Papież upomina się o włoskich robotników
Benedykt XVI podczas niedzielnego spotkania na Anioł Pański w Watykanie upomniał się o prawa robotników z dwóch włoskich fabryk, które mają zostać zamknięte: filii Fiata w Termini Imerese na Sycylii oraz zakładu metalurgicznego Alcoa w Portovesme na Sardynii. Zagrożone zwolnieniem z pracy załogi obu tych fabryk prowadzą od dawna gwałtowne protesty i strajki.
Papież powiedział: - Kryzys ekonomiczny powoduje utratę licznych miejsc pracy, a ta sytuacja wymaga wielkiego poczucia odpowiedzialności ze strony wszystkich: przedsiębiorców, pracowników, rządzących.
- Myślę o niektórych trudnych sytuacjach we Włoszech, jak na przykład w Termini Imerese i Portovesme; przyłączam się do apelu Konferencji Episkopatu Włoch, która zachęciła do tego, by uczynić wszystko, co możliwe, aby bronić i rozwijać zatrudnienie zapewniając godną i odpowiednią pracę dla utrzymania rodzin- podkreślił Benedykt XVI.
Jego słów słuchała grupa robotników z zakładu Alcoa, przybyłych do Watykanu.
Papież przyłączył się również do modlitw o pokój w Ziemi Świętej, trwających w niedzielę między innymi z inicjatywy łacińskiego patriarchatu Jerozolimy.
W rozważaniach Benedykt XVI mówił zaś, że "miłość jest darem największym, który nadaje wartość wszystkim innym". - A jednak nie szuka poklasku, nie unosi się pychą, owszem współweseli się z prawdą i dobrem innych. Kto prawdziwie kocha, nie szuka swego, nie pamięta złego, wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma - podkreślił przytaczając słowa z Listu świętego Pawła do Koryntian.
- Miłość wyróżnia chrześcijanina. To synteza całego jego życia: tego, w co wierzy i tego, co czyni - przypomniał.
Jak co roku w ostatnią niedzielę stycznia u boku papieża podczas południowej modlitwy pojawiło się w oknie dwoje dzieci z włoskiej Akcji Katolickiej. Zgodnie z tradycją Benedykt XVI wypuszczał gołębie. Jeden z nich od razu odleciał, drugi spacerował po parapecie papieskiego okna, a trzeci uciekł. Rozbawiony papież przyglądał się dłuższą chwilę, jak jego współpracownicy usiłowali złapać gołębia. Słychać było nawet, jak jeden z nich powiedział: "ja go złapię".
Ostatecznie ptak, latający po papieskim apartamencie, został złapany i trafił do rąk Benedykta XVI, który wkrótce potem wypuścił gołębia przez okno.
Skomentuj artykuł