Pekin marzy o biskupach "na życzenie"
O słuszności linii przyjętej przez Benedykta XVI w odniesieniu do chińskiego Kościoła, o jego jedności i potrzebie solidarności z nim wszystkich katolików przekonany jest znany włoski watykanista, Andrea Tornielli. Na łamach portalu „La Bussola Quotidiana” zamieszcza on komentarz na temat zakończonego wczoraj w Pekinie VIII Zgromadzenia Przedstawicieli Katolików Chińskich i podjętych tam decyzji personalnych.
Pisząc o ambicjach reżimu w Pekinie Tronielli zauważa, że chiński przywódca Hu Jintao podczas swej wizyty w Londynie w kwietniu 2009 r. był szczególnie zainteresowany systemem wyboru biskupów w Kościele anglikańskim. Jak wiadomo są oni formalnie mianowani przez władze świeckie. Tymczasem w tzw. oficjalnym Kościele chińskim na 64 biskupów jedynie pięciu czy sześciu to hierarchowie wyświęceni bez mandatu papieskiego. Znamiennym jest więc fakt, że na funkcje kierownicze odpowiednika konferencji episkopatu - nieuznawanej przez Watykan tzw. Rady Biskupów Chińskich narzucono trzech hierarchów, którzy nie są w jedności z Następcą Piotra.
Tornielli uważa, że wydarzenia minionego miesiąca cofają relacje między ChRL a Stolicą Apostolską o cztery lata. Od roku 2006 obowiązywały bowiem ciche uzgodnienia co do nominacji i święceń biskupich. W tym okresie za zgodę papieża sakrę przyjęło około dziesięciu biskupów. Jednak 20 listopada, trzy tygodnie przed rozpoczęciem Zgromadzenia, chińskie władze wbrew publicznym, odpowiednio wcześnie zgłoszonym zastrzeżeniom Stolicy Apostolskiej zdecydowały się na nielegalne święcenia biskupie ks. Guo Jincai, który wczoraj został mianowany sekretarzem generalnym Rady Biskupów. Włoski watykanista obawia się, że mogą obecnie mieć miejsce kolejne nielegalne sakry. Pekin chce bowiem, aby Kościół był całkowicie zależny od władz politycznych, chce Kościoła „patriotycznego” i „narodowego”, samorządnego.
Opisując obrady przypomina on, że w Zgromadzeniu wzięło udział jedynie 45 biskupów (a nie 64), zmuszonych przemocą, zabranych ze swych domów przez policję, pod presją. Musieli głosować jawnie, przez podniesienie ręki na jedynych narzuconych przez władze kandydatów. W tym kontekście włoski watykanista zaznacza, że w istocie mamy do czynienia w Chinach z jednym Kościołem, że wielu biskupów uznanych przez władze było prześladowanych przez reżim komunistyczny. Cytuje słowa Benedykta XVI na ten temat zawarte w niedawno opublikowanej rozmowie z Peterem Seewaldem „Światłość świata”: Ojciec Święty stwierdza tam, że skoro tylko któryś z biskupów wyświęconych nielegalnie uznaje Prymat Piotrowy, to natychmiast zostaje odwołana ekskomunika. Zdaniem Tornellego w społeczności chińskich katolików umocniło się przekonanie, że podstawowym elementem wiary jest komunia z papieżem, w więc sami hierarchowie wiedzą, że jeśli nie będą w jedności z Ojcem Świętym – zostaną odrzuceni przez wiernych.
Watykanista „Il Giornale” jest przekonany, że pomyślną wróżbą jest przejście na emeryturę wieloletniego wiceprzewodniczącego Stowarzyszenia Patriotycznego, Anthony Liu Bainiana, którego działalność Stolica Apostolska w stanowczym komunikacie z 24 listopada uznała za poważne szkodzenie Kościołowi katolickiemu i przeszkodę dla dialogu z władzami w Pekinie.
Jako znak pozytywny uznaje on też sukces kleryków w prowincji Hebei, którym udało zmusić się władze do cofnięcia decyzji o mianowaniu świeckiego funkcjonariusza partyjnego na wicerektora seminarium.
„Wydaje się zatem ważne wspieranie chińskiego Kościoła oraz linii Stolicy Apostolskiej, zdecydowanej w swych zasadach, a jednocześnie otwartej na dialog z władzami w Pekinie, usiłując zapewnić, żeby sakra Guo Jincai była odizolowanym epizodem i uniknięcia, czego wielu się obawia, by nie powrócono do nielegalnych święceń biskupich” – pisze Andrea Tornielli.
Skomentuj artykuł