Ostre słowa biskupa. Proponuje karę ekskomuniki dla księży za wykorzystywanie seksualne
Biskup powołuje się na jednego z Apostołów i grzmi: "ofiary zasługują na coś więcej jako sposób zadośćuczynienia". Ekskomunikę nazywa "zdrowym lekarstwem" w tej sytuacji.
Ordynariusz prałatury Ayaviri w Peru bp Kay Schmalhausen uważa, że dotychczasowe kary za wykorzystywanie seksualne przez duchownych i krycie takich przypadków są nieskuteczne. Jego zdaniem, potrzebne są surowsze kary, z ekskomuniką włącznie.
"Co do tej pory zrobiono ze sprawcami takich przestępstw? W jaki sposób wynagrodzono za krzywdę wyrządzoną ofiarom, a także za zgorszenie wywołane wobec wiernych Kościoła i w oczach świata? Czy jest choć minimum proporcjonalności i sprawiedliwości w dotychczas podjętych działaniach?" - pyta hierarcha w rozmowie z amerykańskim portalem Crux.
Czy księża-pedofile powinni być ekskomunikowani?>>
Jego zdaniem "odpowiedź brzmi: nie", czego rezultatem jest "oburzenie wielu katolików i niekatolików". Dlatego Kościół musi przyznać, że jego prawo karne nie było gotowe do stawienia czoła temu nowemu problemowi. Jako przykład podał czterech znanych sprawców wykorzystywania seksualnego: o. Marciala Maciela z Meksyku (któremu jedynie ograniczono pełnienie posługi kapłańskiej), ks. Fernada Karadimy z Chile i kard. Theodore’a McCarricka (których usunięto z kapłaństwa dopiero w zeszłym roku) i Luisa Figariego z Peru (do tej pory nie usuniętego ze wspólnoty, którą założył, choć ma zakaz kontaktu z jej członkami).
(fot. bp Kay Schmalhausen / schmalhausen.blogspot.com)
Choć wszyscy czterej zostali ukarani, to "nigdy nie usłyszeliśmy z ich strony publicznego wyznania skruchy lub prośby o przebaczenie; jedynie milczenie i zniknięcie ze sceny publicznej". Tymczasem ofiary i wierni "zasługują na coś więcej jako sposób zadośćuczynienia". Trudno też nazwać karą życie w odosobnieniu i pokucie, gdyż robi to wielu duchownych po osiągnięciu wielu emerytalnego.
Peruwiański biskup zwrócił uwagę, że z perspektywy ludzi świeckich sprawa jest o tyle problematyczne, że ksiądz, biskup czy kardynał, który dopuścił się wykorzystywania seksualnego nadal ma dostęp do sakramentów i innych duchowych dóbr Kościoła. Według niego potrzebne są tu bardziej drastyczne środki. Twierdzi, że samo ukaranie duchownych nie jest wystarczających, bo w wielu przypadkach sprawca znika bez żadnego słowa. Przeniesienie duchownego na emeryturę również wydaje się być nieodpowiednim rozwiązaniem, ponieważ w pewnym wieku staje się to naturalną rzeczą.
Jeśli chodzi o tuszowanie wykorzystywania seksualnego przez duchownych, które zazwyczaj objawia się przez przenoszenie sprawcy do innej parafii, Kościół powinien współpracować ze sprawiedliwością cywilną, zamiast chronić sprawców. Duchowni odpowiadając cywilnie za popełnione przestępstwo wykorzystywania seksualnego kończą w więzieniu, a nie na emeryturze czy chowaniu się w cień.
Powołując się na słowa św. Pawła z piątego rozdziału Listu do Koryntian, w którym Apostoł nakazuje usunięcie ze wspólnoty człowieka przyłapanego na kazirodztwie, bp Schmalhausen wyraża pogląd, że ekskomunika byłaby "zdrowym lekarstwem" również na wykorzystywanie seksualne, jakiego dopuszczają się duchowni.
Biskup Schmalhausen otrzymał święcenia kapłańskie w 1989 roku w stowarzyszeniu życia apostolskiego Sodalitium Christianae Vitae (SCV), którego założyciel Luis Fernando Figari i niektórzy członkowie zostali oskarżeni o wykorzystywanie seksualne w 2015 roku. W 2018 roku Schmalhausen opuścił stowarzyszenie.
Skomentuj artykuł