"Panie księżulku, gender odpowiada, mów dalej!"
Debata, wymiana myśli, to tradycja europejskich uniwersytetów, a nie zamieszanie i przerywanie - przypomniał w rozmowie z KAI prof. Bohdan Gruchman, ekonomista i prawnik, emerytowany rektor Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu.
Skomentował on wczorajsze wydarzenia na tej uczelni w trakcie której grupa agresywnych młodych ludzi próbowała przerwać wykład ks. prof. Pawła Bortkiewicza "Gender - dewastacja człowieka i rodziny". W czasie incydentu interweniowały służby porządkowe uczelni, a później policja.
- Gender dewastuje rodziny! Brawo! Rozpad rodziny! Brawo! Brawo! Panie księżulku, gender odpowiada, mów dalej! - krzyczały aktywistki.
W pewnym momencie na biurko wskoczył młody mężczyzna ubrany w złotą sukienkę. Na chwilę przejął mikrofon i powiedział: Zapraszamy wszystkich na rozpad rodziny!
Po zmuszeniu go do zejścia przez ochronę, biegał i tańczył pomiędzy ok. 300-osobową grupą uczestników wykładu.
- Na salę wykładową weszła grupa, która próbowała przerwać prelekcję, ale ostatecznie ten wykład odbył się w innej auli, był bardzo ciekawy, merytoryczny i mądry. Wysłuchali go zarówno zwolennicy jak i przeciwnicy, po zakończeniu ks. prof. Bortkiewicz otrzymał taką burzę oklasków, jakiej w życiu nie widziałem - relacjonował wydarzenia prof. Gruchman.
Naukowiec odniósł się do listu pracowników naukowych, którzy nim wykład ks. Bortkiewicza został wygłoszony, stwierdzili, że "używanie przestrzeni uczelni wraz z przypisanym jej etosem akademickim" do wygłaszania wykładu krytycznego wobec ideologii gender "trzeba uznać za wysoce niewłaściwe i nie licujące z profesorskim autorytetem". - Tego listu nie powinno być, to jakieś nieporozumienie. Sądzę, że to było przez kogoś "nagrane". W sferze nauki i dyskusji między naukowcami nie powinno się tak postępować. Należy wysłuchać adwersarza, jego argumentów, a nie organizować akcje propagandowo-polityczne. Ci, którzy takie listy podpisują, są na fałszywym tropie - stwierdził profesor.
- Nasza europejska tradycja nakazuje inny styl debaty. Niepokoi, że chce się czegoś zabronić w imię wolności, równości i otwartości, bo takie hasła głoszą sygnatariusze protestu. - Jest to absurd - dodał.
Prof. Gruchman przypomniał, że w przeszłości do Polski już docierały rozmaite naukowe nowinki, np. ze Stanów Zjednoczonych, choć tradycyjne metodologie i "instrumentaria" były równie skutecznymi sposobami osiągania wyników badań. - Są mody intelektualne, które przemijają - stwierdził emerytowany rektor Uniwersytetu Ekonomicznego.
Skomentuj artykuł