PE w obronie prześladowanych chrześcijan
Parlament Europejski domaga się poszanowania wolności religijnej oraz praw mniejszości chrześcijańskiej zarówno w Europie jak i na całym świecie. Dziś w Strasburgu została przyjęta specjalna rezolucja w tej sprawie.
Komentatorzy określają ją jako „przełomową”. Wczoraj Parlament Europejski przeprowadził debatę poświęconą sytuacji chrześcijan na świecie i wolności religijnej. Otworzyła ją Catherine Ashton, Wysoka Przedstawiciel UE ds. Polityki Zagranicznej. W swym przemówieniu zapewniła, że Unia nie będzie zamykała oczu na cierpienie chrześcijan.
Europeseł Konrad Szymański zauważa, że po raz pierwszy Komisja Europejska, Rada i Parlament zajęły się problemem prześladowania chrześcijan na tak wysokim szczeblu. Ważne jest to, że Unia nie tylko potępiła przemoc wobec chrześcijan, ale podjęła konkretne zobowiązania polityczne. Teraz przyjdzie czas na realizację przyjętej strategii.
Konrad Szymański: Zostały spełnione wszystkie nasze oczekiwania. Rezolucja Parlamentu Europejskiego potępia morderstwa i wszelkie inne formy dyskryminacji chrześcijan na świecie. Zostały przypomniane i potępione wszystkie akty przemocy. Mam na myśli Egipt, Irak, Nigerię. Skrytykowano prawo w Pakistanie, które pozwala nawet na karanie śmiercią za obrazę islamu. Zwrócono uwagę na skandaliczne zachowanie wojsk tureckich, które przerwały nabożeństwo bożonarodzeniowe w Północnym Cyprze. Rezolucja mówi o exodusie chrześcijan na Bliskim Wschodzie.
Z drugiej strony w dokumencie znalazła się nie tylko krytyka, ale i konkretne konkluzje polityczne. Po pierwsze zobowiązano Radę, Komisję i Wysokiego Przedstawiciela Unii ds. Polityki Zagranicznej do tego, by z większą uwagą przyglądać się sytuacji wspólnot religijnych, a w szczególności chrześcijan, prześladowanych w każdej części świata. Zwrócono uwagę, że 31 stycznia br. podczas spotkania Rady Spraw Zewnętrznych (czyli ds. zagranicznych UE) powinny też zostać podjęte na szczeblu ministerialnym konkretne kroki gwarantujące bezpieczeństwo wspólnotom chrześcijańskim na świecie. Pierwszy raz mamy tak pełną rezolucję, odnoszącą się nie tylko do jakiegoś jednego przypadku prześladowania, ale do całej sprawy odpowiedzialności Unii za przestrzeganie wolności religijnej na świecie.
Na rezolucję nie można patrzeć przez pryzmat zakończenia jakiegoś procesu. Ona go dopiero rozpoczyna. UE przez wiele lat zapominała o chrześcijanach, mimo że od bardzo długiego czasu byli oni najbardziej prześladowaną grupą religijną na świecie. Dzisiaj mamy do czynienia z przypomnieniem o tym fakcie i musimy teraz to wypełnić treścią. To jest początek drogi. Będziemy się starali, by UE wywierała nacisk polityczny we wszystkich swych negocjacjach z krajami trzecimi, w tym szczególnie z tymi, które są odpowiedzialne za niski poziom poczucia bezpieczeństwa wspólnot chrześcijańskich, czy też za niski standard przestrzegania podstawowych praw chrześcijan. Będziemy akcentowali tę sprawę we wszystkich negocjacjach handlowych, będziemy chcieli, by polityka sąsiedztwa chociażby wobec Bliskiego Wschodu, brała to pod uwagę. Będziemy przypominali o tym przy okazji rozmów o polityce pomocowej Unii Europejskiej, która jest przecież widoczna np. w Iraku i w Afganistanie. Teraz musimy zrobić wszystko, aby polityczne zobowiązania przekuć w konkret unijnej polityki sąsiedztwa, polityki handlowej i rozwojowej, aby nasza dyplomacja miała jasne wskazania, jak powinna reagować na każdy przypadek łamania wolności religijnej. Krótko mówiąc, jest to początek pewnego procesu, który, mam nadzieję, wpłynie pozytywnie na stan przestrzegania praw chrześcijan na świecie.
Na pewno coś się zmieniło. Jest to jakiś przełom. Ja w tę sprawę jestem zaangażowany od sześciu lat i pamiętam, że jeszcze kilka lat temu było bardzo trudno zwracać uwagę na temat prześladowania chrześcijan. Nawet poprawki do rocznych raportów o prawach człowieka były przyjmowane z niechęcią, osłabiano je i uznawano, że mówienie o prześladowaniu chrześcijan to niepotrzebne wprowadzanie napięć i podziałów. Dzisiaj ta sytuacja się zmieniła. W Parlamencie Europejskim mamy niemalże konsensus wokół tego, że prawa chrześcijan muszą być traktowane poważnie i że musimy się o nie upominać bez względu na to, jakie się ma stanowisko polityczne.
Chyba już nie można mówić o milczeniu. Pewnie jest to prosta konsekwencja tego, że w ostatnich miesiącach mamy do czynienia z całą, jak się wydaje zaplanowaną, serią tragicznych zdarzeń. Wobec ogromu tego nieszczęścia po prostu nie można przejść obojętnie. Trzeba by mieć oczy zupełnie zasłonięte, by nie widzieć dokonującego się dramatu. To dotyczy też mediów.
Skomentuj artykuł