Okruchy Ewangelii w Magazynie RV
W Polsce rozpoczyna się Tydzień Biblijny. O znużeniu Słowem Bożym i ubiblijnianiu duszpasterstwa ks. Tadeusz Cieślak rozmawia z ks. prof. Henrykiem Witczykiem z Papieskiej Komisji Biblijnej. Mówimy też o spotkaniu Benedykta XVI z Papieską Fundacją z USA.
Magazyn kończą Okruchy Ewangelii: Zmartwychwstanie jako powrót do domu, do ukochanych osób. Tylko, jak bardzo trzeba kochać, by mieć dla kogo zmartwychwstać...
[-polacco_2_20120421_211101.mp3-]
Popatrzcie na moje ręce i nogi: to Ja jestem
Okruchy Ewangelii: III Niedziela Wielkanocna
Dzisiejsza Ewangelia opisuje nam kolejne spotkanie Zmartwychwstałego Pana ze swymi uczniami. W jakże dziwny sposób Chrystus ukazuje się apostołom: żadnych trąb, anielskich surm, błyskawic i grzmotów, a przecież mamy tutaj do czynienia z najważniejszym wydarzeniem w dziejach ludzkości. Chrystus wyraźnie jednak nie dba o "oprawę" tych spotkań, a pojawiające się wśród uczniów emocje studzi słowami: Pokój wam (Łk 24,36).
Po zmartwychwstaniu Chrystus nadal więc kontynuuje swój "styl", zapoczątkowany w Betlejemskiej grocie: cichości, pokory i uniżenia. Styl, któremu obca jest wszelka widowiskowość, spektakularność i niezwykłość, tak ulubione przez wielkich tego świata. Styl, który respektuje naszą wolność, nie narzuca swej woli, nie usiłuje nikogo przekonać na siłę, także do zmartwychwstania. Przedziwna, prawdziwie Boża pokora, która nie próbuje nawet dochodzić sprawiedliwości, bo przecież mógłby wyrzucić Piłatowi tchórzostwo, żołnierzom okrucieństwo a faryzeuszom wydanie niewinnego na śmierć. To dziwne, ale Chrystus w ogóle tych osób nie szuka. Wielkoduszność, ale i trwoga, bo Zmartwychwstałego spotkają jedynie ci, którzy należeli do jego uczniów. Żaden z tych, którzy byli przeciw Jezusowi, którzy wydali na niego wyrok, umyli ręce i policzkowali Go, nie pojawia się blisko Niego po zmartwychwstaniu. Wyraźny znak, że nasza wieczność i nasze zmartwychwstanie rozgrywają się tutaj, na ziemi.
Lecz gdy oni z radości jeszcze nie wierzyli i pełni byli zdumienia, rzekł do nich: «Macie tu coś do jedzenia?» Oni podali Mu kawałek pieczonej ryby. Wziął i spożył przy nich (Łk 24, 41-3).
Zmartwychwstały Chrystus, który prosi o kawałek pieczonej ryby i który zachęca uczniów aby go dotknęli, stara się ich przekonać, że choć umarł nie jest duchem, zjawą, cieniem, ale tym samym Chrystusem, który w Wielki Czwartek spożył z nimi wieczerzę (Macie tu coś do jedzenia? Łk 24,41), i który w Wielki Piątek został ukrzyżowany (Popatrzcie na moje ręce i nogi: to Ja jestem, Łk 24,39). Chrystus, niemal namacalnie, uświadamia uczniom i nam, że istnieje pewna ciągłość między życiem ziemskim, a życiem po zmartwychwstaniu. Mówiąc inaczej, po zmartwychwstaniu nie rozpłyniemy się w jakiejś bezosobowej i bezimiennej masie zbawionych, ale zachowamy, powtórzmy, pewną ciągłość z naszym obecnym życiem, bo będziemy siebie rozpoznawali i nadal kochali…
Zmartwychwstanie, uczy nas Chrystus w dzisiejszej Ewangelii, to realny powrót nie do świata, ale, owszem, do życia, ludzi i relacji, które śmierć przerwała. Jak o tym pisał w poetyckiej przenośni Vladimir Holan, w jednym ze swoich wierszy, pt. "Zmartwychwstanie":
...więc po tym życiu, miało by nas zbudzić
tylko straszliwe grzmienie surm i trąb?
Wybacz mi Boże, lecz ja się pocieszam,
że hasło na wskrzeszenie wszystkich nas umarłych
da zwykłe pianie wiejskiego koguta...
Jeszcze przez chwilę poleżymy sobie....
Pierwszym kto wstanie, będzie mama...
Usłyszymy, jak po cichutku rozpala pod kuchnią,
jak po cichutku wodę nastawia na blasze
i jak obiecująco z szafki wydobywa
młynek do kawy.
Będziemy znowu w domu....
Zmartwychwstanie jako powrót do domu, do ukochanych osób. Tylko, jak bardzo trzeba kochać, by mieć dla kogo zmartwychwstać...
Skomentuj artykuł