyk.

Dominikanin zaznacza, że ludzie protestują nie tylko przed Sejmem i Trybunałem Konstytucyjnym, ale też przed siedzibami biskupów i kościołami, bo demonstrujący uznali, że Kościół nachalnie wtrąca się w życie publiczne. "Młodzi mają dość Kościoła, który poucza i gromi innych, a sam żyje w hipokryzji ukrywając nie tylko słabości, ale i przestępstwa. Mają dość biskupów i księży, którzy uważają się za moralne autorytety a nimi nie są, którzy celebrują siebie, którzy wyciągają źdźbło z ich oczu, nie widząc belki we własnych. Dla tych ludzi, którzy wyszli na ulice kościelne orędzie odbierane jest jako czcza gadanina urzędników, którym słowa umierają na ustach zanim zdążą je wypowiedzieć. Czy te zarzuty są wyssane z palca? W żadnym wypadku" - podkreśla o. Brzózy, przypominając wypowiedzi na temat pedofilii czy określanie osób LGBT mianem "tęczowej zarazy". Przypomina tu o postawie papieża Franciszka, który nie zmienił doktryny, a jednak podkreśla konieczność szacunku wobec osób nieheteroseksualnych.

Etyk podkreśla też, że młodzi, którzy wyszli na ulicę protestować, sprzeciwiają się "nachalnej wersji patriotyzmu, który patrzy jedynie wstecz, który nie szuka nowych właściwych sobie form i który jednocześnie jest orężem walki politycznej". Zaznacza, że nie odrzucają oni chrześcijaństwa, patriotyzmu ani kultury, a jedynie "ich zideologizowane wersje".

DEON.PL POLECA

Obecne zmiany prawne nazywa "zatrutym podarunkiem" na stulecie urodzin Jana Pawła II, który podkreślał konieczność wspierania kultury życia.

Zaznacza również, że Kościół postrzegany jest jako instytucja, która bezkrytycznie wspiera rządzących i nie odnosi się na przykład do błędów w legislacji. "Akceptacja przez hierarchów takiej metody legislacyjnej, w której nie ma miejsca na debatę publiczną, podważa bezstronność polityczną Kościoła i rodzi pytanie czy rozumie on, czym jest demokracja" - pisze. Przypomina o świętym Pawle, którego jedyną metodą ewangelizacji był dialog, a nie wsparcie sił politycznych.

O. Brzózy odnosi się także do słów Benedykta XVI, który powiedział, że "bezkompromisowość jest niemoralna". W związku z tym, jak zaznacza filozof, w prawie i polityce kompromisy i negocjacje są konieczne. Protestujący wyrażają sprzeciw przede wszystkim dlatego, że "bezkompromisowość może być arbitralnie przeniesiona na prawo karne domagając się heroizmu jedynie od rodzin dzieci upośledzonych". Przypomina także "mowę odrębną" sędziego Trybunału Leona Kieresa, który zaznaczył, że "norma prawna nie może domagać się od obywatela czynów, których skutki będą wymagały od niego długotrwałego heroizmu". 

"Wielu obrońców życia zapomina, że normy prawne wynikają z moralnych, ale te nie są ich klonami. Gdyby tak nie było nasze życie zamiast być lepsze stało by się katorgą, musielibyśmy nosić ciężary, które są nie do uniesienia. Utożsamianie norm moralnych z prawnymi ma najczęściej miejsce w krajach, gdzie rządzi fundamentalizm religijny" - podkreśla o. Brzózy.

Pyta także, jak Kościół zachowywał się przez 23 lata, gdy obowiązywała aktualna ustawa: "Jaką pomoc materialną, psychologiczną, duchową, opiekuńczą otrzymują ciężko upośledzone dzieci? Czy członkowie parafii, duszpasterze, domy zakonne, sąsiedzi, organizacje społeczne systematycznie wspierają takie rodziny? Czy czujemy się do tego zobowiązani, czy też może czynimy to od święta lub wtedy, gdy sobie o tym przypominamy? (...) Ile bezdzietnych katolickich małżeństw w Polsce, gotowych jest zaadoptować upośledzone dziecko?"

Zaznacza też, że należy apelować, by rząd nie publikował orzeczenia Trybunału, "na które nie ma przyzwolenia obywateli i które grozi poważnymi konsekwencjami społecznymi i wojną domową". Podkreśla także, że rewolucja, która zaczęła się kilka dni temu, nie jest polityczna, a społeczna, kulturowa i obyczajowa. "Na naszych oczach umiera pewien model państwa i Kościoła" - pisze.

Przeczytaj całość >>

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
bp Piotr Jarecki, Tomasz Krzyżak

Czy Polska jest ziemią bez proroków?

Odważna, szczera i poruszająca rozmowa dziennikarza „Rzeczpospolitej” Tomasza Krzyżaka z biskupem Piotrem Jareckim. Nie tylko o polityce i relacjach państwo–Kościół, ale też o niespełnionych ambicjach, samotności i problemach księży.

...

Skomentuj artykuł

O. dr hab. Brzózy: dla protestujących kościelne orędzie to gadanina urzędników. To nie jest zarzut wyssany z palca
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.