Pastor naraził się dużej części wyznawców; postanowił, że jego następcą będzie jego syn

Pastor naraził się dużej części wyznawców; postanowił, że jego następcą będzie jego syn
(fot. shutterstock.com)
KAI / pk

Wiele kontrowersji w społeczeństwie południowokoreańskim wywołuje działalność Kościołów chrześcijańskich, zwłaszcza protestanckich, odgrywają tam dużą rolę. Ich wysoka pozycja opiera się w znacznym stopniu na ofiarach składanych przez wiernych - niektórzy przeznaczają na cele kościelne 10 proc. swych dochodów - oraz na działalności handlowej.

Największe wspólnoty, tzw. mega-Kościoły, liczące dziesiątki tysięcy wiernych, szczycą się kontami sięgającymi milionów dolarów, mają wspaniałe budynki, sale konferencyjne, pałace ślubów i przychodnie lekarskie.

Niektórym pastorom zarzuca się jednak "służenie bardziej mamonie niż Bogu". Ostatnio duże poruszenie wywołała postawa pastora Kim Sam-whana z prezbiteriańskiego kościoła Myunsung w Seulu. Wybudowany przed 40 laty należy do największych świątyń tego wyznania na świecie. Liczy on ok. 100 tys. członków. Ma własny kanał telewizyjny, dwie szkoły z przedszkolem i dwa szpitale. Działa także w Etiopii, prowadząc tam ośrodek zdrowia.

Jednakże 73-letni pastor Kim naraził się dużej części wyznawców, gdy postanowił, że jego następcą będzie jego syn. Przeciwnicy tej decyzji, powołując się na "Konstytucję Kościoła Prezbiteriańskiego", wykluczającą nepotyzm, pozwali swego lidera do sądu kościelnego i wygrali sprawę stosunkiem głosów 8 do 7. Nie rozwiązało to jednak problemu, gdyż w odpowiedzi władze kościelne na zjeździe nadzwyczajnym podważyły ten wyrok, zwolniły kilkunastu sędziów i wezwały do "ponownego rozpatrzenia sprawy". Sam pastor ze swej strony ciągle podkreśla, że jego decyzja opierała się na "prawie i zasadach demokracji"; ponadto, odwołując się do Biblii, uważa on, że stał się też celem "ataków szatana".

DEON.PL POLECA

Tymczasem ok. 900 pastorów z innych Kościołów oraz wielu studentów teologii i wiernych krytykuje nadal sytuację w Myungsungu. Według pastora Yu Kyug-jae z kościoła Andong w Seulu "sytuacja stanęła tam w martwym punkcie, gdyż odchodzący pastor nie chce oddać władzy nad dobrami materialnymi".

- Jaki jest porządek rzeczy: czy pastor jest dla kościoła, czy kościół dla pastora? - zapytał retorycznie duchowny. Wyraził potrzebę "zwrócenia większej uwagi na działalność mega-Kościołów, które nastawiają się na ekspansję, ale niemal wyłącznie na płaszczyźnie materialnej".

Kontrowersja wokół "służenia nie Bogu, lecz mamonie" dotyczy bowiem również innych protestanckich mega-Kościołów, np. Chung-hyun, w którym w 1997 r. pastor też przekazał władzę swemu synowi, wywołując liczne protesty.

Według badań z 2014 najliczniejszą grupą wyznaniową w Korei Południowej są właśnie protestanci różnych odłamów - 22 proc., następni są buddyści - 21 proc. i katolicy - 7 proc. ogółu ludności. Należy jednak pamiętać, że prawie połowa społeczeństwa uważa się za niewierzących.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Pastor naraził się dużej części wyznawców; postanowił, że jego następcą będzie jego syn
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.