Nie żyje ks. Andrzej Dębski. Został uderzony przez pociąg

Nie żyje ks. Andrzej Dębski (fot. BIA24.PL / YouTube.com)
onet.pl / tk

W wieku 49 lat zmarł w środę ks. Andrzej Dębski, były rzecznik prasowy archidiecezji białostockiej. Kapłan został uderzony przez pociąg.

Nie żyje ks. Andrzej Dębski

Do tragicznej śmierci doszło na ul. Kolejowej w Ząbkach (woj. mazowieckie). Tożsamość ks. Dębskiego ustalił Onet.

DEON.PL POLECA

 

 

Komenda Powiatowa Państwowej Straży Pożarnej w Wołominie podała w mediach, że "w wyniku zdarzenia jedna osoba poniosła śmierć na miejscu". Kapłan wtargnął na tory w miejscu zabronionym.

W zeszłym roku Watykan wydał decyzję dotyczącą księdza Andrzeja Dębskiego, byłego rzecznika Archidiecezji Białostockiej. Został on objęty czteroletnim zakazem publicznego sprawowania jakichkolwiek czynności wynikających z przyjętych święceń. Ponadto przez dwa lata miał podlegać nadzorowi kuratora kościelnego. Decyzja Watykanu była związana ze skandalem obyczajowym z udziałem ks. Dębskiego.

Śmierć kapłana nie została jeszcze potwierdzona przez archidiecezję białostocką.

Źródło: onet.pl / tk

DEON.PL POLECA


Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Nie żyje ks. Andrzej Dębski. Został uderzony przez pociąg
Komentarze (6)
MS
~M Sk
5 lipca 2025, 13:33
Leon xiv ostatnio mówił, że rola biskupa polega na dawaniu nadziei, by ludzie nie popadali w rozpacz. A więc?
WT
~Wojtek T.
4 lipca 2025, 10:49
bardzo smutna historia. Mimo skandalu, ksiądz nie popełnił żadnego przestępstwa. Ponieważ niestety podobne historie mogły i mogą się zdarzać, to mam ogólną refleksję. Może zamiast wysyłać niektóre osoby na terapię, pokutę i odcinać od aktywności zawodowej, należałoby po prostu zaproponować im przejście do stanu świeckiego - nie jako najgorszą, potworną karę, lecz jako racjonalne rozwiązanie czyichś problemów. Może taka osoba świetnie by sobie radziła jako mąż i ojciec? Wciąż pokutuje przesąd, nieuzasadniony teologicznie, że stan świecki jest pośledni i upokarzający wobec wybrańców i pomazańców stanu kapłańskiego, i że trzeba za wszelką cenę 'chronić powołanie'. Powołanie jest jedno - do świętości - a małżeństwo i kapłaństwo to sakramenty służby wspólnocie , czyli dwie drogi które mają temu jedynemu powołaniu służyć i je realizować.
MA
~Marko Aureliusz
5 lipca 2025, 10:04
Mądra refleksja i świetnie ujęta. Zwłaszcza, że samo wybraństwo do stanu kapłańskiego jest niemożliwe do zweryfikowania. Przynajmniej nie tu na ziemi, no bo niby jak.
MC
~Marek Cz
5 lipca 2025, 10:59
czasem "skandal" jest gorszy niż przestępstwo
JG
~Jefte Gileadczyk
7 lipca 2025, 12:39
Wojtek, Kościół już od dawna uznaje odejścia kapłanów ze stanu duchownego z możliwością ich nowego życia, tylko że o tym nie słyszymy, bo jest to normalna strona Kościoła, która przeczy się z medialnym obrazem zabetonowanej instytucji. Spokojne przejście nie sprzedaje się tak dobrze, nie jest ciekawe, nie szokuje. Przesąd o którym pan pisze figuruje przede wszystkim w pana głowie, bo na poziomie instytucji to wygląda inaczej, niż wrażenie kreowane przez media. Wewnątrz Kościoła od lat nie uważa się świeckich za gorszych, ale niestety to światło nie dotarło jeszcze do mniej cywilizowanych mediów i kręgów :)
JW
~Joanna Wiśniewska
7 lipca 2025, 16:17
Owszem, tyle że może kapłan chce pozostać kapłanem a nie bawić się w dom. A na boku trochę popsocić. Kościół raczej na siłę nie trzyma tych co chcą odejść.