Patriarcha Bartłomiej o "radykalnym" pontyfikacie Franciszka
O "radykalnym" pontyfikacie Franciszka mówi ekumeniczny patriarcha Konstantynopola Bartłomiej w książce "Ho incontrato Francescoˮ (Spotkałem Franciszka) autorstwa dwóch watykanistek: Alessandry Buzzetti i Cristiany Caricato.
Przeprowadziły one rozmowy z różnymi osobistościami, które opowiadają o papieżu z Argentyny, m.in. z byłym sekretarzem stanu USA Johnem Kerrym, prezydentem Palestyny Abu Mazenem, przewodniczącą gminy żydowskiej Rzymu Ruth Dureghello, założycielem Slow Food Carlo Petrinim czy wiceprezydentem klubu Inter Mediolan Javierem Zanettim.
Patriarcha Bartłomiej ujawnił, że gdy tylko dowiedział się o wyborze kard. Jorge Bergoglio na papieża, uznał, że powinien wziąć udział w Mszy inaugurującej jego pontyfikat. Nie chodziło mu o "wielką ceremonię na Placu św. Piotra", lecz o to, by "pierwszy akt liturgiczny papieża zapowiadał bliską relację" między obu siostrzanymi Kościołami: katolickim i prawosławnym.
- Dlatego byłem pod głębokim wrażeniem tego, że otrzymałem zaproszenie na tę celebrację, by wymienić tradycyjny pocałunek pokoju - powiedział hierarcha.
Dodał, że od pierwszego spotkania stało się dla niego jasne to, że wraz z Franciszkiem podziela te same niepokoje i ma te same priorytety: jedność chrześcijan, konsekwencje niesprawiedliwości społecznej ("coraz bardziej się rozpowszechniającej, bo coraz bardziej są ignorowane społeczne wskazania Ewangelii"), a także "powaga grzechu zanieczyszczania i niszczenia środowiska naturalnego, będącego świętym i cennym darem Boga dla ludzkości".
Bartłomiej I przyznał, że jego relacje z Franciszkiem nie mogą nie brać pod uwagę "granic kanonicznych i teologicznych" między obu Kościołami, "naznaczonych i kształtowanych przez całe tysiąclecie podziału". Jednak charakteryzuje je też "wymiar osobisty, który odgrywa zasadniczą rolę na drodze pojednania" między Kościołami.
- Spotykaliśmy się oficjalnie przy różnych okazjach, np. w Jerozolimie i Stambule, ale także w sposób mniej oficjalny przy wielu innych okazjach (w Domu św. Marty i w Asyżu). Opublikowaliśmy kilka wspólnych oświadczeń na różne tematy, a także wykonaliśmy wspólnie konkretne gesty solidarności wobec ubogich i uciśnionych, jak np. wobec uchodźców na greckiej wyspie Lesbos czy wobec chrześcijan prześladowanych na Bliskim Wschodzie - wyliczał prawosławny patriarcha.
Sprzeciwił się mówieniu o pontyfikacie Franciszka, na sposób świecki, jako "rewolucyjnym". Woli używać słowa "radykalny", gdyż "jego znaczenie etymologiczne odnosi się do korzeni i do istoty Ewangelii".
- Nie ma nic bardziej radykalnego niż Bóg, który z miłości stwarza świat; nie ma nic bardziej radykalnego, niż Bóg, który staje się człowiekiem; nie ma nic bardziej radykalnego, niż Bóg, który utożsamia się z najbardziej bezbronnymi; nie ma nic bardziej radykalnego, niż Bóg, który sądzi człowieka na podstawie tego, czy dał wodę spragnionemu i jedzenie głodnemu. Każdy chrześcijanin, a więc i każdy duchowny powinien pamiętać i wprowadzać w życie te radykalne prawdy. Papież Franciszek nam o tym przypomina. W tym sensie możemy go z pewnością nazwać "radykalnym" - podkreślił honorowy zwierzchnik prawosławia.
Pytany o znaczenie gestu Franciszka, który podczas wizyty w katedrze patriarchy w Stambule skłonił przez nim głowę i poprosił o błogosławieństwo, Bartłomiej nie ukrywa, że był tym zaskoczony, bo "moc pokory zawsze jest zdumiewająca".
Udzielenie tego błogosławieństwa było z jego strony "spontanicznym aktem dobrej woli i życzliwości oraz jedyną właściwą odpowiedzią na prawdziwą miłość". Przypomniał, że "błogosławić" (po grecku "eulogia") oznacza "mówić dobrze" o innych.
- Przez wieki nasze dwa siostrzane Kościoły odnosiły się do siebie z wrogością i żywiły do siebie wzajemnie złe uczucia. Błogosławieństwo jest dokładną odwrotnością przekleństwa. Moja odpowiedź na życzliwy gest papieża była więc spontanicznym błogosławieństwem - zaznaczył patriarcha Bartłomiej.
Skomentuj artykuł