Palestyna: intifada modlitwy w chrześcijańskiej wiosce
Po decyzji prezydenta Donalda Trumpa o uznaniu przez Stany Zjednoczone Jerozolimy za stolicę Izraela, w palestyńskiej wiosce Taybeh, zamieszkałej w całości przez chrześcijan, rozpoczęła się intifada modlitwy.
- Jesteśmy Palestyńczykami - chrześcijanami. Odrzucamy decyzję prezydenta USA. Jerozolima jest świętym miastem dla trzech religii. W grę wchodzi tu także przetrwanie wspólnoty chrześcijańskiej na Zachodnim Brzegu - mówi proboszcz w Taybeh, ks. Johnny Abu Khalil.
Taybeh znajduje się 30 km na północny-wschód od Jerozolimy. Znane było w starożytności jako Efraim. To tam Jezus schronił się po wskrzeszeniu Łazarza, gdy Sanhedryn postanowił Go zabić. Obecnie mieszka tu 1200 osób: 800 katolików obrządku łacińskiego, 350 prawosławnych, a reszta to melchici (grekokatolicy).
Ks. Abu Khalil, proboszcz parafii Najświętszego Zbawiciela podkreśla, że w Taybeh podjęto intifadę pokojową, bez użycia przemocy, by dać wyraz swej niezgodzie na to, co postanowiono w Stanach Zjednoczonych. - Nie rzucamy kamieniami, ale wznosimy modlitwy, aby Pan oświecił umysły tych, którzy mają władzę podejmowania decyzji. Oby Pan wysłuchał naszego błagania - mówi duchowny.
Dodaje, że Jerozolima jest bardzo ważna zarówno dla muzułmanów, jak i chrześcijan. Mieszkańcy wsi w pełni podzielają słowa papieża Franciszka nt. Jerozolimy. - Jerozolima nie może być tylko żydowska - podkreśla proboszcz. Jego zdaniem decyzja Trumpa może doprowadzić do "przekreślenia dwóch tysięcy lat chrześcijańskiej historii w Ziemi Świętej", czym uderza on w "obecność chrześcijan w tym regionie".
Zagrożona jest wolność religijna i wolność wyznania. - Jerozolima jest świętym miastem dla chrześcijan i jako tacy powinniśmy mieć swobodę odbywania tam pielgrzymek, jak również swobodę wyznawania naszej wiary tak, jak zostało to zagwarantowane Żydom. Po tej decyzji [Trumpa -KAI] nam, palestyńskim chrześcijanom będzie trudniej otrzymać pozwolenia od Izraela na odwiedzenie Jerozolimy, by się tam modlić - obawia się ks. Abu Khalil.
Za mało istotne uważa zapowiadane przez niektóre media przyznanie przez Izrael obywatelstwa izraelskiego wszystkim jerozolimskim Palestyńczykom - muzułmanom i chrześcijanom - którzy postanowią pozostać w mieście. - Jestem Palestyńczykiem i nie chcę stać się Izraelczykiem - tłumaczy duchowny. - Chcę natomiast mieć możliwość swobodnego wyznawania mojej wiary w miejscach świętych w Jerozolimie. Tym, czego potrzebujemy są młode pokolenia potrafiące akceptować drugiego bez stawiania murów i barier, potrzebujemy spotkania dwóch narodów i trzech religii - podkreśla proboszcz z Taybeh.
Dostrzega on jednak jedną dobrą stronę Trumpa. - Uznając Jerozolimę za stolicę Izraela przywrócił uwadze świata problem palestyński, który wydawał się być zapomniany. Mamy nadzieję, że wspólnota międzynarodowa będzie energicznie sprzyjać sprawiedliwemu i możliwemu do utrzymania rozwiązaniu izraelsko-palestyńskiego konfliktu, który skończył już 50 lat - zaznaczył ks. Abu Khalil.
Skomentuj artykuł