Ojciec Stachera: Maroko naznaczone obecnością chrześcijańską
Chrześcijaństwo obecne jest w Maroku od dwóch tysięcy lat. Nie ma praktycznie zakątka w tym kraju, w którym nie byłoby jakiegoś kościoła czy kaplicy. Przed papieską podróżą do tego islamskiego kraju wskazuje na to ojciec Symeon Stachera OFM.
Polski franciszkanin od prawie dwudziestu lat pracujący w Afryce Północnej wskazuje, że chrześcijanie są tolerowani, ale nie mają pełnych praw obywatelskich. Wspólnota katolicka w Maroku składa się przede wszystkim z zagranicznych pracowników, studentów z Afryki subsaharyjskiej i migrantów - mówi Radiu Watykańskiemu ojciec Stachera.
"Kościół marokański to przede wszystkim ludzie, którzy tu przyjeżdżają. Miejscowa ludność nie może przejść na chrześcijaństwo. Prozelityzm jest zabroniony przez prawo i konstytucję. Za głoszenie Ewangelii grozi więzienie. Apostazja jest karana grzywną lub więzieniem. Ale przede wszystkim społeczeństwo nie przyjmuje do wiadomości, że ktoś z ich otoczenia mógłby porzucić wiarę muzułmańską - mówi papieskiej rozgłośni ojciec Stachera. - Dlatego też tutejsi chrześcijanie to głównie ludzie, którzy przybywają za pracą. Maroko prężnie się rozwija jest wiele przedsiębiorstw, zakładów. Co ciekawe, pracujący tu Francuzi i Hiszpanie często zbliżają się tutaj do Kościoła. Ta bliskość islamu jakby wywołuje wewnętrzne wołanie o Boga w ich życiu i przychodzą do kościoła. Jest też Kościół podziemny marokański, to przede wszystkim protestanci. Są oni dość agresywni w szukaniu adeptów. Kościół katolicki tego nie akceptuje. My towarzyszymy ludziom, respektujemy prawo tego kraju i po prostu jesteśmy. Chodzi o proces bycia z tymi ludźmi. Każdy ma swoją drogę".
Ojciec Stachera podkreśla, że misja Kościoła w Maroku to przede wszystkim dialog życia i dzieła miłosierdzia. Praktycznie przy każdym kościele w tym kraju niesiona jest pomoc dzieciom ulicy, chorym, ubogim i migrantom.
"Kościół prowadzi szkoły m.in. dla dzieci upośledzonych i głuchoniemych, a także szpital psychiatryczny. Bardzo ceniony jest ośrodek dla dziewcząt zagrożonych prostytucją. Policja przywozi je tam z dysfunkcyjnych rodzin czy wprost z ulicy i je nam powierza - mówi Radiu Watykańskiemu polski franciszkanin. - Przy najstarszym kościele Tangeru Misjonarki Miłości prowadzą ośrodek dla kobiet w ciąży i matek w trudnej sytuacji. Franciszek odwiedzi też ośrodek szarytek, gdzie siostry prowadzą szkołę rolniczą i mają jedyny na całe Maroko szpital dla ciężko poparzonych. Przy każdej franciszkańskiej misji działają też centra edukacyjne. Wszystko we współpracy z muzułmanami. Kościół prowadzi też 12 szkół zawodowych dla muzułmanów. Dyrektorem jest biskup, a cały personel i uczniowie to muzułmanie. Bierzemy oficjalny program nauczania, ale owiewamy go duchem chrześcijańskim. Dialog dzieł miłosierdzia, w ten sposób Ewangelia przekazywana jest życiem, a nie tylko słowem".
Ojciec Stachera podkreśla, że pielgrzymka Franciszka sprawia, że muzułmanie zaczynają odkrywać, iż chrześcijaństwo było w tym kraju na długo przed tym, jak powstał islam. Służy temu m.in. wystawa zorganizowana przez ministerstwo kultury na temat obecności chrześcijaństwa w Maroku.
Skomentuj artykuł